- Olivia -
Podchodząc
do jej łóżka stawiałam bardzo małe kroki. Patrzę na jej twarz. Śpi. Czy
to dobrze? - pytałam samą siebie. Po cichu usiadłam na krześle i
wpatruję się w kobietę. Prawie wcale się nie zmieniła. No może tylko to, że
zaczęła nosić chustę na głowie - w tym momencie przypomniał mi się taki jeden
program, gdzie ratują ludzi. W jednym odcinku było właśnie, że kobieta miała
chustę na głowie, a było to spowodowane brakiem włosów przez chorobę..
Cholera.
Skarciłam
się w myślach. Czyli to prawda, tak? To nie żadne Mamy Cię, że
zaraz wyskoczy jakiś mężczyzna z kamerą i prowadzącym po czym powie, że jestem
w ukrytej kamerze czy coś w ten deseń..
- Jestem taka głupia..
Mówię
cicho do siebie. Układam łokcie na kolanach, a twarz chowam w dłoniach. Jest mi
cholernie głupio, że nie wierzyłam w to co mówił tata. Dlaczego wcześniej go
nie posłuchałam i nie przyjechałam? No tak. Zawsze muszę postawić na
swoim, bo wiem, że mam racje, ale okazuję się, że nie tym razem. Zayn przytula
się do mnie i szepcze cicho, że gadam głupoty. Kiwam głową przecząco. Naprawdę
jestem idiotką. Kilkoma łzami moczę mu koszulkę i staram się tym teraz nie
przejmować. Zayn głaszcze mój policzek delikatnie.
- Jest wszystko dobrze, Skarbie. Wciąż masz szansę wszystko
naprawić. Wystarczy, że schowasz dumę w kieszeń i wyciągniesz dłoń jako
pierwsza nawet jeśli to nie Ty powinnaś. Zaufaj mi, proszę.
Zayn
uśmiecha się do mnie ciepło, a ja odwzajemniam mu się miną wdzięczności. Po
chwili odchodzi niedaleko i siada na kanapie stojącej przed oknem naprzeciwko
mnie. Patrzą na mamę i zastanawiam się czy się obudzi. Nagle dostrzegam
poruszenie się jej ręki. Zapewne się budzi. Patrzę na nią, jak podnosi powieki
do góry i zerka na mnie. W jej oczach widzę, że jest zaskoczona moim widokiem.
Kiedy próbuje się podnieść wstaję szybko i jej pomagam i poprawiam poduszkę.
- Mam nadzieję, że długo nie czekasz.
- Nie, chwilę. Potrzebujesz czegoś?
- Naprawdę
niczego mi nie trzeba. Twój tata prawie codziennie odwiedza mnie z nową dostawą
jedzenia, soków i gazet. Jestem mu za to wdzięczna. Bardzo się cieszę, że
przyszłaś. Jesteś sama czy..
- Nie, nie. To znaczy Zayn ze mną jest.
Chłopak
podchodzi w moim kierunku i uśmiecha się ciepło w stronę mojej mamy po czym
delikatnie ściska jej dłoń. Mama również się uśmiecha do niego. Spogląda w
stronę okna i jednocześnie pyta czy chciało nam się przyjeżdżać w taką pogodę.
Orientuję się, że leje jak z cebra. Mówię jej, że jak tylko wyjeżdżaliśmy to
nie padało. Zayn masuje mój kark, w geście pokazania mi, że nie jestem
sama.
- Tak dawno Cię nie widziałam.
- Nie prawda. Nie aż tak dawno.
- Nie miałam czasu dla Ciebie i..
- Przestań, mamo, proszę.
- Kiedy to prawda! Odkąd tutaj jestem wszystko naprawdę do
mnie trafiło. Przypomniało mi się też to, co powiedziałaś mnie i tacie prosto w
twarz, że jesteśmy okropnymi rodzicami.. Nie, córeczko teraz ja mówię. Ja wiem,
że nie mam nawet prawa tak Cię nazywać i bardzo żałuję, że do tego doszło.
Powinnam była spędzać z wami więcej czasu, a nie z pracą. Wiem, że nie otrzymam
tytułu Najlepsza Mama, ale chciałabym, abyś dała mi szansę na
prawdziwe poznanie się. Nie wiem ile jeszcze mam czasu, ale wiem, że jest go
nie wiele. Chciałabym naprawić relacje z Tobą, zanim..
- Mamo, proszę.
- Przepraszam Cię za wszystko. Wiem, że to nie wystarczy, ale
będę się starać naprawić to co zepsułam. Nie będę Ci tego obiecywać, bo już
wiele razy to robiłam i nie dotrzymywałam słowa, jednak tym razem to zrobię.
Potrzebuję tylko Twojej obecności, szansy dla mnie, dla naszej relacji. Nie
płacz, Kochanie. Proszę.
Po moich policzkach
popłynęły łzy. Byłam wzruszona jej słowami i w każde z nich wierzyłam,
naprawdę. Nie liczyłam nawet na to, że z jej ust usłyszę przeprosiny. Mama
wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą chwyciłam i ścisnęłam lekko próbując
powstrzymać płacz.
- Przepraszam za swoje zachowanie.
- Nie, nie masz za co przepraszać.
Uśmiechnęłyśmy
się do siebie lekko. Teraz dotarło do mnie, że Zayn wyszedł zanim zaczęłam
rozmawiać z mamą. Uprzedził, że poczeka na zewnątrz na mnie. Postanowiłam
posiedzieć jeszcze przy mamie, z którą zaczęłam rozmawiać na różne, normalne
tematy. Nie mogłam w to uwierzyć, że po prostu siedzimy razem i gadamy. Nie
pamiętam czy kiedykolwiek tak było. Nie spodziewanie mama wprost zapytała o
Zayn'a uśmiechając się przy tym szeroko. Odwzajemniłam gest.
- To Twój chłopak? Jest bardzo przystojny.
Pokiwałam
głową rumieniąc się na jego wspomnienie i opowiedziałam jej trochę o nim.
Czułam, że ona naprawdę mnie słucha i jest ciekawa tego co mam jej do
powiedzenia. Czasami wtrącała się z drobnym pytaniem, lecz nie przeszkadzało mi
to, bo czułam, że mnie słucha.
Zmieniłam
temat i powiedziałam jej o Jeni, że niestety, ale wyjeżdża. Mama stwierdziła,
że mogłaby zamieszkać u nas. Opowiedziałam jej o rozmowie z jej mamą. Moja ją
zrozumiała, bo przecież zapewne ona postąpiłabym tak samo jak mama Jennifer.
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę. Zanim wyszłam pożegnałam się z mamą przytulając
do niej i dając buziaka w policzek. Poprawiłam jej poduszkę i w momencie, w
którym miałam wyjść, tata razem z Amelią weszli do sali. Przywitałam się z
siostrą., której tak dawno nie widziałam. Skinęłam głową na tatę i wyszłam z
pomieszczenia zamykając za sobą drzwi cicho.
Zayn
siedział na jednym z krzeseł. Podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu po
czym poszłam w stronę wind. Słyszałam, że chłopak idzie za mną. Kiedy drzwi
windy się zamknęły przysunęłam się w jego stronę i przytuliłam mocno wdychając
jego przyjemny zapach.
- Dziękuję, że mnie tutaj przywiozłeś.
- Nie masz za co mi dziękować, naprawdę.
Obejmuje
mnie ramionami przytulając mocniej do siebie i układa swój podbródek na mojej
głowie, a ja oplatam dłońmi go w pasie. Stoimy tak ciesząc się sobą dopóki nie
słyszymy dźwięku windy. Wychodzimy trzymając się za dłonie. Szybko biegniemy w
stronę auta, ponieważ deszcz nawet nie ustąpił. Zayn karci siebie za to, że nie
pomyślał, aby zaparkować samochód na parkingu podziemnym. Wtedy byśmy nie
przemoczyli ubrań. Nie jestem na niego zła. To nie jego wina.
