wtorek, 2 kwietnia 2013

I / 24

*Oczami Olivii*

Wróciłam do domu taksówką w innym przypadku bym się zgubiła. Gdy tylko zatrzasnęłam drzwi frontowe ręką przykryłam buzię, aby nie było słychać mojego szlochu. Z oczu wypłynęły mi łzy. Zjechałam po ciemnych drzwiach. Czułam się podle. Nie mogłam go tak traktować. On zwyczajnie na to nie zasłużył. Głos taty dobiegł mnie z góry i zbliżał się coraz bardziej. Szybko wstałam z zimnych kafelek, wytarłam policzki i nabierałam głębokie wdechy, aby się uspokoić i wyglądać w miarę normalnie, aby tata się nie zorientował, że coś jest nie tak. Szczerze mówiąc myślałam, że nie będzie go w domu i będę mogła krzyczeć na cały dom do woli. Tata właśnie schodzi ze schodów i podchodzi małymi krokami w moim kierunku. Uśmiecham się sztucznie. Widać, że jest zaskoczony moim widokiem, ale wcale mu się nie dziwię. Musze wyglądać okropnie i rano też był zdziwiony jak wypadłam z domu jak oparzona.
     - Co tutaj robisz?
     Jest zaskoczony, bo zazwyczaj mnie nie ma. 
- Nadal tu mieszkam.
- Tak, oczywiście. Miałem nadzieję, że wrócisz właśnie teraz, bo pomyślałem, że razem ze mną i Amelią wybierzesz się do szpitala. Spakowałem kilka potrzebnych ubrań mamie i musimy jeszcze zajrzeć do sklepu po jakieś owoce czy soki. Zbieraj się.
- Nigdzie nie jadę, tato.
- Olivia to nie czas ani miejsce na gniewanie się na siebie. Twoja matka jest chora, leży w szpitalu i należałoby poświęcić jej te kilka chwil, a nie tylko ze znajomymi się szlajać. Ich możesz mieć pełno, ale matki już nie. Przeżywa teraz ciężkie chwile i właśnie teraz Cię potrzebuje. 
- Potrzebuje? Potrzebuje.. Żartujesz sobie ze mnie? To są jakieś żarty? A gdzie ona była kiedy ja jej potrzebowałam, co? To się już nie liczy? Liczyłam na nią, ufałam jej za każdym kolejnym razem, gdy tylko dawałam jej szansę. Naprawdę myślałam, że ona mnie nie zawiedzie, a z kolejnym cholernym razem było tak samo jak za pierwszym. Miała mnie kompletnie w dupie, tak samo jak Ty. Teraz nagle okazuje się, że jest chora i mnie potrzebuje. Gówno mnie to obchodzi. Potraktuję ją tak samo, jak ona traktowała mnie przez całe moje beznadziejne dzieciństwo, a od moich znajomych się odpieprz.
Czuję na policzku pieczenie. Moje usta się otwierają, ale nic z nich nie wychodzi. Patrzę zaskoczona na tatę. Czy on przed chwilą.. Jego mina również wyraża zaskoczenie, ale też i przerażenie. Robi krok w moją stronę, ale ja kręcę głową się cofając i uciekam do swojego pokoju słysząc jak woła moje imię. Trzaskam drzwiami pokoju po których zjeżdżam zakrywając twarz, ponownie. Nie chcę, aby słyszał jak płaczę. Nie chcę go widzieć. Nie mogę uwierzyć, że mnie spoliczkował. Jeszcze nigdy mnie nie uderzył. Cholera jasna, aż tak bardzo jestem głupia? Powiedziałam prawdę i za to dostałam? To jest niewiarygodne. Chciałabym się zakopać pod ziemię, aby nikt mnie nie znalazł. Mija kilka chwil po których słyszę jak drzwi frontowe się zamykają, a samochód z podjazdu odjeżdża, co oznacza, że pojechali do szpitala. Nic mnie to nie interesuje. Nie potrafię tak po prostu do niej pojechać i udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie jest. Nie mam zamiaru okazywać jej współczucia. Miała mnie gdzieś przez moje dzieciństwo. Dlaczego nie miałabym potraktować jej tak samo, jak ona traktowała mnie? Bo co? Bo jest moją matką? I co z tego. Zbyt bardzo mnie zraniła. Codziennie – prawie – pojawiają się w moich myślach widoki tego, jak dzieci, z którymi byłam w jednej grupie w przedszkolu śmieją się ze mnie. Słyszę głosy i mam dość. To przybijające. W sumie.. mogę również udawać, że jej w ogóle nie ma, bo w sumie jestem do tego przyzwyczajona. Sądziłam, że ojciec jest dobry, odkąd rozmawialiśmy o jego zmianie w stosunku do mnie i mojej siostry, ale wiem, że nie będzie dobrze, nie tak jak planowaliśmy, jak się zapowiadało. Po tym jak mnie uderzył, tak nie będzie. Nie wiem co jeszcze z tym zrobię, ale wiem, że na razie muszę to zostawić. Wstaję z miękkiego dywanu i zrzucam z siebie ubrania idąc do łazienki. Rano nawet nie miałam czasu, aby wziąć prysznic, bo Zayn.. Właśnie. Zayn. Stojąc przed lustrem, opierając się o umywalkę wpatruję się w swoje odbicie i zastanawiam się co on takiego we mnie widzi. On zasługuje na kogoś lepszego, kogoś lepszego niż ja. Powinien znaleźć sobie