Spojrzałam
na Connor’a, który stał w drzwiach i patrzył na nas zaskoczonym wzrokiem.
Przyznam sama dziwnie to wyglądało. Leżałam z Zayn’em na łóżku, chłopaka
ręka spoczywała na moim brzuchu w ramach przytulenia mnie, byliśmy naprawdę
blisko siebie. Czułam się dość niezręcznie. Connor otworzył ust, ale zaraz
je zamknął. Pokręcił głową i wycofał się z pokoju zamykając drzwi. Odsunęłam
rękę Zayn’a od siebie i wstałam na równe nogi. Spojrzałam na chłopaka leżącego
na moim łóżku.
- Pójdę do niego.
- W porządku. Poczekam.
Odpowiedział.
Byłam lekko rozdarta. Wiedziałam, że jak zostawię Zayn’a to on będzie
przygnębiony, a jak teraz nie pójdę do Connor’a to trudno będzie mi się z nim
pogodzić. Wybrałam tę drugą opcję. Sama nie wiem dlaczego. Wyszłam szybko z
sypialni.
Chłopaka
spotkałam przed schodami. Krzyknęłam jego imię, aby się zatrzymał i szybko się
przy nim znalazłam.
- O co chodzi? Przyszedłeś i tak nagle
wyszedłeś.
- O nic po prostu.. Przyjechałem tu, bo
sama tak chciałaś. Mieliśmy zjeść obiad z Twoimi znajomymi, a później spędzić
czas razem, ale Ty mnie wystawiłaś i poszłaś sobie do chłopaka. Mogłaś mnie nie
okłamywać i powiedzieć prosto z mostu, że chcesz abym Cię tylko odwiózł, bo
masz już plany i Cię zostawił. Czy nie byłoby tak łatwiej powiedzieć?
- Zayn nie jest moim chłopakiem.
Tak masz racje, wystawiłam Cię i przepraszam Cię za to, ale każdy ma te gorsze
dni i musi popłakać w poduszkę. Wtedy Zayn właśnie przyszedł i po prostu
rozmawialiśmy.
Nie
wiedziałam czemu zaczęłam mu się tłumaczyć.
- Mogłaś porozmawiać ze mną.
- Mogłaś porozmawiać ze mną.
- Connor, jakby to wyglądało? Nie znamy
się zbyt dobrze, bo niecały miesiąc i nie sądzę, abym mogła z Tobą
rozmawiać o moich prywatnych sprawach. To dla mnie za dużo, rozumiesz?
‘A z Zayn’em możesz rozmawiać?’ –
Zignorowałam to.
- Nie ufasz mi?
- Ufam, ale
- Nie. Albo ufasz albo nie ufasz, bez
żadnego ale.
- Z Zayn’em spędziłam więcej czasu niż z
Tobą.
- Skoro tak to dlaczego teraz tutaj stoisz
ze mną, a nie leżysz w jego objęciach? Zresztą, to nie moja sprawa. Miłego
wieczoru.
Nawet
się nie pożegnał. Spojrzał na mnie ostatni raz i zbiegł sprawnie ze schodów.
Później już tylko usłyszałam trzask drzwi frontowych. Przymknęłam powieki, wzięłam
kilka głębokich oddechów i wróciłam do swojego pokoju. Mulata nie było na moim
łóżku. Jak zauważyłam drzwi balkonu były otwarte. Podeszłam bliżej, oparłam się
o framugę i spojrzałam. Po chwili chłopak odwrócił się w moją stronę i łokciami oparł się o barierkę. Zauważyłam, że bacznie mi się przyglądał. Spuściłam z
niego wzrok i patrzyłam w podłogę. Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam
Connor'a wystawić, a już na pewno okłamać. Wyszło jak wyszło. Muszę z nim
porozmawiać, coś zrobić z tym. Głos Zayn’a wyrwał mnie ze swoich myśli, co
spowodowało, że wróciłam na niego wzrokiem.