Trafiamy
do samochodu. Zayn włącza ogrzewanie i radio. Kilka minut później czekamy
z innymi na zielone światło. Słyszę dźwięk telefonu dlatego wyciągam go z
torebki. Czytam wiadomość jedną po drugiej i stwierdzam, że dziś już nigdzie
się nie jedziemy. Właściciele mieszkań odwołali dzisiejsze spotkanie dodają, że
w najbliższym czasie się ze mną skontaktują. Nie jestem zła. Zapewne również
muszą dojechać, a może nawet w taką pogodę nie mają jak dojechać? Nie wiem, ale
to dobrze dla mnie. Informuję Zayn'a, że jestem już wolna.
Pojechaliśmy
do domu jego i chłopaków. Mulat schował samochód w garażu, przez który
przeszliśmy do domu. Od razu udajemy się do salonu. Zayn przyniósł mi ręcznik,
który zaplotłam sobie na głowie. Ubrania nie były mocno przemoczone tylko
troszkę, więc odmówiłam pożyczenia jego ubrań. Chłopak poinformował, że zrobi
nam coś do picia ciepłego. Zostałam razem z Niall'em i Liam'em w salonie.
Przez
chwilę się zastanawiam gdzie reszta. Harry pojechał z Jennifer, a Louis.. Zayn
coś wspominał, że go odwiózł do rodzinnego domu. Postanowiłam nie pytać
chłopaków. To nie jest moja sprawa. Może później Zayn mi powie. Usiadłam pomiędzy
nimi. Poprosiłam Niall'a, aby dał mi zagrać raz. Chłopaki grali w piłkę
nożną.
- Nie ma takiej opcji. Nie umiesz grać.
- Przecież nie widziałeś jak gram.
- Jesteś dziewczyną. To oczywiste.
Spojrzałam
na niego niedowierzająco. Patrzę na Liam'a, który skinął na mnie głową i oddał
swój dżojstik. Jeśli Niall chce wojny to dostanie ją. Przy pierwszym golu Niall
stwierdził, że miałam farta tak samo jak i za drugim i trzecim, a gdy dobiłam
do ośmiu, gdzie on miał tylko trzy, mówił, że to jest niemożliwe. Powiedział
również, że gdybyśmy grali naprawdę wtedy na pewno nie miałabym z nim
szans.
- Tak sobie wmawiaj, Horan.
- Może zamówimy pizzę?
W
czwórkę ustaliliśmy, że zamawiamy pizzę. Uśmiechnęłam się lekko w
podziękowaniu za parujący kubek herbaty. Liam wybrał film, który nam się
wszystkim podobał. Zayn zajął miejsce Liam'a obok mnie, ale chłopak nie miał z
tym problemu i usiadł obok Niall'a.
Odstawiłam
kubek na stół i przytuliłam się do Zayn'a podciągając nogi pod brodę. Około
dwudziestu minut później zadzwonił dzwonek co oznaczało, że już przywieziono
jedzenie. Niall odebrał pudełka, które nam przyniósł i każdy wybrał jaką
chciał. Ma szczęście, że zamówił bez pieczarek. Wszyscy zajadaliśmy się pizzą
oglądając jednocześnie film. Gdyby nie oni nie wiem co bym teraz robiła.
* * *
- Zostań
na noc.
Proponuje
mi Zayn, kiedy oboje leżymy na jego łóżku w jego pokoju wpatrując się w sufit czy
po prostu po pokoju czasem zerkając na siebie. Jest coś około godziny
dwudziestej pierwszej. Deszcz ustąpił i uznałam to za znak iż powinnam go
wykorzystać. Kiwnęłam głową przecząco i odpowiedziałam, że muszę wrócić do
domu.
Zayn
dotknął mojego policzka i spojrzał w moje tęczówki.
- Wiesz.. Nie sądziłem, że spotkam taką dziewczynę, która
będzie do mnie pasować. Zawsze było tak, że coś mi w każdej nie pasowało albo
czegoś brakowało. Ty jesteś idealna i masz wszystko to czego chcę i potrzebuję.
Mam wielkie szczęście, że Ciebie spotkałem. Gdyby chłopaki się nie zgodzili, bym
został jurorem w tym całym castingu, to nie wiem czy byśmy się poznali, wiesz?
Na szczęście potoczyło się po mojej myśli. Tak, że wszystko jest dobrze,
prawda?
Kiwnęłam
głową uśmiechając się delikatnie do niego. Ucałowałam go w policzek, po czym
wstałam z łóżka. Deszcz już całkowicie przestał padać. Szybko przejdę się i
trafię mam nadzieję sucha do domu. Zayn siada na łóżku. W pokoju świeci się
tylko lampka nocna, co daje fajny efekt. Łapie mnie za dłoń i przyciąga, po
czym sadza tak, że siedzę na nim okrakiem. Widzę jego spojrzenie i już wiem, że
będzie starał się mnie przekonać. Pogłaskałam go po lekko zarośniętym policzku.
- Nie cierpię spać sam, kiedy są burze.
Mówi
głosem małego dziecka przez co mięknie mi serce. Szybko się przywołuję do
porządku. Mulat chowa swoją twarz pomiędzy moim ramieniem, a szyją. Pieszczę
opuszkami palców jego kark. Biedaczek. Przypominam sobie sytuację z początku,
kiedy się poznawaliśmy, jak obudziłam się razem z nim w moim łóżku. Twierdził,
że była burza, strasznie padło i przyszedł do mnie. W rzeczywistości nic
takiego nie miało miejsca. Pamiętam, że byłam zła. Teraz jest inaczej,
- Moglibyśmy się poprzytulać.
Proponuje.
Uśmiecham się patrząc na niego. Wiem, że i tak mnie nie wypuści i nieważne co
powie i tak zostanę. Przytakuję głową, kiedy pyta ponownie czy zostanę z nim.
Uśmiecha się szeroko po czym składa na moich ustach krótkiego całusa. Odgarnia
dłonią moje włosy z czoła i pyta czy czasem nie jestem głodna, gdyż nie wypuści
mnie z łóżka, jeśli już zakopiemy się w pościeli. Kiwam głową. Trochę jestem.
Pociera swój nos o mój przez co wybucham śmiechem. Zayn wstaje razem ze mną,
dlatego szybko zaplatam nogi w jego pasie i dłonie za szyję. Mulat kieruje się
w stronę kuchni, w której spotykamy Danielle i Liam'a. Chłopak sadza mnie na
blacie, a ja chcąc czy nie chcąc słyszę rozmowę dziewczyny Liam' z nim. Oboje
rozmawiają o Eleanor i Lou. Ciekawa pytam czy mogliby mi powiedzieć o co
chodzi.
- Zdradziła Louis'a z innym frajerem.
Mówi
Niall wchodząc do kuchni. Nie wiem co powiedzieć, dlatego się nie odzywam, ale
słucham rozmowę reszty jak mówią, że najchętniej by ją udusili, że wydawało im
się, że jest naprawdę fajna, a okazało się zwykłą suką i nikt się tego nawet po
niej nie spodziewał.
Pytam
szeptem Zayn'a, który stoi obok mnie czy mogę mu pomóc. Całuje mnie w czoło i
kręci głową na nie. Nic nie mówi, gdyż pewnie powiedziałby coś
nieodpowiedniego na dany temat. Postanawiam się nie wtrącać i poczekać, aż
Mulat skończy przygotowywać posiłek.
- Jennifer
| Kilka dni później -
To już
dziś mam wejść na pokład samolotu i polecieć razem z innymi pasażerami do
Polski. Szczerze? Nie chcę tego! Wolałabym tu jeszcze trochę zostać, ale
niestety.. Przez te prawie dwa miesiące poznałam pięciu wspaniałych przyjaciół.
Przepraszam, czterech, ponieważ jeden z nich, czyli Harry - jak można się
domyślić, dla mnie jest raczej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Nawet tego
nie planowałam.