kogoś kogo nie będzie się wstydził z nim pokazać. To nie tak, że ja się tego wstydzę. Po prostu się boję. Nie chce tego całego szumu wokół siebie, zazdrosnych fanek i ogółem tego wszystkiego. Gdy tylko przypomnę sobie o tym, jak wyszliśmy ze studia kierując się w stronę restauracji i ile osób nas widziało robiąc zdjęcia to ciarki pojawiają się na moim ciele. I te zachwycone spojrzenia tych wszystkich dziewczyn, kiedy go widziały, albo jak przysiadł się do jednego ze stolików w restauracji. Jest przystojnym chłopakiem, utalentowanym, miłym, seksownym i cholernie mnie onieśmielającym, więc na pewno sobie kogoś znajdzie. Przypomniałam sobie o chłopaku, który wydawał mi się znajomy z tym tatuażem na boku szyi. Miał może około osiemnastu bądź dziewiętnastu lat. Był za nami, albo zaraz gdzieś z boku i robił zdjęcia. Przyznam, że trochę mnie to irytowało, ale co mogłam poradzić? Mam nadzieję, że uda mi się go spotkać i dowiedzieć kim jest. Wracając do Zayn’a. Żałuję, że odwołałam naszą randkę, chociaż wiem, że to dla naszego dobra, jednak na tym spotkaniu mogłabym mu wyjaśnić. Szybko zdejmuję z siebie bieliznę i wchodząc pod prysznic. Na moim ciele pojawiają się ponownie dreszcze kiedy przez przypadek puszczam na siebie lodowatą wodę. Szybko ustawiam odpowiednią temperaturę, abym mogła się zrelaksować chociażby na moment. Myję włosy, później ciało, opłukuję siebie stojąc chwilę dłużej niż powinnam i wychodzę okrywając się ręcznikiem ciało i włosy. Idę do pokoju po ubrania i bieliznę po czym wracam z powrotem do pomieszczenia. Po jakiś dziesięciu minutach wychodzę z chyba lepszym nastawieniem do życia. Zastanawiam się co mam ze sobą zrobić i postanawiam coś zjeść, gdyż mój brzuch daje o sobie znać. Robię sobie sałatkę owocową. Później zajmę się babeczkami. Dawno ich nie robiłam, a wiem, że moja siostra będzie zachwycona. Jedząc posiłek zastanawiam się czy nie zaprosić Connor’a dla towarzystwa. W końcu zostaliśmy przyjaciółmi, a przyjaciele spędzając ze sobą dużo czasu, więc dlaczego mielibyśmy się nie spotkać? Nic mi nie zaszkodzi. Zostawiam jeszcze pół miski z sałatką. Już nie mogę więcej. Sięgam po swój telefon i wybieram jego numer jak tylko znajduję go na liście. Przez chwilę myślę, że może nie ma przy sobie telefonu czy coś, ale w końcu odbiera i umawiamy się, że przyjdzie za chwile. Przygotowuję wszystkie składniki do babeczek. Nawet się nie zorientowałam kiedy Connor zaczyna mi pomagać. Przy przygotowaniach rozmawiamy o tym jak nam minął dzień, co robiliśmy i innych takich. Wstawiając blachę babeczke do piekarnika musiałam przyznać sama przed sobą, że to był bardzo dobry pomysł, aby go zaprosić. Przynajmniej się nie zamartwiałam. Connor zdawał się zauważyć mój czerwony policzek. Wzruszyłam ramionami mówiąc, że upadłam potykając się o książkę. Pokiwał głową. Chyba mi uwierzył. Zajęłam się sprzątaniem bałaganu.
- Układa się między Tobą, a Zayn’em?
- Tak, układa. To bardzo fajny chłopak.
Connor kiwa głową. Nie wiem co powiedzieć.
- A ty znalazłeś sobie kogoś?
- Byłem już na dwóch randkach. Jedna z nich wypadła bardzo dobrze, dziewczyna mi się spodobała i mam nadzieję, że ja jej również. Może zadzwonię do niej i umówię się na następną. 
- Wiesz, skoro Ci się spodobała i Ty jej również to sądzę, że nie powinieneś odpuszczać. Przecież nic nie stracisz spotykając się z nią, a możesz tylko zyskać. Może nie jako dziewczynę, ale znajomą. 
- Zapewne masz rację.
- Wiesz, że mam rację.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- A wiesz co? Tak sobie pomyślałem. Odkąd tutaj jesteś mogę się nawet o to założyć, że nie byłaś w żadnych z tutejszych klubów, prawda? Może wybralibyśmy się razem na drinka i potańczyć?
- Powinieneś zaprosić tę dziewczynę.
- Wolę Twoje towarzystwo.
- Miło to słyszeć, ale na pewno nie dziś. Nie mam nastroju na żadne wychodzenie z domu, szwendanie się po klubach nocnych. Następnym razem jak najbardziej.
- Coś się stało?
- Nic takiego.
Wymusiłam uśmiech. Naprawdę nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Oczywiście, że z nim bym mogła. To nie miało znaczenia, bo nikt by na nas nie zwracał uwagi, takiej jakbym była w towarzystwie Zayn’a. Razem z Connor’em zajęliśmy się dekorowaniem babeczek ciesząc się swoją obecnością i rozmawiając na luźne tematy. Odpowiadało mi to.