- Mam sobie pójść?
- Chyba wracasz z chłopakami, prawda?
- Chyba wracasz z chłopakami, prawda?
- Chodzi mi o Twoje zdanie.
- Nie wiem. Muszę się przejść.
Powiedziałam
cichym głosem i poszłam do garderoby po bluzę. Kiedy miałam już wychodzić, Zayn
zamknął drzwi balkonu i spojrzał na mnie trzymając dłonie w kieszeniach.
Wzruszył ramieniem i z zakłopotaniem podrapał się po głowie, po czym
zaproponował, że pójdzie ze mną. Odmówiłam. Chciałam pobyć sama. Jeśli
pójdzie ze mną, spowoduje, że mu powiem o całej rozmowie z Connor’em, a to jest moja sprawa.
- Nie pozwolę, żebyś szła sama. Robi się zbyt
ciemno. Pójdziemy razem i obiecuję, że będę cicho, a Ty sobie spokojnie przemyślisz
co chcesz, a jak tylko będziesz chciała wracać to odprowadzę Cię i nie będę
miał Cię na sumieniu, jeśli miałoby Ci się coś stać.
- Skąd wiesz, że chcę coś przemyśleć?
- Kiedy człowiek idzie na spacer czy
chociażby się przejść to już wiadomo, że jedną z przyczyn jest przemyślenie
sobie wszystkiego, czy jakiejś danej sprawy. Najczęściej tak właśnie jest.
- No tak. Zapomniałam, że wiesz wszystko.
Idę sama.
Zaakcentowałam
ostatnie dwa słowa i wyszłam z pokoju, zostawiając go samego. Przechodząc koło
jadalni słyszałam śmiechy chłopaków, Amelii i Jennifer. Szkoda, że mój humor się
dzisiaj tak fatalnie popsuł, bo teraz mogłabym tam siedzieć razem z nimi i
wygłupiać się popijając sok pomarańczowy. Wyszłam z domu i nie wiedziałam gdzie
mam się pójść. Spacerowałam tak z rękoma włożonymi w kieszenie bluzy chodnikiem,
pamiętając, aby za daleko się nie oddalać. Około godziny dwudziestej
drugiej wracałam do domu. Spacer nic mi nie pomógł. W głowie miałam pusto. Nie
wiedziałam nic, kompletnie. Chciałam tylko wziąć kąpiel i pójść spać, przetrwać
jutrzejszy dzień, występ, a później iść spać - mój plan na dzisiejszy wieczór i
jutrzejszy dzień. Do domu dotarłam w ciągu 20 minut. Nie zauważona - na
szczęście - dotarłam do pokoju. Nie było w nim nikogo. Wzięłam spod poduszki
piżamę, a z szafki czystą bieliznę. Poczłapałam do łazienki i w niej się
zaszyłam. Stojąc tak przed wanną, w której napełnia się woda, w samej
bieliźnie zorientowałam się, że nie zamknęłam drzwi od pokoju. Dlatego szybko zamknęłam drzwi od łazienki,
aby nikt nie mógł wejść i miałam po problemie. Nalałam
różnych płynów do kąpieli, wywołując tym piękny zapach. Bez niczego na sobie
weszłam do wanny i przymknęłam oczy. Musiałam się zrelaksować.
*Oczami
Jennifer* - W tym samym czasie.
- Zasiedzieliśmy się.
- Prawda. Powinniśmy się już zbierać.
Szybko
zaprotestowałam i powiedziałam, aby się nie wygłupiali. Mogą przecież jeszcze troszkę zostać. W mojej głowie pojawił się pomysł. Zaproponowałam im, aby zostali na
noc. Są pokoje gościnne i będę tam mogli spędzić noc, a teraz moglibyśmy iść do
pokoju kinowego i obejrzeć jakiś film. Spojrzałam na nich niepewnie i widziałam,
że się zastanawiają.