Podczas
wypadu nad jezioro dużo się dowiedzieliśmy o sobie, jednak nie
zaiskrzyło tak jakby chciała. Każdy dzień spędzaliśmy na pływaniu,
opalaniu się, kiedy była pogoda, rozmowach, wieczornych spacerach, grach,
jeżdżeniu konno. Chłopak wykupił nam kilka jazd.
Było cudownie!
Całe
szczęście, że nie było tam telewizji, gdyż mogliśmy więcej czasu spędzić
aktywnie. Telefon w zupełności nam wystarczył do wysyłania wiadomości z
informacją, że z nami jest wszystko w porządku.
Siedząc
na łóżku cały czas wspominam chwilę z nim. Koniec końców na lotnisku muszę być
o osiemnastej, ale godzinę lepiej przed. Zegar wskazywał godzinę szesnastą,
więc nie wiele mi zostało. Na szczęście jestem już spakowana. Ostatecznie
zdobyłam się na to.
Wychodzę
z pokoju i zaglądam do pokoju Olivii. Jak zauważyłam nie było jej. Pewnie
jest z Zayn'em - pomyślałam. Zeszłam niechcianym, wolnym krokiem
po schodach i spostrzegłam, że przyjaciółka siedzi w salonie. Usiadłam blisko
niej na kanapie i podkuliłam nogi pod brodę. Żadna z nas się nie odzywa. To nie
taka zwykła cisza - gra telewizor - ale co z tego.. Brunetka podniosła się
z miejsca i zgasiła urządzenie. Usiadła obok mnie, tak aby móc na mnie
spojrzeć.
- Kiedy już byłaś z Harry'm na tym wyjeździe to zadzwoniłam do
Twojej mamy, aby ją przekonać żebyś została na rok szkolny. Wiesz, poszłybyśmy
tam razem, na pewno byłoby nam raźniej i ogółem. Niestety, ale nie udało mi się
jej przekonać. W sumie nie wiem po co Ci to mówię, skoro to nic dobrego. Chyba
po prostu chciałam, abyś o tym wiedziała. Szkoda, że nie mam lepszej
wiadomości.
- Rozumiem i dziękuję, że chociażby próbowałaś. Nie wiem jak
mam zachować się w tej sytuacji. Niedługo muszę znaleźć się na tym durnym
lotnisku, bo o osiemnastej mam wylot. Nie chcę opuszczać Ciebie, chłopaków i
Avril. Nie wyobrażam sobie wrócić tam. Jak się już obudzę w swoim łóżku to
zapewne będę chciała iść do Ciebie, albo się umówić, abyśmy się spotkały, ale
Ciebie tam już nie będzie..
Płaczę
wylewając z siebie słowa. To cholernie boli.
- Obiecuję, że spotkamy się najszybciej jak się da. Będziemy
się kontaktować wszelkimi sposobami. Wyślę nawet list do Ciebie. Wiesz dobrze,
że zawsze możesz na mnie liczyć i dzwonić zawsze jak tylko będziesz chciała.
Wiem, że to już nie będzie to samo, ale damy radę. Skończysz osiemnaście lat i
może nawet przeprowadzisz się tu? Ten pokój, który zajmowałaś już zawsze będzie
tylko Twój. Tak cholernie będzie mi Ciebie brakować. Nie wierzę, że za chwilę
wylatujesz..
Brunetka
przybliża się do mnie i przytula mnie mocno. Ona również płacze. Gdy tylko
odsunęłyśmy się od siebie wierzchem dłoni ścieram łzy. Wstajemy i ruszamy do
przedpokoju. Tam ubrałyśmy bluzy i buty po czym ruszyliśmy do domu chłopaków. W
sumie co mi szkodzi iść? Przecież mnie nie zabiją. Chyba, że się z nimi nie
pożegnam.
Po prostu
popłaczę się, przytulę każdego z nich, wrócę po bagaże i kierunek lotnisko.
Nawet nie zorientowałam się, że już jesteśmy na ich terenie. Weszłyśmy do domu
jak do siebie i pokierowałyśmy swoje kroki do salonu, gdzie była czwórka
chłopaków. Harry'ego zabrakło - pewnie ma jakieś spotkanie, robi coś
ważniejszego albo jeszcze coś innego. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam
w wygodnym fotelu. Rozmawiamy przez dosłownie moment, a ja tak po prostu
wyskakuję z pytaniem: Gdzie on jest? Niall pośpieszył mi z
odpowiedzią i wskazał ręką. Niepewnie poszłam w kierunku przedpokoju. Wyszłam z
domu i skręciłam w prawo. Garaż jest otwarty i już zrozumiałam. Podeszłam
bliżej i zauważyłam, że chłopak prawdopodobnie naprawia samochód bądź coś
sprawdza. Witam się z nim cichym głosem.
- Cześć.
- Cześć.
Odpowiada
krótko nawet na mnie nie spoglądając.
- Harry -
Przyszła.
Nie sądziłem, że ją jeszcze dziś zobaczę. Dziś wylatuje do Polski. W sumie nie
chciałem jej widzieć. Wolałbym by po prostu tutaj dziś jej nie było, żeby
wyjechała bez pożegnania.
- Pójdę. Zapewne Ci przeszkadzam.
Nie
wyprostowałem się. Nie odezwałem. Dopiero po chwili docierają do mnie słowa.
Trzaskam klapą auta i ruszam w stronę dziewczyny. Na szczęście daleko
niezaszła. Złapałem ją za nadgarstek i obróciłem do siebie. Nie zważałem w tym
momencie tak naprawdę uwagi na nic, jedynie na nią. Ująłem jej twarz w swoje
dłonie i wpiłem się w jej usta. Już podczas wyjazdu miałem ochotę się do niej
zbliżyć, ale nie byłem tego pewien. Teraz jestem. Również jestem przekonany do
tego, że zależy mi na niej i, że gdy tylko się od niej odsunę będzie mi ciężko.
Zwolniłem
ruchy warg, aby jej poczuć dokładniej. Później odsunąłem się od Jennifer.
Zauważyłem jej łzy na policzkach. Kciukami ocieram mokre policzki z wilgoci.
Próbuję złapać ją wzrokiem.
- Byłem zbyt brutalny?
- Co to miało znaczyć?
- Nie chcę abyś mnie zostawiała.
Spoglądam
w jej ciepłe tęczówki.
- To
niemożliwe.
- Dlaczego?
Jennifer
wyjaśnia, że naprawdę musi wracać do Polski. Mówi również, że nawet Olivia
próbowała przekonać jej mamę, żeby pozwoliła jej zostać, ale się nie zgodziła i
nie ma wyjścia. Pieprzę takie sytuację bez wyjścia, a niby zawsze jest jakiś
wybór. Przytulam ją do siebie.
Chcę z
nią spędzić te ostatnie chwile. Proponuję jej, że odwiozę ją na lotnisko.
Zgadza się bez niczego. Zabierzemy Olivię ze sobą. Idziemy w kierunku domu,
żeby mogła się pożegnać. W salonie spotykamy wszystkich. Ukuło mnie coś w
sercu, gdy dostrzegłem Zayn'a i Olivię, którzy siedzieli blisko siebie.
Zazdroszczę mu i to z całego serca. Jego dziewczyna zostaje nie musi się z nią
rozstawać, będą się spotykać, a Jennifer.. musi wyjechać. Do diabła z tym
wszystkim.
- Nie. Jeszcze nie teraz.
Mówię do
Jennifer, kiedy chce się przytulić na pożegnanie. Chce ten moment odciągnąć jak
tylko mogę. Cholera! Może łatwiej będzie jak gdzieś ją zabiorę i zatrzymam dla
siebie? Nie, to bez sensu.