*Oczami Harry’ego* - W tym samym czasie.

- A więc mówicie, że chcielibyście spędzić trochę czasu z fanami to znaczy po koncercie w tej szkole i rozdać plakaty, płyty z autografami, tak? Zgadzam się. To naprawdę dobry pomysł i nic w porównaniu z tym co oni zrobili dla was. Zorganizuję wszystko. Podoba wam się tekst piosenki? I gdzie dziewczyna? Nie lubię kiedy ktoś mnie olewa.
- Spokojnie. Kłopoty rodzinnie.
- Rozumiem to, naprawdę. Zrozumcie, że terminy nas gonią, więc proszę nie róbcie głupstw, dobrze? Róbcie co do was należy tylko bez żadnych skandali, proszę! Myślę, że na dziś możemy skończyć. Tak dla pewności bądźcie już w niedziele w domu, bo od poniedziałku koniec obijania się. Macie umieć tekst, bo wejdziecie do studia. Przy okazji będzie z tego zrobiony mały materiał do jednego z kanału telewizyjnego, więc proszę nie nawalcie. Ufam wam.
Menadżer wstał. Pożegnaliśmy się z nim, każdy osobnym tak zwanym 'miśkiem'. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy w studiu. Opuściliśmy je po kilkunastu minutach. Spojrzałem na Louis’a, który zachowywał się dziwnie. Już miałem wsiadać do samochodu kiedy mój telefon się odezwał. Wyjąłem go z kieszeni spodni i spojrzałem na wyświetlacz. 'Eleanor'.. 
- Coś się stało?
Spytałem nieciekawy tak naprawdę. W myślach pytałem siebie po jaką cholerę ona do mnie dzwoni. Nie jestem jej chłopakiem, nawet przyjacielem. Tolerują ją tylko ze względu na to, że chodzi z Louis’em i nic więcej. Tak cholernie jej nie lubię! Dziewczyna niemal wrzasnęła do słuchawki skarżąc się, że po całym domu leży moja bielizna.
- A co ty masz do moich rzeczy? Nie mieszkasz z nami, więc nie miej pretensji. Poza tym nawet jakbyś mieszkała to i tak by było jak jest. To wszystko? Zadzwoniłaś tylko dlatego żeby mi o tym powiedzieć?
- Daj mi Louis’a do telefonu.
Westchnąłem jedynie. Schyliłem się tak abym mógł bez problemu wsiąść do wozu. Spojrzałem na przyjaciela, któremu właśnie miałem podać telefon, ale on zaprotestował. Przyłożyłem urządzenie do ucha. Zauważyłem, że kierowca ruszył i włączyliśmy się do ruchu.
- Lou jest zajęty.
Mimo, że jej nie lubiłem głupio się czułem okłamując ją. Zawsze miałem taki odruch i nieważne co to byłaby za osoba. Louis dał o osobie znać. Z ruchu jego warg wyczytałem komunikat dla Eleanor. Miało jej tam nie być jak tylko wrócimy do domu.  Pożegnałem się z nią nawet nie pozwalając jej dojść do słowa. Zayn siedzący bliżej Louis’a spytał się go czy może coś się dzieje. Pokręcił głową wkładając słuchawki do uszu tym samym się od nas odcinając, co mnie zabolało. Każdy spojrzał na siebie pytająco. Ja ostatecznie wzruszyłem ramionami i postanowiłem z nim pogadać jak tylko znajdziemy się w dom wcześniej robiąc zakupy. Po około dwóch godzinach w końcu znaleźliśmy się w domu. Było około godziny osiemnastej. Rozpakowałem z Liam’em zakupy i poszedłem do pokoju przyjaciela. Nie mogłem patrzeć jak się martwi. Drzwi ustąpiły. Przyjaciel leżał na łóżku. Nogi miał skrzyżowane w kostkach ręce pod głową a słuchawki w uszach. Jeszcze nigdy go w takim stanie nie widziałem. Oczywiście to jest normalne zachowanie, ale nie w jego przypadku. Podszedłem do łóżka Louis’a i szturchnąłem go w ramię. Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale wyjął słuchawki z uszu. Usiadłem na krześle przy nim. Czas wyjaśnić sytuację z Eleanor. 
- Co się stało Harry?
- To ja tu przyszedłem po wyjaśnienia. Od jakiegoś czasu nie jesteś sobą.. Ba! Unikasz Eleanor i tematów z nią związanych. Na początku myśleliśmy, że to normalne, chcecie trochę odpocząć od siebie, ale że prawie dwa miesiące? Louis, jeśli coś jest..
- To nie jest tak jak wy to widzicie. 
- Więc wytłumacz mi o co chodzi. Jestem twoim przyjacielem. Reszta na dole też i wiesz, że pomożemy Ci. Zawsze będziemy po twojej stronie.
Louis odłożył słuchawki, wstał i stanął koło okna.
- Ja i Eleanor to już nie to samo co kiedyś. Pamiętasz jak urwałem się z lotniska, gdy tylko wylądowaliśmy? Powiedziałem wam wtedy, że do niej jadę, no i pojechałem. A wiesz co zastałem? Ją siedzącą okrakiem na jakimś chłopaku i to w dodatku nagą. To chore, bo kiedy ja się z nią pieprzyłem to ona się zakrywała, a na nim siedziała jak dziwka.
Ryknął. Wstałem podchodząc do niego.
- Louis, wyluzuj. Musisz być spokojny. 
- Muszę być spokojny?
Zadrwił z moich słów trzymając w dłoni szklankę.
- A ty jakbyś się czuł, co? Twoja dziewczyna pieprzy się z innymi jak dziwka, a przed Tobą samym ma pieprzone opory!
Szklanka dołączyła do wazonu. W sumie nie wiedziałem co mam robić. Stałem jak słup i patrzyłem jak przyjaciel rujnuje swój pokój. Szklane naczynia nawet nie miały co liczyć na przetrwanie. Próbowałem go zatrzymać, aby nic nie robił głupiego. Prosiłem, aby odpuścił, usiadł i złapał oddech, ale on mnie ignorował. Zayn wszedł do pokoju. Wzruszyłem bezradnie ramionami. Nawet się nie zawahał podchodząc do niego. Odłożył kolejną szklankę, która miała upaść z hukiem na podłogę, złapał jego dłonie i wykręcił za niego. Louis zaczął się szarpać. Było mi go szkoda, ale wiedziałem, że Zayn nie zrobi mu krzywdy, a jeśli już to pomoże. Przyjaciel w końcu się uspokoił oddychając głęboko. 
     - Teraz Cię puszczę, a Ty spokojnie usiądziesz.
   Louis usiadł na krześle rozmasowując sobie nadgarstki, kiedy tylko Mulat go puścił. Poprosił mnie, abym wyszedł z pokoju, ponieważ chciałbym z nim pogadać. Przytaknąłem zgodnie i wyszedłem z pomieszczenia. Pierwszy raz widziałem Louis’a w takim stanie. Ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie siedziała reszta. Dwie pary oczu spojrzały na mnie. 
- Co się tam dzieje, Harry?
- Louis się zdenerwował.
Każdy z nas wiedział, że jeśli Zayn z nim zostanie to na pewno przemówi mu do rozumu i nieważne jakim sposobem, ale na pewno to zrobi. Wyjaśniłem chłopakom o co chodziło. Byli zaskoczeni i mieli taką samą ochotę jak ja, aby udusić Eleanor. Razem się zgodziliśmy, że wyjazd do rodzinnego domu Louis’a będzie dla niego naprawdę dobry. Nasza trójka siedziała przed drzwiami przyjaciela z dobrą godzinę aż w końcu Zayn wyszedł z pokoju. Kiwną na nas głową i udaliśmy się do salonu. Każdy czekał na to, aż Zayn zacznie mówić.
- Nie są ze sobą już od dwóch miesięcy. Jestem na siebie taki zły za to, że się nie zorientowałem. Poza tym on zapewne nie chciał jej widzieć, a my ją zapraszaliśmy jak gdyby nigdy nic, na te cholerne obiadki. Dobrze, że mamy dobre wyczucie czasu i odpocznie u rodziny. Właśnie się pakuje i pomyślałem sobie, że bezpieczniej będzie jak go odwiozę na miejsce. Nie chcę, aby zrobił sobie coś głupiego. I tak już dużo przeżył i wytrzymał długo. Pójdę się przygotować. Zaraz wyjeżdżamy, a jak spotkacie tę dziewczynę, to możecie ją ode mnie pozdrowić środkowym palcem.
Wszyscy uśmiechnęliśmy się do Zayn’a.
- Damy sobie radę. Pomożemy Louis’owi. Wstanie na nogi. Jestem przekonany, że tak będzie. A Eleanor lepiej niech się trzyma z daleka od każdego z nas. Mam nadzieję, że nie strzeli nic jej do głowy, aby coś głupiego zrobić. Pójdę zrobić wam jakieś kanapki na drogę. Zawołajcie mnie jak już będziecie ruszać.
Liam zniknął w kuchni, a Zayn w swoim pokoju. Niall posmutniał. Czułem się jak na pogrzebie. Poklepałem przyjaciela, który siedział obok mnie po ramieniu, a sam udałem się również do swojego pokoju. Skoro sprawa z Louis’em jest wstępnie rozwiązana to mogę zacząć się pakować. Razem z Jennifer mamy się wybrać nad jezioro i nie mogę się doczekać. Siedząc na łóżku piszę do niej wiadomość, a później idę wziąć prysznic.