- Dajcie się nacieszyć waszą obecnością
fance.
- Powiedziałbym raczej, że przyjaciółce.
Znieruchomiałam na słowa Liam'a.
Przyjaciółce? Naprawdę tak powiedział? To niesamowite. Nie sądziłam, że będą
mnie traktowali jako przyjaciółkę. Sądziłam, że jestem dla nich zwykłą fanką.
To takie miłe z ich strony. W odpowiedzi przytuliłam Liam’a do siebie. Niall
odezwał się przerywając ciszę i powiedział, że skoro idziemy oglądać film to
potrzebne jest jedzenie. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Dla blondynka każda
okazja do jedzenia była dobra. Podeszłam bliżej niego.
- Lodówka i spiżarnia są całe Twoje.
Posłałam mu
uśmiech po czym zauważyłam, że chłopaki idą już do ‘piwnicy’. Spojrzałam na
Zayn’a, który wydawał się być zagubiony i być tylko ciałem, ale myślami już
gdzieś indziej. Poklepałam go po ramieniu, gdyż wołanie go po imieniu nie
dawało żadnego skutku. Chłopak gwałtownie się podniósł i spojrzał na mnie.
- Idziesz z nami? Będziemy oglądać film.
- Nie, wrócę do domu. Jakoś źle się czuję.
Uformowałam
usta w literkę o i nic już nie powiedziałam, gdyż Zayn wymusił uśmiech i
wyszedł z pomieszczenia. Niall pogonił mnie, abym przyszła już do nich.
Posłałam mu uśmiech i ruszyłam za chłopakiem.
*Oczami Olivii* - Następnego dnia.
To już dziś.
Denerwuje się, strasznie. Stoję już na sali. Czekamy razem z trenerką na
chłopaków, którzy zjawili się po pięciu minutach. Zaczęliśmy tańczyć do
piosenek, tak jak w choreografii zostało ustalone. Ja dodatkowo podśpiewywałam
sobie pod nosem. Chciałam wiedzieć jak to będzie wyglądać, a widziałam patrząc
na siebie w lustrze. Zayn się nie pojawił na próbie generalnej. Nie mogłam nic
na to poradzić. Oczywiście miałam do niego numer i w każdej chwili mogłam do
niego zadzwonić, ale zabrakło mi odwagi i czasu, bo kiedy decydowałam się, ktoś
coś ode mnie chciał. Poza tym byłam na niego zła. Obiecał wczoraj, że się
pojawi i będzie mnie wspierał, a teraz? Stoję sama w kącie sali i patrzę się na
telefon z nadzieję, że on sam zadzwoni z jakimiś wyjaśnieniami. Mógł chociaż
wysłać mi wiadomość, że się nie pojawi. Miałam głupią nadzieję. Sekundy, minuty
i godziny leciały zbyt szybko. Nadeszła godzina dziewiętnasta - szykowanie się;
makijaż; fryzura; strój, a w sumie to kilka strojów. Kiedy już jestem gotowa
ubieram się i idę w kierunku sceny. Czekam przed schodami, ponieważ publiczność
odlicza ostatnie sekund, a ja nabieram cennych wdechów, aby się uspokoić.
Patrzę na telewizor stojący niedaleko mnie, który pokazuje jakie tłumy
przyszły. Dostaję gęsiej skórki. Denerwuję się. Dlaczego nie ma tutaj ze mną
jego? On zawsze wiedział co powiedzieć, abym się uspokoiła. Posyłał mi swój
niesamowity uśmiech, a ja już stawałam się spokojniejsza. Niestety, ale muszę
poradzić sobie bez niego. Publiczność zaczęła głośno krzyczeć, co oznaczało, że wybiła równo godzina dwudziesta, a ja musiałam wchodzić na scenę.
_______________
OD AUTORKI: Merry Christmas ♥
OD AUTORKI: Merry Christmas ♥