Razem z
Olivią i Jennifer idziemy do auta. Po drodze zabieramy też bagaż dziewczyny i
jedziemy na lotnisko. Podczas drogi nikt nic nie mówi. Będąc na miejscu
dziewczyny pożegnały się tuląc i mówiąc, że będą ze sobą w kontakcie. Olivia
zadecydowała, że zostanie w aucie, na co przystałem z wdzięcznością. Zarzuciłem
na głowę kaptur bluzy i ciemne okulary. Chciałem te ostatnie minuty spędzić z
nią spokojnie, jak normalny chłopak. Nie chciałem zamieszania. Po
niedługim czasie usłyszeliśmy komunikat i Jennifer musiała udać się do
odpowiedniego sektora, aby polecieć do Polski. Złapałem ją za biodra i
przyciągnąłem do siebie. Swoimi drobnymi palcami muskała moją twarz, a ja
wpiłem się drugi raz tego dnia w jej usta - stanowczo za mało. Oderwaliśmy się
od siebie i odprowadziłem ją do tego miejsca do którego było mi wolno. Stanąłem
przy kasie, gdzie dziewczyna dawała po chwili swoje dokumenty do sprawdzenia. Z
każdym krokiem była dalej ode mnie i nie umiałem powstrzymać się i z moich oczu
poleciały łzy. Krzyknąłem na cały głos, że będę o niej myślał i już tęsknię.
Nie potrafiłem nic już z siebie wydusić, gdyż w moim gardle pojawiła się wielka
gula. Jennifer przesłała mi buziaka i ruszyła dalej. Gdybym tylko wyznał jej
swoje uczucia wcześniej.. Może byłoby inaczej. Odwracam się i orientuję, że nie
mam okularów przeciwsłonecznych, więc wszyscy zaczynają mnie rozpoznawać.
Wymijam ich i nie odpowiadam na żadne pytania. Nie mam ochoty. Wsiadłem do
samochodu. W tym momencie żałuję, że zabraliśmy Olivię ze sobą, bo momentami
mam ochotę przyśpieszyć, ale fakt, że Olivii mogłoby mi coś stać.. Zayn by mnie
zabił.
- Jedziesz do nas?
- Nie jestem pewna..
- To zdecyduj się!
- Nie tylko Tobie będzie brakować Jennifer.
Zaciskam
dłonie na kierownicy i nic już nie mówię. Kilka minut później zostawiam auto na
naszej posesji i wchodzę do swojego pokoju. Cholera, dlaczego dopiero teraz
zrozumiałem, że naprawdę mi na niej zależy? Teraz do cholery nie mogę nic
zrobić. To jest popieprzone.
- Olivia -
Westchnęłam
spokojnie przymykając lekko powieki, kiedy usłyszałam głośny trzask drzwi -
zapewne od pokoju Harry'ego. Skierowałam swoje kroki w kierunku salonu i
opadłam na wygodny fotel. Było to znaczy jest mi naprawdę przykro z powodu
Harry'ego. Każdemu z nas będzie brakować Jennifer. To już nie to samo, odkąd
jej nie ma, naprawdę jej nie ma. Jak wrócę do domu to nie spotkam jej w jakiejś
części domu. Ona będzie już u siebie. To smutne. Oddycham głęboko, ponieważ nie
chcę się teraz rozpłakać. Jak tylko wrócę do domu to postaram się z nią
skontaktować. Słyszę ciche kroki, które robią się coraz głośniejsze. Zayn
całuje mój policzek i siada naprzeciwko mnie.
- Myślałem, że już Cię dziś nie zobaczę.
Wyznaje,
po czym uśmiecha się szeroko. Odwzajemniam jego gest trochę mniej
entuzjastycznie. Naprawdę nie mogę się pogodzić z tym, że ona wyjechała. Jakbym
mogła to zatrzymałabym ją najdłużej jak tylko dałabym radę. Szczerze? Tak, mam
żal do jej mamy, jednak z drugiej strony ją rozumiem, serio. Po prostu zawsze była
po naszej stronie, zgadzała się na nasze pomysły, pomagała nam dużo, więc teraz
jestem trochę zaskoczona jej odmową. To cały rok..
Nawet nie
orientuję się, kiedy po moich policzkach płyną łzy. Mulat zabiera mnie na swoje
kolana i przytula do siebie. Szepcze cicho, że będzie dobrze i abym się nie
smuciła. Moczę mu koszulkę, w wyniku czego ma wielką plamę na białej koszulce.
Wzrusza ramionami, co interpretuję, że wcale mu to nie przeszkadza. Uśmiecham
się lekko do niego i przytulam ponownie chowając się między jego ramieniem a
szyją. To jest moje ulubione miejsce. Oddycham głęboko pociągając nosem.
Kilka minut później jestem już spokojna, a Zayn nadal mnie kołysze w swoich
ramionach. Jest kochany, naprawdę.
- Co chcesz robić, hm?
Pyta
głaszcząc moje włosy delikatnie.
- Wciąż wiszę Ci randkę.
Słyszę
jego śmiech. Odwraca mnie tak, żebym na niego spojrzała. Oboje wpatrujemy się w
siebie. Mimowolnie podkurczam palce u stóp, kiedy widzę jak przegryza dolną
wargę. Jest taki przystojny - myśląc to, przejeżdżam dłonią po jego torsie.
Podnoszę gwałtownie głowę, gdy tylko słyszę jak Niall gwiżdże na nasz widok, po
czym wchodzi uśmiechnięty do kuchni pognany przez mojego chłopaka.
- Tak, to prawda. Pamiętaj jednak, że nie musimy dzisiaj
nigdzie wychodzić. Chcę, abyś dobrze się czuła. Twoje samopoczucie jest dla
mnie najważniejsze. Jeśli masz ochotę wystarczy, że powiesz tak i
wszystko zorganizuję na dzisiejszy wieczór. Co Ty na to?
Kiwam
delikatnie głową. Tak, jestem gotowa. Chcę trochę odsapnąć po tych wszystkich
ciężkich dniach i nacieszyć się chwilami z Zayn'em. Niedługo zakończą się
wakacje, więc chcę to wykorzystać, ponieważ gdy pójdę do szkoły, Zayn będzie
zajęty swoimi zajęciami i możliwe, że nie będziemy się tak często widzieć jak
teraz. Razem ustalamy, że przyjedzie po mnie o dziewiętnastej i prosi, abym się
zrelaksowała i niczym nie przejmowała. Odpowiadam ciche w porządku,
po tym się z nim żegnam długo i czule. Nie mogę się doczekać wieczoru.
Wychodzę
z ich domu i kieruję się w stronę swojego. Nie chciałam, aby chłopak mnie
odprowadzał, bo wiedziałam, że ma dużo na głowie. Musiał zająć się rezerwacją,
sam się wyszykować i też coś załatwić, a ja zaledwie przygotować się dla niego.
Gdy jestem już w garderobie przeglądam sukienki, które niedawno kupił mi Zayn.
Powinnam którąś włożyć. Postanawiam zostawić trzy pomiędzy którymi się waham i
idę do łazienki, aby wziąć prysznic i odprężyć się. Mam jakoś półtorej godziny,
więc nie muszę się spieszyć, a spokojnie przygotować.
* * *
W samym
ręczniku owiniętym dookoła mojego ciała i związanego na włosach stoję przed
łóżkiem i wpatruję się w dwie sukienki na zmianę. Muszę się w końcu na którąś
zdecydować. Wzdycham cicho i idę do łazienki. Zakładam czarną bieliznę i
rozkładam ręcznik, by wysechł. Po chwili rozczesuję włosy i nakładam na nie
jedwab i suszę suszarką. Patrzę na telefon, który rozświetlił się nagle. Łapię
telefon w wolną dłoń, podczas gry druga obsługuje suszarkę i czytam
wiadomość.
Moje
policzki oblewają się szkarłatem, kiedy czytam jego wiadomość i kiedy
przypominam sobie w myślach co powiedział mi kilka dni temu. Byłam zawiedziona,
że nie zrobił tego od razu, jednak z drugiej strony rozumiałam go i czułam się
naprawdę wyjątkowo. Miałam pewność, że nie chce tylko mojego ciała, ale również
i całej reszty.
'(...)Dopóki
nie pójdziemy na naszą pierwszą randkę,
nie
dobiorę się do Twojej bielizny(...)'
Cholera.