*Oczami Jennifer* - W tym samym czasie.


Przeczytałam wiadomość od Harry’ego, którą wysłał mi jakieś pięć minut temu. Wyczułam w niej błagalną nutę. Zabrałam swoją torbę i ruszyłam na dół. Zostawiłam rzeczy w przedpokoju i ruszyłam w kierunku kuchni skąd usłyszałam śmichy. W pomieszczeniu zastałam Olivię i Connor’a. Zamknęłam na moment oczy i zaciągnęłam się pięknym zapachem. Dekorowali babeczki. Podeszłam bliżej nich i powiadomiłam, że mają zostawić kilka dla mnie. Olivia spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Dokąd się wybierasz?
- Teraz idę do chłopaków, aby pomóc Harry’emu się spakować, bo razem wyjeżdżamy na kilka dni. Chłopaki mają wolne od Paul’a i postanowili, że każdy z nich zabierze dziewczyny gdzieś odpocząć czy coś. Spotkamy się jeszcze. Jeśli mogę Cię prosić to zabukujesz mi bilety na wtorek? Nie wiem czy zdążę, a chce mieć to z głowy.
- Tak, oczywiście.
- Dziękuję. Jesteś kochana.
Pomachałam im wychodząc z pomieszczenia. Postanowiłam na razie nie przejmować się tym, że za kilka dni będę już w samolocie i zobaczę się ze swoją rodziną. Wizja i myśl, że nie będę spotykała się z Olivią tak często jak kiedyś bardzo mnie smuci i nie umiem powstrzymać łez, które formują się w kącikach moich oczu. Tak szybko ten czas zleciał. Za szybko. Do domu chłopaków dotarłam dość szybko, ponieważ cały czas myślałam o tym jak to będzie, kiedy nie będę już tutaj. Już za 4 dni wylatuję. Nie mogę w to uwierzyć jak ten czas szybko minął! Zbyt szybko i to zdecydowanie. Przynajmniej będę miała co opowiadać.. Tylko co mi po tym. Nie chcę zostawiać tutaj tylu wspaniałych ludzi, którzy okazali się być moimi przyjaciółmi. To trudne, zbyt trudne..
Bez pukania i dzwonienia do drzwi wchodzę do środka. W salonie, nie było nikogo. Zostawiłam swoją torbę w przedpokoju i poszłam na piętro. Szybko odnalazłam pokój Harry’ego, do którego już zapukałam. Nie usłyszałam nic, ale weszłam. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Lecąca woda wszystko zdradziła. Postanowiłam nie szperać w rzeczach chłopaka i na niego poczekać. Usiadłam wygodnie w fotelu i zaczęłam rozglądać się na różne strony. Podziwiałam z zachwytem jego pokój. Podeszłam do jednej ściany gdzie wisiały jego portrety od fanów, różne pamiątki. To musi być dla niego ważne. Może powinnam też coś takiego zrobić? Pomyślę. Po kilkunastu minutach Harry wyszedł ubrany z pomieszczenia susząc jeszcze ręcznikiem włosy. Uśmiechnął się w moim kierunku.
- To jak mam Ci pomóc?
- Najpierw się ze mną przywitaj.
Uśmiechnęłam się szeroko. Ucałowałam jego policzek. Chłopak właśnie zakładał na nadgarstek różne bransoletki, a ja postanowiłam skończyć oglądać obrazy. Chwilę później usłyszałam przeciągły jęk. Odwróciłam się w kierunku chłopaka, który stał przed otwartą szafą i nie wiedział co ma zabrać. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej niego. Stanęłam za jego plecami.
- Zabierz to co będzie Ci potrzebne.
Poradziłam i wyszłam przed niego sięgając parę czarnych spodni. Harry wydawał się mnie zrozumieć i już chwilę później siedziała na łóżku składając ubrania i układając do walizki. Po dziesięciu minutach oboje byliśmy już gotowi. Harry powiadomił, że będzie czekał w samochodzie, kiedy ja kierowałam się w stronę łazienki. Pożegnałam się z Zayn’em, Liam’em i Niall’em, którzy życzyli nam udanego wyjazdu i bezpiecznego dojazdu jak i powrotu. Kiedy zapięłam pas bezpieczeństwa, a Harry włączył się w ruch spytałam co się dzieje z Louis’em. Wytłumaczył mi w skrócie o co chodzi. Nie mogłam uwierzyć, że Eleanor go tak skrzywdziła, bo nawet nie podejrzewałabym, że jest do tego zdolna. Szkoda, że do niego nie zajrzałam. Mogłabym go pocieszyć czy coś.

 *Oczami Olivii*

Przekręciłam się z boku na bok. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej i skrzywiłam się. Była trzecia w nocy, a mój telefon dzwonił. Wyjęłam go pośpiesznie z pod poduszki. Kto o tej porze chce się ze mną skontaktować? Nie może zadzwonić rano? Ostre światło mnie przywitało po odblokowaniu klawiatury, po czym wcisnęłam zieloną słuchawkę odbierając połączenie. Mruknęłam zaspanym głosem:
- Halo.
- Cześć, Skarbie. Wiem która jest godzina, ale właśnie wracam od Louis’a i pomyślałem, że wpadnę do Ciebie. Stęskniłem się i  jestem przed Twoim domem.
Rozpoznałam głos Zayn’a w słuchawce. Nie mogłam uwierzyć w to, że właśnie jest przed moim domem. Pokręciłam głową. To są jakieś żarty. Wygramoliłam się z łóżka z telefonem przy uchu i podeszłam do okna. Samochód Zayn’a stał na dole. Westchnęłam cicho i poinformowała, że już schodzę. Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko jednocześnie idąc na dół. W drodze do drzwi skarciłam siebie w myślach za to, że nie pomyślałam o kapciach albo chociażby skarpetkach, ponieważ moje stopy są teraz jakbym je wyjęła prosto z lodówki. Sięgnęłam z szafki obok klucz i włożyłam go do zamka. Wyjrzałam na zewnątrz. Zayn właśnie zamykał samochód i szedł w moim kierunku. Kiedy był już blisko nie zamykając drzwi poszłam szybko na górę, ponieważ było mi zimno. Nigdy nie lubiłam wychodzić z ciepłego łóżka na zimno. Zresztą jak każdy. Chwilę później usłyszałam trzask drzwi i kroki chłopaka. Weszłam do pokoju a on znalazł się zaraz za mną. Przymknęłam lekko drzwi. Zayn odwrócił się w moim kierunku. Przyszpilił moje biodra do ciemnych drzwi co z powodowało, że pisnęłam głośno przestraszona. Uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję.
Mruknął cicho w moje usta. Kiwnęłam głową.
- Następnym razem pomyślę zanim coś zrobię, wiesz? Przez Ciebie zmarzłam. Zamieniasz noc w dzień czy coś? Jest trzecia w nocy, Zayn.
Zayn skwitował moją wypowiedź śmiechem.
- Drobne kłopoty z Louis’em.
- Opowiesz jutro. Pokój gościnny wolny.
Ziewnęłam przeciągle i weszłam do łóżka przykrywając się szczelnie pościelą. Słyszałam jak Zayn zaczął się rozbierać. Chwilę później materac z drugiej strony ugiął się pod jego ciężarem. Wzruszyłam ramionami kiedy powiedział, że nie ma zamiaru spać sam. Otulił swoje ciało kołdrą.
- Przybliż się, Skarbie. Ogrzeję Cię.
Zayn mruknął cicho. Objął mnie przedramieniem i przyciągnął bliżej swojego ciała. Próbowałam się rozluźnić. W końcu nikt nie znajomy nas nie zobaczy. Zaśmiałam się kiedy poczułam na swojej delikatnej skórze nóg jego włoski co znaczyło, że splątał nasze nogi. Ucałował moje czoło mrucząc cicho, że za mną tęsknił i przeprasza za wcześniej. Tak naprawdę to ja powinnam go przeprosić. Pokiwałam głową przecząco. To nie jest jego wina. W chwili, w której miałam zaprzeczyć jego palec ułożył się na moich ustach zapobiegając tym samym wydostaniu się jakiemuś dźwiękowi. Jego dłoń odgarnęła moje włosy z policzka. Zauważyłam, że zmrużył oczy przyglądając się mu. Przejechał opuszkiem palca, jakby sprawdzał czy to czasem niezmyty róż. Zaczerpnęłam cennego powietrza i zamarłam. Skarciłam się za nie zgaszenie lampki na szafce nocnej.
- Co Ci się stało?
W myślach łudziłam się, że to pytanie nie wyjdzie z jego ust. Po tym jak Connor wyszedł ode mnie późnym wieczorem, a ja poszłam do łazienki przeraziłam się na swój widok w lustrze. Mój lewy policzek zaczął się robić lekko siny, więc za pewne teraz jest już całkowicie fioletowy. Dobrze, że da się to ukryć pod niedużą warstwą makijażu. Już to sprawdzałam, aby nie zamartwiać się na zapas. Zayn czekał cierpliwie, a ja nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Naskarżyć na własnego ojca?
- Tylko nie wciskaj mi kitu.
Szepnął chłodno. Odetchnęłam ciężko.
- Pokłóciłam się z tatą. Najwyraźniej uznał, że powiedziałam o kilka słów za dużo. Już nie boli. Proszę nie rozmawiajmy o tym.
Widać było, że się zawahał. Chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu łącząc nasze wargi w pocałunku. Nie miałam ochoty do tego wracać. Wiem, że broniłam go a nawet na to nie zasłużył po tym co mi zrobił. Postaram się po prostu o tym zapomnieć. Nie wiem jak będzie między nami i nie chcę o tym myśleć. Oplotłam lewą nogą biodro Zayn’a powodując tym samym, że usiadłam na jego udach. Oboje wkładaliśmy dużo emocji w nasz dość czuły pocałunek. Spojrzałam na niego spod półprzymkniętych powiek. Zayn syknął cicho, a ja zorientowałam się, że moje paznokcie wbijają się w jego klatkę piersiową. Spanikowana zaczęłam przepraszać. Mulat zaczął się śmiać. Uderzyłam go w ramię i zeszłam z niego układając się na łóżku do niego plecami. Cały czas słyszałam jego śmiech. Po chwili przytulił się do moich pleców.
- Nie dąsaj się, Skarbie.
Ucałował moje ramię. Gdy jego przedramię mnie otuliło uszczypnęłam go kilka razy, aby się odsunął. To nic nie podziałało. Poddałam się, a Zayn zapewne się cieszył, że odpuściłam. Zegarek wybił czwartą. Zamknęłam zmęczone powieki przytulając się do poduszki. Zayn mruknął cicho, kiedy wierciłam się nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Wtuliłam się w jego tors. Wdychanie jego przyjemnego zapachu ciała połączonego z żelem pod prysznic i perfumami uspakajało mnie i spowodowało, że zasnęłam.