Właśnie dzisiaj idziemy na naszą pierwszą randkę. Czy to oznacza, że po
wszystkim.. udamy się do mojego pokoju albo jego i pokaże mi to co chciałby ze
mną zrobić? Podkurczam palce u stóp z ekscytacji, ale jednocześnie trochę się
denerwuję, ponieważ nie mam żadnego doświadczenia, ale Zayn raczej jest tego
świadomy..
Prawda?
Spoglądam
na siebie w lustrze i uśmiecham delikatnie. Nie będę o tym myśleć. Będzie co
będzie. Kończę suszyć włosy i włączam lokówkę, która dość szybko się nagrzewa,
ale udaje mi się w tym czasie wyjąć wszystkie kosmetyki, które będą mi
potrzebne do makijażu.
* * *
Poprawiam
jeszcze raz swoje usta błyszczykiem i odkładam go na blat. Robię kilka kroków w
tył i przyglądam się sobie w dużym lustrze. Moim zdaniem wyglądam.. dobrze, ale
martwię się czy przypadkiem ta sukienka nie jest za krótka. Sięga mi do połowy
ud i trochę dalej. Jest obcisła, ale strasznie wygodna i podkreśla wszystkie
moje atuty. Uśmiecham się, kiedy słyszę dźwięk klakson. Biorę z krzesła czarną
marynarkę, którą zakładam na swoje ramiona i biorę kilka głęboki oddechów.
Schodzę po schodach wolno, gdyż mam na sobie szpilki i nie chciałabym wylądować
w szpitalu zamiast w restauracji. Krzyczę w stronę kuchni, że wychodzę, gdyż
wiem, że tam siedzi tata. Zanim udaje mu się mnie złapać zamykam drzwi i udaję
się w stronę Zayn'a, który stoi tuż obok swojego samochodu. Oczy mu
błyszczą.
- Może od razu przejdziemy do deseru?
- A co jest zarezerwowane na deser?
- Ty.
Odpowiada
i przyciąga mnie do siebie po czym składa czuły pocałunek na moich ustach.
Mruczę cicho i uśmiecham do niego, po chwili bez jego pomocy wsiadam do auta.
Oczywiście zamyka za mną drzwi i szybko znajduje się obok. Kładzie ciepłą dłoń
na moim kolanie i sunie w górę. Szybko klepię go po niej, aby ją zdjął.
- Bądź grzecznym chłopcem.
Ostrzegam
go uśmiechając się tajemniczo, a w odpowiedzi posyła mi pytające spojrzenie.
Odwracam się w kierunku okna. Wyjeżdżamy z podjazdu i kierujemy się w miejsce,
w którym zapewne był. Podczas jazdy towarzyszy nam cicha muzyka z radia.
Postanawiam wyciszyć telefon, by nikt nie mógł nam przeszkodzić. Zapomniałam
wspomnieć jak wygląda Zayn, chociaż to bezcelowe, bo nieważne co włoży i tak
wygląd dobrze, czasami nawet za dobrze. Uśmiecham się do siebie.
Zayn
wjeżdża na parking podziemny. Mogłam się troszkę wcześniej zorientować, że
przyjechaliśmy do hotelu i to nie byle jakiego hotelu. Chłopak parkuje na
wyznaczonym miejscu przez lokaja, po czym pomaga mi wysiąść. Trzymamy się za
dłonie, kiedy idziemy w stronę windy. Oddycham spokojnie, kiedy jedziemy w
górę. Zayn zamyka mi oczy swoją dłonią i nakierowuje, abym odwróciła się
delikatnie. Czuję, że po chwili odsuwa dłoń i szepcze cicho, że mogę otworzyć
oczy. Moje serce bije mocniej, kiedy spoglądam na Londyn nocą. Jest taki
wspaniały. Im wyżej jesteśmy tym więcej widzę, Big Bena, London Eye i wiele
innych wspaniałych widoków. Uśmiecham się kątem oka patrząc na Zayn'a, który
przytula się do moich pleców.
- Niedługo tam Cię zabiorę.
Wskazuje
wcześniej wymienione widoki. Jestem tym zachwycona. Nie mogę się już wprost
doczekać tego dnia, gdyż wiem, że będzie fantastyczny. Ociągam się lekko, kiedy
słyszę dźwięk windy. Miałam nadzieję, że przejdziemy się jeszcze raz w dół, a
potem w górę, ale Zayn powiadomił, że kiedy będziemy wracać na pewno jeszcze to
zobaczę. Kiwam głową i lekko się dezorientuję jego słowami.
- Więc nie zostajemy tu na noc?
Pytam
ciekawa. Zayn uśmiecha się i kręci przecząco głową. Moje usta formują się w
literkę o, ale szybko je zamykam. Zayn otwiera przede mną
podwójne drzwi, a ja nieruchomieję. Właśnie znajdujemy się w restauracji.
Dostrzegam kilka par, które siedzą cicho, rozmawiają i jedzą. Uśmiecham się
mimowolnie. Wystrój jest naprawdę ładny. Trzy z czterech ścian są pomalowane na
ciemny czerwień. Na ścianach widnieją lampy, obrazy i paprocie - wszystko jest
dobrze dobrane. Czwarta ściana natomiast jest cała ze szkła. Porozstawiane
stoliki są tak ułożone, aby każdy miał dla siebie trochę prywatności.
- Rezerwacja na nazwisko Malik.
Odzywa
się Zayn czym wybudza mnie z własnych myśli. Mężczyzna potwierdza skinięciem
głową i zaprowadza nas do dwuosobowego stolika, który znajduje się w zacisznym
kącie obok okna. Podaje nam menu i znika. Kręcę głową. To naprawdę niesamowite.
Spoglądam na chłopaka uśmiechając się szeroko. Po chwili spogląda na mnie spod
menu, gdzie moje nadal leży nie otwarta. Przyglądam mu się w ciszy. Jest taki
przystojny. Uśmiecham się delikatnie dotykając jego lewego policzka, po czym
otwieram swoje menu i patrzę co jest ciekawego. Chwilę później po tym jak
składamy zamówienie, kręcę pomału swoją słomką w szklance, w której znajduje
się sok pomarańczowy.
- Jesteś bardzo cicha. Czy coś się stało?
Troskliwy
głos wybudza mnie z myśli i delikatny dotyk na dłoni.
- Nie, wszystko jest w porządku. Serio. Po prostu jestem..
lekko wstrząśnięta. Nie spodziewałam się, że zrobisz rezerwację właśnie tu.
Podobno jest bardzo ciężko o stolik. Ludzie rezerwują z kilkudniowym wyprzedzeniem,
a Ty tak po prostu na pstryknięcie palcami dostałeś tutaj miejsce. I w
dodatku jest tu strasznie drogo.
Mówię
przyciszonym głosem. Czuję się nie zręcznie w tej chwili. Może się komuś
wydawać, że marudzę, ale jestem dość przytłoczona tym wszystkim. To przecież
oczywiste, że tak ekskluzywne i eleganckie miejsce nie jest tanie. Boję się
pomyśleć ile by kosztowała jedna noc tutaj. Owszem, moja rodzina jest bogata,
ale prawdę mówiąc żadne z nas się takim nie czuje. Po prostu mamy pieniądze i
możemy sobie pozwolić na więcej niż przeciętna rodzina. Nigdy nie starałam się,
a nawet nie próbowałam chwalić się kontem moich rodziców. Chciałam, by każdy z
kim mogłabym się zakolegować lubił mnie, a nie mój dom czy gadżety w nim bądź
coś innego. Spoglądam na Zayn'a.
- Właściciel restauracji jest moim dobrym znajomym.
Kiwam
głową na znak, że rozumiem. Chyba.
- Skarbie..
Zaczyna,
ale przerwa mu kelner, który stawia przed nami talerze wypełnione jedzeniem.
Momentalnie odechciewa mi się jeść, ale fakt, że chłopak się postarał biorę
widelec i nie pewnie dziobię w jedzeniu. Mulat chwyta moją dłoń i kciukiem
pociera moje knykcie. Unoszę na niego wzrok i uśmiecham się w geście
zapewnienia, że jest dobrze.
- Nie chciałem sprawić, byś poczuła się przytłoczona miejscem.
Stwierdziłem, że spodoba Ci się tutaj, więc zadzwoniłem do Arnolda i poprosiłem
o rezerwację. Chciałem, żeby nasza pierwsza randka była wyjątkowa, bo na to
zasługujesz. W porządku? Naprawdę nie musisz się przejmować. Dobrze wiesz, że
to nie jest dla mnie problem.
Potakuję
głową w geście zrozumienia na jego słowa. Zayn koncertuje, nagrywa płyty razem
z zespołem, uczestniczy w różnych sesjach, wywiadach, akcjach charytatywnych
bądź innych przedsięwzięciach. Z tego co wiem to jest również współwłaścicielem
kilku firm, co też jest zdumiewające. Znajduje czas dla fanów, pracy, firm i
dla mnie, za co jestem mu naprawdę wdzięczna. Zayn palcem wskazującym dotyka
bransoletki, którą mi kupił. Nadal nie mogę uwierzyć, że posiadam na sobie tak
drogą rzeczy. Prawie dwa tysiące! I jeszcze ta sukienka..
- Proszę, nie myśl o tym. Sądziłem, że już to przerobiliśmy.
Jesteś moją dziewczyną i chcę abyś była bezpieczna i szczęśliwa. Naprawdę nie
ma nic w tym złego, że lubię Cię trochę rozpieszczać.
- Nie chcę, żeby inni zaczęli mówić czy myśleć, że jestem z
Tobą tylko ze względu na to, że jesteś bogaty czy sławny.
- Najważniejsze jest to, że wiemy jak jest naprawdę.
Uśmiecham
się w odpowiedzi. Ma rację. Nigdy nie pomyślałam o tym jak wygląda stan jego
konta, co mogłoby wpłynąć na moją decyzje o związaniu się z nim. To samo
dotyczyło jego kariery. Interesowało i nadal interesuje mnie jego charakter,
poczucie humoru - wszystkie cechy, które powinny się liczyć dla każdej
dziewczyny i dla każdego chłopaka. Wygląd i reszta powinna być dodatkiem do
całokształtu.
Jedzenie
wystygło lekko i dobrze, że się tak stało, gdyż mam teraz przynajmniej pewność,
że mój język nie zostanie oparzony. Nie lubię zbyt gorących potraw. Zawsze musi
minąć ta chwila. Podczas posiłku dużo rozmawiamy na tematy codzienne
i podsumowujemy ostatnie dni, w których wydarzyło sporo. Na przykład:
nasza kłótnia, spotkanie w szpitalu z moją mamą przez co zmieniłam swoje
podejście do niej i całej sprawy, powrót Jennifer do Polski,
nagrywanie piosenek małymi krokami i wiele innych. Moje policzki
oblewając się szkarłatem, kiedy orientuję się, że Zayn poruszył temat naszego
pierwszego spotkania.
- Pamiętam jak bardzo byłem zwiedzony, że nie usłyszałem
jak śpiewasz. Tamtego dnia byłaś jedyną dziewczyną, która nie rzuciła się
na mnie prosząc o autograf czy zdjęcie. Nie chodziło tylko o sam sposób
zachowania, ale o pierwsze wrażenie, kiedy weszłaś. Od razu nabrałem nadziei, która
szybko się ulotniła. Jednak mój instynkt mnie nie zawiódł i spotkaliśmy się
ponownie, po tym jak uciekłaś.
- Przepraszam, ale postaw się na moim miejscu! Nie chciałam
się zgłaszać. Jeni wszystko załatwiła, a ja następnego dnia otrzymałam telefon
z zapytaniem czy się pojawię. Byłam zdezorientowana.
- Pomimo wszystko jednak przyszłaś.
Uśmiecha
się znacząco, co odwzajemniłam.
- To prawda. Byłam pewna co zaśpiewam, jednak moja pewność
siebie przygasła. Nie wiedziałam co mam zrobić, dlatego uciekłam.
- Cieszę się, że udało mi się Cię znaleźć.
Chwyta
moją dłoń i splata ze swoją. Kiwam głową potwierdzając jego słowa. Zayn zgadza
się ze mną, gdy mówię mu, że trzeba dziękować Jennifer, bo gdyby nie ona to
dziś nie bylibyśmy tutaj gdzie jesteśmy i zapewne nawet byśmy się nie znali.
Jestem i będę jej wdzięczna.
Śmieję
się, kiedy Zayn zwodzi mnie łyżeczką, na której jest kawałek ciasta
czekoladowego. Zamykam usta i zsuwam ciasto z łyżki. Biorę swoją łyżeczkę i
robię to samo Zayn'owi. Kiedy mam trafić do jego lekko rozchylonych ust, szybko
sama zjadam porcję. Chłopak posyła mi spojrzenie zranionego szczeniaczka przez
co topnieje mi serce w piersi. Posłusznie karmię go, po czym chwytam w dłoń
kieliszek wina i upijam łyk. Zayn oczywiście nie pije, ponieważ prowadzi.
Wyciągam w jego stronę kieliszek, aby sprawdzić czy na pewno nie ma ochoty.
- To tylko mały łyk, Zayn.
Mówię,
ale on nadal stawia na swoim. Jest uparty.
- Myślałam, że weźmiemy tę butelkę, udamy się w ustronniejsze
miejsce i będziemy mogli rozkoszować się prawdziwym deserem.
Mówię
szeptem i dotykam jego policzka. Patrzę mu bezpośrednio w oczy. Wiem, że jestem
zaczerwieniona, ale to wszystko przez to co ze mną robi i od tych słów. Nie
chciałabym zaciągnąć go do łóżka w znaczeniu, że będę mogła się komuś tym
pochwalić. Nie. Po prostu go pragnę. Jest przystojny, seksowny, inteligentny,
czuły i ma poczucie humoru.. Mogłabym wymieniać tak dalej. Najważniejsze, że
jest mój. Poprawiam mu krawat, który nawet tego nie wymaga. Chciałam go
dotknąć. Kiedy zamierzam się odsunąć, Zayn łapie mnie za kark, aby temu
zapobiec i przysuwa mnie bliżej siebie. Czuję jego ciepły oddech na swoim
policzku. Zakłada mi pasemko włosów za ucho.
- Chciałabyś się trochę poprzytulać, tak? A może pamiętasz co
Ci obiecałem po naszej pierwszej randce, hm? Nawet nie masz pojęcia jak
cholernie seksownie wyglądasz w tej sukience. Prawdę mówiąc przez cały wieczór
się zastanawiam czy masz coś pod nią..
Mruczy
jak mały kociak. Oddycham głęboko. Te słowa spowodowały, iż przypominam sobie o
jego obietnicy. Nie miałam w ogóle na myśli, celu spowodowania spełnienia tej
obietnicy od razu, jednak skoro jest taka możliwość.. To chciałabym się
przekonać co chciałby ze mną zrobić. W myślach wyobrażam sobie jak wygląda..
nago. Przegryzam dolą wargę i mimowolnie podkurczam palce u stóp.
- Jeśli nie sprawdzisz to się nie przekonasz.
Odpowiadam
szeptem na jego pytanie. Uśmiecha się.
- Tak bardzo chętna..
Gładzi
mój ciepły policzek dłonią. Czy wspomniałam już, że trochę wcześniej Mulat
przybliżył swoje krzesło do mojego? Teraz jego ręka wędruje od kolana w górę.
Kiedy wsuwa dłoń pod czerwony materiał łącze nogi razem. Jestem pewna, że fakt
iż po mojej lewej stronie jest ściana ze szkła, a z drugiej strony Zayn i
nikogo nie ma blisko nas to nikt nic nie widzi. Boję się jednak, że mogę wydać
z siebie dźwięk i wszyscy zwrócą na nas uwagę, czego chciałabym uniknąć. Poza
tym wcale nie miałam na myśli, żeby sprawdzał czy mam coś pod w takim
miejscu, gdzie zawsze ktoś może nas przyłapać. Spoglądam na niego i widzę, że
jest całkowicie spokojny. To nic dziwnego. To nie on jest dotykany w miejscu
intymnym. Gryzę wnętrze policzka.