Kilka godzin później. 

Zaczęłam się przebudzać. Śnił mi się dziwny sen, że Zayn przyjechał w nocy i zasnęliśmy do siebie przytuleni. Uśmiechnęłam się na samo wyobrażenie i leżąc na plecach zaczęłam się przeciągać, aby rozprostować kości. Powoli zaczęłam otwierać powieki. W jednej chwili spostrzegłam, że mój sen jest rzeczywistością. Czyli on naprawdę do mnie dzwonił o trzeciej w nocy, rozmawialiśmy przez chwilę, a na koniec zasnęłam do niego przytulona. Moje rozmyślania przerwał cichy głos chłopaka nad sobą. Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Śpiochu.. 
- Tak, dzień dobry.
Mruknęłam szybko cmokając jego usta. Chłopak jakby to przewidział, bo wsunął dłoń pod moją głowę tym samym ją przytrzymując. Całował delikatnie i czule, tak jak lubiłam, a raczej polubiłam. I pomyśleć, że jeszcze jakiś miesiąc temu tego nie lubiłam. Zaśmiałam się w myślach. Odsunęłam się od Zayn'a, gdyż w innym przypadku kilka sekund później nie mogłabym oddychać. Uśmiechnął się do mnie przepraszająco, a ja odpowiedziałam mu o tym, że myślałam iż jego przyjazd w nocy to sen. Zayn żartobliwie uszczypnął mnie lekko w ramię. Zaśmiałam się głośno. 
     - Wstawaj. Zabieram Cię na śniadanie. 
- Nie. Lodówkę mam pełną. 
    - Chyba nigdy jeszcze dotąd nie jadłaś śniadania na świeżym powietrzu. Niby nic, ale wiesz jak fajnie? To nie to samo co w kuchni, zamknięci w czterech ścianach. Nie daj się prosić. Obiecuję, że Ci się spodoba.
Wcale nie wątpię, że mi się nie spodoba, bo czas spędzony z Zayn'em jest naprawdę fajny i wszystkie jego niespodzianki czy pomysły mi się podobają. Jednak w mojej głowie pojawił się wielki znak 'STOP'. Wiedziałam, że jeśli się zgodzę to muszę się liczyć z tym, że wiele osób nas rozpozna, będzie robiło zdjęcia i takie tam. Z drugiej strony dobrze wiedziałam, że to nie fair w stosunku do chłopaka. On niczemu nie był winny, a ja traktowałam go niedobrze. Postanowiłam, że powiem mu o moich obawach przy śniadaniu. Mam nadzieję, że mnie zrozumie, a jeśli nie.. Nie wiem co zrobię. 
     - Musisz dać mi trochę czasu.
     - Moglibyśmy wziąć prysznic razem.
     - Tak? A z jakiej to okazji?
     - Dnia ekologii? Zaoszczędzimy wodę. 
Zaśmiałam się rozbawiona jego słowami. Jest naprawdę zabawny. Pomyślałam chwilę nad odpowiedzią, ale nic konkretnego nie przyszło mi do głowy, dlatego spytałam czy mam jakieś wyjście. Zaczęłam się śmiać ponownie kiedy odpowiedział, że mam do wyboru prysznic z nim i prysznic z nim. Głupek, pomyślałam. W jednej chwili Zayn znalazł się nade mną. Uśmiechnął się znacząco i już po chwili palcami gilgotał mnie po brzuchu, bokach ciała. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem, ale już po chwili nie dałam rady. Zaczęłam się otwarcie śmiać i machać nogami. Moje dłonie próbowały go powstrzymać. Zayn wydawał się być mądrzejszy, ponieważ jego dłonie złapały moje i ułożył je nad moją głową. Przyszpilił nadgarstki jedną ręką do poduszki, a drugą powrócił do torturowania mnie. To było nie fair z jego strony. Jest mężczyzną, a oni są silniejsi od kobiet. Zayn siedział okrakiem na moich nogach i nic sobie z tego nie robił. Wydałam z siebie zduszony, cichy jęk protestu.
     - Zrobiło cię ciężko.
Mruknęłam cicho. Zayn przestał mnie gilgotać. Wyprostował się utrzymując ciężar na kolanach. Dłońmi zwinął kołdrę w kłębek i odrzucił obok nas. Nie rozumiałam jego działania. Może w ten sposób chciał sprawić, abym wstała? Nie, to nie to. Po chwili przeniósł swój ciężar ciała na dłonie i stopy prostując się nade mną. Nie dotykał mnie w żaden możliwy sposób. Mój wzrok powędrował niżej na jego gołą klatkę piersiową, brzuch i literę V. Zarumieniłam się lekko kiedy mój wzrok zjechał trochę niżej. Zayn zaśmiał się wybudzając mnie z mojego zamyślenia. Na pewno się zorientował gdzie.. zerknęłam. 
     - Podoba Ci się to co widzisz, prawda?
Przegryzłam dolną wargę. Nie miałam żadnych wątpliwości, że wiedział jak działa na kobiety nie tylko on sam, a również jego ciało w takiej okazałości. Oczywiście, że mi się podobało. Każda dziewczyna chciałaby mieć takiego chłopaka, wysportowanego, silnego. Zauważyłam, że jego kolana ugięły się i spoczęły tak, że moje były pomiędzy nimi uwiązane. Dłońmi zaczęłam dotykać jego ramion, bicepsów, które się napięły pod moim dotykiem, karku, silnych plecach, bokach jego ciała, brzuchu. Desperacko pragnę go dotykać. Po jego minie widziałam, że mu się podobało. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi tęczówkami i uśmiechnął się szeroko. Po chwili wrócił do pozycji i delikatnie zsunął moje nogi z siebie. Zaśmiałam się cicho widząc, że robi pompki. Każde opadnięcie skutkowało całusem w policzek, usta czy nos. 
     - To ćwiczenie jest moim ulubionym.
     - Ciekawe od kiedy nim zostało.
     - Od dokładnie.. Teraz. 
Zayn zamknął moje usta kolejnym pocałunkiem.
     - W takim razie musisz pamiętać, aby zachować tę myśl dla siebie, bo w przeciwnym razie, jeśli ktoś się dowie, a w szczególności dziewczyny to jest duże prawdopodobieństwo, że gdy będziesz już na siłowni to jakaś dziewczyna może się wcisnąć pod Ciebie, wiesz?
     - Zazdrosna? 
Uderzyłam go w odpowiedzi w ramię. 
     - Żartowałem, naprawdę. Nawet nie ma takiej opcji, żeby tak się stało, rozumiesz? Odgrywasz w moim życiu zbyt dużą rolę, aby jakieś inne panienki znajdywały się pode mną. To miejsce zarezerwowane jest tylko dla Ciebie, tak samo jak ja. Żadna dziewczyna Cię mi nie zastąpi. 
Rozpłynęłam się słysząc te słowa. Cieszyłam się z nich bardziej niż dziecko z waty cukrowej. Dłonią dotknęłam jego policzka. Zayn wtulił się w nią zamykając oczy. Pogładziłam delikatnie miejsce wpatrując się w jego twarz. Jest taki przystojny i cały mój. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Dołączyłam drugą dłoń na drugi policzek. Uniosłam się lekko i musnęłam jego wargi swoimi. 
     - Uwielbiam je. Są miękkie i delikatne.