- Zayn..
- Spokojnie, Kochanie.
Przymykam
powieki, aby ich nie zacisnąć. Ktoś mógłby zwrócić na to uwagę i uznać, że coś
jest nie dobrze. Zaciskam prawą dłoń na jego przedramieniu, a lewą na swoim
krześle. Czuję jak moje sutki robią się twarde. Cholera. Mam ochotę rozsunąć
nogi, wygiąć plecy w łuk, odchylić głowę do tyłu i pojękiwać z danej
przyjemności. Moje biodra wysuwając się lekko do przodu, by poczuć jego dotyk,
który zanikł.
Sądziłam,
że to chwilowe, jednak przez pełną minutę mnie nie dotyka. Spoglądam na niego.
Zayn upija łyk soku ze swojej szklanki bacznie mnie obserwując, a po chwili gdy
ją odstawia uśmiecha się szeroko. Chcę coś powiedzieć, zaprotestować, lecz
przerywa mi kelner, który podchodzi z rachunkiem. Słucham? Czy on sobie ze mnie
robi żarty? Przecież nie może mnie tak zostawić! A może wcale nie chce?
Może to
jest własnie ten moment, w którym udamy się w to bardziej ustronne miejsce i
zostaniemy sam na sam. Zayn podaje mężczyźnie swoją kartę kredytową, a ja
próbuję się uspokoić i wypijam resztę wina. Jeśli będę miała więcej alkoholu
w organizmie to będę bardziej śmielsza. Kiedy chcę nalać sobie
kolejną porcję, chłopak łapie mnie za dłoń i odstawia butelkę dalej tak, że nie
mogę jej sięgnąć.
- Wychodzimy.
Informuje.
Nareszcie, bo jeszcze chwila i abym nie wytrzymała. Gdy wstaję zbyt szybko
kręci mi się w głowie. Biorę oddech i stoję chwilę. Zayn wyciąga w moją stronę
dłoń, z której chętnie korzystam i oboje udajemy się do wyjścia. Tak! Nie mogę
się doczekać, kiedy zdejmę tę koszulę.. Mój uśmiech znika i pojawia się
dezorientacja. Drzwi windy zamykają się za nami. Łapię się barierki, kiedy
zjeżdżamy w dół. Mój brzuch teraz znajduje się na moich stopach.. Normalnie
zapewne bym wpatrywała się w widok nocnego Londynu, jednak nie mogę spojrzeć
nigdzie indziej, tylko na Zayn'a, który również na mnie patrzy.
- Nie chcesz się ze mną poprzytulać?
Pytam
piskliwym i na ukresu płaczu głosie. Czy ze mną jest coś nie tak? Przecież
mówił, że mu się podobam tak jak wyglądam i chciałby.. Spuszczam wzrok na swoje
dłonie. Jestem sfrustrowana i smutna. Nagle winda staje w miejscu, moje
nadgarstki zostają przyszpilone do chłodnego metalu nad moją głową. Zayn bez
uprzedzenia łączy nasze wargi w desperackim pocałunku. Nie potrafię myśleć o
niczym innym jak tylko odwzajemniać jego ruchy. To jest naprawdę niewyobrażalne
co potrafi ze mną zrobić. Jego kolano wsuwa się pomiędzy moje nogi i tym samym
dotyka mojego wrażliwego miejsca. Proszę.. Wysuwam biodra do przodu i do
tyłu ocierając się o niego. Chłopak przytrzymuje moje dłonie tylko jedną
dłonią, podczas gdy drugą zjeżdża po moich plecach na biodra i zatrzymuje je
powstrzymując moje ruchy.
- Tego właśnie chcesz? Abym wykorzystał Cię, kiedy jesteś pod
wpływem alkoholu? Jeśli chcesz możesz się na mnie gniewać, ale ja wolałbym,
abyś wszystko pamiętała. Te wszystkie rzeczy.. co będę z Tobą robił, jak będę
Cię dotykał, rozbierał, całował, pieścił. Chciałbym abyś była tego wszystkiego
świadoma, czuła mnie, pragnęła.
Składa
pocałunek na moim obojczyku i patrzy w moje oczy. Puszcza moje dłonie w dół.
Oboje wpatrujemy się w swoje oczy. Słyszę ciche piknięcie, a winda ponownie
rusza w dół. Uśmiecham się delikatnie. Nie wiem co mam powiedzieć. Zayn ustawia
przed swoją sylwetką. Oboje wpatrujemy się we wspaniały widok. Oddycham głęboko
i opieram się o tors chłopaka. Czuję się swobodnie i bezpiecznie.
Teraz,
kiedy przypominam sobie jego słowa, analizuję je dogłębniej i rozumiem go. Z
drugiej strony jestem trochę zawiedziona. Wypiłam prawie pół butelki wina i
faktycznie czuję się inaczej, ale to wszystko było po to, aby dodać mi odwagi i
również do jedzenia. Poza tym daje mi kolejny dowód na to, że nie chce dobrać
się jedynie do mojego ciała. Oboje wychodzimy z windy i kierujemy się w stronę
auta. Zayn pomaga mi wsiąść do niego i już po chwili siedzi obok mnie. Opieram
się wygodnie na skórzanym fotelu. Jestem trochę zmęczona. Mulat pochyla się
nade mną w celu zapięcie pasa bezpieczeństwa. Nawet nie wiedziałam, że go nie
zapięłam. Odwracam wzrok w stronę chłopaka.
- Mam nadzieję, że mnie rozumiesz i nie uznasz, że to była
Twoja najgorsza randka w życiu. Nie chcę, by coś się między nami popsuło.
Proszę, powiedz, że jest w porządku, że tego nie spieprzyłem.
Zayn
wtulił swoją twarz w moją szyję.
- Jest w porządku i to nie była najgorsza randka w moim życiu.
Było idealnie, naprawdę. Nie przejmuj się tym. Po prostu myślałam.. za dużo i
to co się wydarzyło.. Źle odczytałam znaki, wybacz.
Wzruszyłam
ramionami. Wiem, że to będzie trochę chamskie co teraz sobie uświadamiam, ale
co innego miałaby pomyśleć dziewczyna, gdy chłopak jej mówi co z nią zrobi po
pierwszej randce, a później gdy kończą kolację, on ją dotyka i nagle czar
pryska, ponieważ nic z tego nie wyjdzie. Odwracam się w stronę okna.
- To moja wina. Przepraszam. W myślach stawiam się na Twoim
miejscu, jak mnie dotykasz, całujesz i nagle się orientuję, że jednak nic z
tego nie będzie. Naprawdę jest mi przykro, Skarbie.
Kiwam
głową rozumiejąc. Nie chcę już o tym rozmawiać. Proszę go, abyśmy już jechali.
Zgadza się i po chwili otwiera się brama przez portiera. Wyjeżdżamy na ulicę.
Obserwuję neonowe napisy, sklepowe wystawy, ludzi. Zdejmuję swoje buty,
ponieważ jest mi trochę nie wygodnie już w nich i poza tym nasza randka
dobiegła końca. Wiem, że inne dziewczyny pewnie by wytrwały byleby tylko nie
pokazać jak cholernie bolą ich stopy i dalej wyglądać dobrze. Ja po prostu nie
mam na to ochoty. Wyczuwam spojrzenie Zayn'a na sobie.
- Jeśli chcesz możesz położyć się z tyłu.
Proponuje
cicho chłopak. Kiwam głową i odpinam swój pas, po czym przechodzę
pomiędzy naszymi fotelami na tylne siedzenie. Chłopak uprzedza, że nie muszę
się zapinać i mogę się zdrzemnąć, ponieważ jest korek i zapewne szybko nie
dotrzemy. Szepczę spokojne okej i zdejmuję swój żakiet, który
składam i używam jako poduszki. Kocem przykrywam swoje ciało. Bycie niską ma
swoje zalety. Fakt, może nie wyciągnę się cała, ale wystarczy, że lekko uginam
nogi w kolanach i idealnie się mieszczę. Sprawdzam swój telefon i orientuję
się, że nikt się ze mną nie kontaktował. To dobrze. Odkładam torebkę i jeszcze
przez chwilę słucham kropli deszczu, po czym zasypiam.
* * *
Ziewam cicho, przeciągam się wyciągając nogi w powietrzu. Zimny dreszcz
przechodzi mnie, kiedy moje ciepłe stopy dotykają zimnej szyby. Unoszę się na
łokciach i zauważam, że nadal jestem w aucie. Zayn słucha cicho radia, a ja nie
jestem pewna czy mam się odezwać. To znaczy mogłabym to zrobić, ale chyba
raczej nie chcę.
- Jak długo będziemy jeszcze jechać?
Szepczę
cicho siadając i przykrywam się kocem.
- Za pięć minut będziemy na miejscu.
Odpowiada
spoglądając na mnie w lusterku. Uśmiecham się lekko, co odwzajemnia i wraca
spojrzeniem na drogę. Zakładam swój żakiet i składam koc w kostkę, po czym
kładę go na miejsce. Przechodzę na miejsce pasażera, aby założyć buty. Nie
zapinam się już, ponieważ jesteśmy właśnie na mojej ulicy. Zayn zatrzymuje
samochód, ale go nie gasi. Zegarek wskazuje godzinę jedenastą. Jestem
zaskoczona, że jest tak późno, ale to zapewne wszystko przez te korki. Patrzę
na mężczyznę. Kiedy łapię swoją torebkę, całuję go w prawy policzek i w
momencie, w którym mam otworzyć drzwi on łapie mnie za dłoń.
- Jeszcze raz przepraszam.
- W porządku, naprawdę.
Uśmiecham
się lekko wpatrując w jego tęczówki.
- Po prostu czuję, że coś jest nie tak i nic nie mogę na to poradzić.
Poza tym chyba nie spodziewałaś się, że przywiozę Cię do Ciebie, ale jutro
zaczynamy pracować razem z chłopakami i..
- Zayn, nie musisz mi się tłumaczyć. Na pewno jesteś zmęczony
i chcesz odpocząć tak jak ja, więc to dobry pomysł. Zobaczymy się jutro, jeśli
tylko znajdziesz dla mnie czas. Ta.. sytuacja nie zmieniła nic, serio. Wszystko
ma swój czas. Dojedź bezpiecznie i wyśpij się.
Posyłam
mu uśmiech. Ucinam jego potok słów wychodząc z auta. Nie chciałam słyszeć dalej
jak się martwi. Naprawdę myślę, że nic między nami się nie popsuło. Zayn
odprowadza mnie wzrokiem - czuję go na swoim ciele. Gdy zamykam drzwi frontowe
słyszę jak odjeżdża. Do domu chodzę jak najciszej się da, więc już w
przedpokoju zdejmuję szpilki i biorę w dłoń. Udaję się w stronę salonu, gdzie
świeci się mała lampka. Zastaję tatę. Dlaczego mam wrażenie, iż chce
porozmawiać? Zawsze, gdy jest coś do omówienia to znajduję go tutaj.
- Gdzie byłaś?
- Z Zayn'em.
- Sama wróciłaś?
- Nie, odwiózł mnie. To przesłuchanie?
- Po prostu chcę wiedzieć co się dzieje u Ciebie i tyle. Nie
powinnaś wracać sama o tak późnej porze. Różni ludzie się kręcą wieczorem.
Byłaś u mamy.. Jak było? Odwiedzisz ją jeszcze?
- Dlaczego pytasz? A może ona sama o to pytała?
- Tak, pytała. Nawet nie masz pojęcia jaka była uśmiechnięta,
gdy opowiadała, że Cię zobaczyła i dałaś jej szansę, byście porozmawiały na
spokojnie. To dla niej dużo znaczy. Tak samo jak i dla mnie.
- W porządku. Cóż, może jeszcze do niej wpadnę.
Odpowiadam
krótko i idę do siebie do pokoju. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Wiem, że
mnie przeprosił za to co zrobił kilka dni temu, ale to nie zmienia faktu, że
czuję do niego.. coś odpychającego. Nie boję się go, po prostu nie potrafię
usiedzieć z nim w jednym miejscu sam na sam. Szczerze mówiąc chyba zaczęłam
zwracać co mówię, gdy rozmawiamy. Tak przynajmniej mi się wydaje. Nie
wiem.
Słyszę
głos ojca z korytarza, abym nic nie planowała na jutro, gdyż zabiera mnie i
moją siostrę gdzieś. Chce spędzić trochę czasu z nami. Nienawidzę czegoś
takiego. Jak ktoś każe mi coś zrobić, bo on tak chce i tak musi być. Miałam
jutro spotkać się z Zayn'em, chociaż nie ustaliliśmy czy aby pewno. Wiem, że
widujemy się niemal codziennie, ale.. Za chwilę zakończą się wakacje. Pójdę do
szkoły, a Zayn będzie koncertował, więc może zdarzyć się tak, że nie będziemy
się widywać często, o czym nie chce myśleć. To przykre i trudne, dla mnie.
Przebieram
się w piżamę i kładę do łóżka z moją mp4. Kiedy słucham muzyki w głowie
przeżywam ten dzień jeszcze raz. Było naprawdę fajnie. Szkoda tylko, że
Jennifer zobaczę dopiero za.. cztery miesiące. Nie wiem jak sobie dam bez niej
radę. Na jutro jestem umówiona z właścicielami mieszkań, ale zapewne będę
musiała je odwołać przez tatę. Muszę też kupić sobie trochę nowych ciuchów do
szkoły. Wiem, że ostatnio byłam z Zayn'em na zakupach, jednak wtedy kupiliśmy
bardziej takie rzeczy.. nie do szkoły. Westchnęłam cicho i wtuliłam się w
poduszkę jednocześnie wsłuchując w tekst piosenki.
'Znowu
czuję twój zapach na ustach, gdy patrzę jej w oczy, choć to kolejna
z nocy, kiedy nie ma Cię obok. Mam na wyciągnięcie ręki
szczęście, cel widzę częściej, daję słowo, oddałbym wszystko, żeby
dziś być gdzieś z Tobą'
____________________
OD
AUTORKI: Smutno, że Jennifer wyjechała, ale daję
wam
słowo, że wróci. Nie wiem co mam napisać,
więc
nie będę zabierać wam więcej czasu.
Świetny rozdział i taaaki długi no normalnie cudo.
OdpowiedzUsuńDObrze, że porozmaiwła z mamą czekam na next
Zajebisty rozdział ♥.♥
OdpowiedzUsuńniecierpliwie czekam na nn ! :D
Super rozdział, no i powodzenia na testach ! ;)
OdpowiedzUsuńZaynieeee <3333
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam ;)
OdpowiedzUsuńAle nie ma się co dziwić taki długi i taki fajny rozdział musiał sie dlugo pisac :D
Zapraszam do siebie :)
onedirection-tiara.blogspot.com
awwwww. jest słodkooo!!!
OdpowiedzUsuńdlaczego ona wyjechała niech wróci Jen!!!
Błagam!!!
Paulaa
Dalej ! Błagam cię ! Chyba , że chcesz żebym umarła ;)
OdpowiedzUsuńDALEJ, CZEKAM I CZEKAM!!! :(
OdpowiedzUsuńRozdział.. Cóż by tu dużo opisywać.. Po prostu doskonały! ;] przeczytałam go już w dniu dodania, no ale nie miałam czasu by go skomentować. Robię to teraz, ponieważ długo nie dodajesz następnej części.. :c Codziennie sprawdzam czy pojawił się rozdział 27 i ciągle się rozczarowuje.. ;[ Pewnie nie masz czasu, a ja nie chciałabym cię poganiać, ale dodaj następny rozdział! :D <3 +Zapraszam na hejtowanie mojego bloga xD
OdpowiedzUsuń