Zayn opuszkiem palca obrysowywał krój moich ust równocześnie się w nie wpatrując i lekko uśmiechając. Ja również uśmiechnęłam się w odpowiedzi, ponieważ bałam się, że powiem coś nie odpowiedniego i zepsuję chwilę. Zamknęłam powieki uznając, że tak będzie najlepiej i delektowałam się jego dotykiem na mojej skórze.
     - Pozwól mi widzieć te piękne oczy, Skarbie.
Poczułam dotyk na swoich powiekach. Uśmiechnęłam się do niego patrząc spod półprzymkniętych powiek. Przez swoją koszulkę czułam ciepło bijące od Zayn'a, który stykał się lekko razem z moją klatką piersiową. Dodatkowa myśl, że jest tylko w samej bieliźnie jeszcze bardziej mnie ocieplała pomimo słońca, które wkradało się do pokoju. 
     - Nie za dużo tych komplementów?
     - Nigdy nie będzie za dużo. Jesteś idealna, dla mnie. Wiem, że teraz uznasz mnie za dupka, który psuje te magiczne chwile, a ja się z Tobą zgodzę oczywiście, ale wspominałem o śniadaniu, a nie chcę, aby ktoś później powiedział, że o Ciebie nie dbam. 
     - Zaprzeczę. 
Odpowiedziałam szybko na co Zayn uśmiechnął się szeroko. Uprzedziłam tylko, że wezmę prysznic sama - mówiłam to strasznie niepewnie, ponieważ niedawno rozmawialiśmy o tym, że razem weźmiemy kąpiel, a przecież nawet nie zaprzeczyłam i bałam się, że wziął to wszystko na poważnie. Ucieszyłam się w sobie i odetchnęłam oczywiście z ulgą kiedy w odpowiedzi stwierdził, że żartował, ale już nie długo mnie tam zaciągnie, na co się zaśmiałam. Wygrzebałam się z łóżka z trudnością, po czym podeszłam w stronę okna. Chciałam się upewnić, że naprawdę jest ciepło i czy może padało w nocy, ale na ulicy i chodnikach nie było ani kropelki, nic, sucho, a słońce zaczęło się rozkręcać. To naprawdę nieprawdopodobne, gdyż Londyn jest bardzo deszczowy. Zaczęłam się przeciągać na wszystkie strony, aby rozprostować kości, po czym odwróciłam się i dostrzegłam leżącego na brzuchu Zayn'a, który swoje nogi miał na poduszkach, brodę opartą na dłoniach, a w biodrach był przepasany kołdrą. Dodatkowo był cały rozbawiony. 
     - Takie widoki chciałbym mieć codziennie.
     - Tak bardzo podoba Ci się koszulka i majtki?
     - Ty mi się podobasz o wiele bardziej. 
Pokręciłam głową uśmiechając się szeroko.
     - Zayn! Idę do łazienki. Jeśli chcesz również skorzystać to na końcu korytarza jest pokój gościnny, a w nim łazienka, więc śmiało możesz z niej skorzystać, a teraz uciekam. 
Oznajmiłam uciekając przed chciwymi dłońmi Zayn'a, który próbował mnie zatrzymać. Uśmiechnęłam się stojąc przy otwartych drzwiach łazienki jednocześnie podziwiając chłopaka stojącego w miejscu, w którym ja stałam poprzednio. Wpatrywał się w widok za oknem, a ja patrzyłam zachwycona na jego mięśnie, które napinały się przy każdym ruchu. 
     - Wiem, że gapisz się na mój tyłek.
Usłyszałam jego głośny śmiech, który zawsze powodował uśmiech na mojej twarzy. Moje policzki spłonęły, kiedy jego słowa do mnie trafiły. Szybko uciekłam do łazienki cicho zamykając za sobą drzwi zanim mógł się odwrócić. Przynajmniej może przez chwilę pomyśli, że nie miał racji. Wzruszyłam ramionami i zdjęłam z siebie wszystko po czym weszłam pod prysznic. Przez kilka minut stałam pod strumieniem ciepłej wody rozmyślając trochę. Byłam to znaczy jestem wielką szczęściarą, że pozwala mi być koło siebie, że w ogóle jestem jego dziewczyną. Miliony dziewczyn, które myślą o nim co noc na pewno dałyby wszystko, aby spędzić z nim chociażby dzień. Oficjalnie, czyli w strefie mediów Zayn jest nadal wolny i nie to że miałabym z tym problem. Po prostu.. sama nie wiem. Pokręciłam głową i wzięłam gąbkę i żel w dłoń. Muszę przestać o tym myśleć. Czterdzieści minut później wychodzę ubrana TAK (łącznie z fryzurą na zdjęciu). Przeliczyłam się trochę, ponieważ słońce grzało fakt, ale panował lekki chłód, więc sądzę, że nie będzie mi za gorąco, jeśli będę tak ubrana. I tak jak wczoraj sprawdzałam, dziś również lekki makijaż na mojej twarzy spowodował, że nie było ani śladu po niedużym siniaku, który przypomniał mi o ojcu. Nie będę psuć sobie dnia, który zaczął się naprawdę dobrze. Po chłopaku nie było ani śladu. Tylko jego telefon, kilka bransoletek było na szafce nocnej i innych drobiazgów. Dostrzegłam tę, którą zostawił u mnie w pokoju. Chyba się nie obrazi, prawda? Nie, nie obrazi. Założyłam ją na swój lewy nadgarstek, po czym sięgnęłam torbę, aby spakować do niej najważniejsze rzeczy. W momencie, w którym zapinałam zamek Zayn wszedł do pokoju odświeżony. Miał na sobie ciemnoniebieską koszulkę i czarne spodnie. Zresztą, nieważne co założy bo i tak wygląda dobrze i seksownie. Bez wyjątku. 
     - Już jestem. Gotowa?
Otrzymałam małego całusa w policzek. Pokiwałam głową, poprawiając ostatecznie poduszkę na łóżku i wzięłam torebkę. Mulat schował telefon do kieszeni dżinsów i portfel. Zapiął swój zegarek na dłoni i włożył bransoletki. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Złapaliśmy się za dłonie i skierowaliśmy w stronę jego samochodu. Wcześniej upewniłam się, że ojciec jest w domu i nie musiałam zostawiać klucza, tam gdzie chowaliśmy na wszelki wypadek. Chłopak pomógł mi wsiąść do samochodu na co cicho podziękowałam. Kiedy włączyliśmy się do ruchu dopiero wtedy odczułam lekki stres i dłonie zaczęły mi się pocić. Przegryzłam wargę, kiedy Zayn pomachał kilku fankom stojących na chodniku, kiedy my czekaliśmy na czerwone światło. Zaczęły się cieszyć. Wpatrywały się w naszym kierunku tak jakby nie mogły w to uwierzyć. Skuliłam się na miejscu pasażera, aby mnie nie dostrzegły. Chociaż było na to troszkę za późno, gdyż jedna z dziewczyn powiedziała coś do drugiej, a ta spojrzała w naszą stronę i już wiedziałam, że one wiedząc, że nie jest sam. Na szczęście pojawiło się zielone światło i ruszyliśmy dalej. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam w myślach układać co mu powiem. Miałam nadzieję, że mnie zrozumie. 
_________________
OD AUTORKI: Chyba trochę za słodko, hmm? Czasem tak trzeba.
Mam nadzieję, że rozdział chodź w miarę się podoba. 
Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach, a ja uciekam już.
Do następnego rozdziału!

11 komentarzy:

  1. Kochana uda Ci się dobić do 50 :) A rozdział bardzo słodziutki jak sama to ujęłaś :)

    Pozdrawiam, Ruuuda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski.. :)
    nie może się popsuć między Zaynem a Olivią :D
    Miśka pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne :D

    Zapraszam do siebie :>

    http://ksiazkowy-kacik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm.. genialny rozdział ;) Jak słodko <3 Pewnie że dasz radę do 50 to oczywiste ;) Życzę weny i mam nadzieję że szybko dodasz następny rozdział ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodki, ale takie lubię <3
    świetny.. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. hej ; *
    baaardzo dawno mnie tu nie bylo, nie dlatego, ze zapomnialam o blogu, nie podoba mi sie czy cos ale po prostu nie mialam czasu.. jednak dzisiaj go troche znalazlam i postanowilam, nadrobic straty.
    stwierdzilam, ze tego bloga czyta sie juz troche inaczej, zmienilas troche styl pisania i wgl. jednak i tak mi sie podoba! ; ) rozdzial baardzo fajny c; mam nadzieje, ze nastepny juz niedlugo : )
    i gdybys mogla informowac mnie o rozdzialach na gadu, byloby fajnie ;d : 45543823 : )
    moze mnie jeszcze pamietasz :
    ~smile!;)

    OdpowiedzUsuń
  7. When someone writes an piece of writing he/she retains the thought of a user in his/her mind that how a user can know it.
    Therefore that's why this paragraph is great. Thanks!

    Feel free to visit my web site: breaking news

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń