wtorek, 30 grudnia 2014

II / 01

     Kursywa to wspomnienia ;)

  Przekręciłam się i dłonią wyszukałam telefonu. Cicho westchnęłam pocierając ręką twarz. Nie mogę zasnąć i sama nie wiem czemu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który zmieniał swoją godzinę i datę. Od kilku sekund oficjalnie jesteśmy w pierwszym dniu listopada. Jest czwartek co znaczy, że za jakieś siedem godzin będę musiała wstać i przygotować się do szkoły. Całe szczęście dni są nadal ciepłe z czego się cieszę. O czym ja w ogóle myślę. Jest środek nocy, a ja wam gadam o pogodzie. 
  Cóż, w ostatnim czasie nie wiele się w moim życiu zmieniło. Tak jak mówiłam wcześniej zapisałam się na siłownię. Poświęcam jej godzinę zegarową trzy razy w tygodniu. Uczestniczę również w lekcjach co do posiadania prawa jazdy, które tata załatwił mi jakiś czas temu. Nie długo będę podchodzić do egzaminu. Na razie próbuję się tym nie stresować jak zapewne podejrzewacie. Po prostu tą myśl upycham gdzieś daleko. Przyjdzie w odpowiednim momencie na to czas, ale i tak jestem dobrej myśli.
  W piątek, czyli jutro organizuję imprezę. Nie mogę nazwać tego tak dokładnie imprezą, bo.. W sumie mogę. Ale ogółem rzecz biorąc to jest to parapetówka, o której również wam wspominałam. Pomysł należy do Tom'a, który po głębszym przemyśleniu mi się spodobał, a głównym czynnikiem, który wpłynął na moją pozytywną decyzję jest to, że zaczynam nowy etap, rozdział w swoim życiu i jutrzejszy dzień to tylko potwierdzi. Zapewne chcecie się dowiedzieć kogo zaprosiłam. Cóż, kilka dziewczyn i chłopaków z nowej klasy, z którymi się bardzo dobrze dogaduję. Poczucie humoru i fakt, że można porozmawiać z nimi na tak wiele tematów jest fajna. Wysłałam również sms'a do Avril i Connor'a, którzy odpisali mi niemal natychmiast z zapytaniem czy nie potrzebuję pomocy przy organizacji i czy mają przynieść coś dość konkretnego. Pamiętam jak śmiałam się głośno do słuchawki telefon, kiedy rozmawiałam z chłopakiem. Niemal wyczuwałam uśmiech na jego twarzy i wyobrażałam jak porusza zabawnie brwiami na myśl o alkoholu. Chciałam zaprosić Jennifer, ale z wiadomych przyczyn nie mogłam tego zrobić. Jest w Polsce. Pocieszam się jednak myślą, że nie długo się zobaczymy, a konkretniej w przerwie świątecznej albo jeszcze wcześniej, jeśli tylko nam się to uda. Pozostało mi zaprosić Liam'a, Louis'a, Niall'a z dziewczynami i Harry'ego. Wychodzi na to, że tylko on nie będzie miał pary, gdyż jego połówka jest daleko od niego, ale wiem, że są w kontakcie. W sumie to ja również nie będę miała pary, więc będziemy mogli się połączyć. Oczywiście w parę przyjaciół! Kręcę głową uśmiechając się lekko, ale mój uśmiech gaśnie, kiedy moje myśli przypominają mi o jeszcze jednej osobie, a konkretniej 1/5 zespołu One Direction, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie lubiłam. To śmieszne, prawda? 
     Zayn.
  Głupie cztery litery, ale połączone razem powodują, że odczuwam różne emocje. Cóż, one już zależą od mojego humoru, nastawienia czy formy w jakiej o nim sobie przypomniałam czy w jakiej ktoś inny to zrobił. Odsuwam pościel na drugą, pustą, zimną część łóżka, która jakiś czas temu była zupełnym przeciwieństwem przymiotników jakie wymieniłam. Przysiadam na skraju prześcieradła. Nie ma mowy. Nie, nie rozpłaczę się. Ten etap mam za sobą, przecież! - Moje drugie Ja kręci przecząco głową. Wiem, że chce zaprzeczyć, bo doskonale wie, że ten etap minął, ale tylko w jakiejś części. Cóż, sama o tym wiem i to doskonale. Próbuję po prostu to w sobie zagłuszyć. Musicie jednak wiedzieć, że czasami mam naprawdę takie poczucie, że mam to za sobą, czuję się wolna i w ogóle, ale takie chwile - jak ta - chcą mi uświadomić, że jest zupełnie inaczej. Wstaję z łóżka i idę w kierunku kuchni. Z lodówki wyjmuję sok, a z szafki szklankę. Nalewam sobie trochę i upijam kilka dużych łyków. Wracając do głównego pytania: Czy go zapraszam? Przyznam szczerze, że nawet dość długo się zastanawiałam nad podjęciem decyzji, ale ostatecznie stanęło na tym, że.. nie. Nie zaproszę go. To ma być mój dzień, szczęśliwy dzień, w którym rozpocznę nowy etap, bez niego. Nie chcę ponownie cierpieć. Oficjalnie nie jesteśmy razem. Zresztą pod każdym względem nie jesteśmy i muszę przyznać się, że jakaś mała cząstka mnie myśli, że to wszystko przeze mnie. Może nie byłam dla niego wystarczająco dobra? Atrakcyjna? Mądra? Odpowiednia? Wzdycham cicho. Cóż, z tego co mówił to odpowiadałam mu jak żadna inna dziewczyna i to pod wszystkimi względami. Zwyczajnie kłamał. Nie wiem jaki miał w tym cel. Nie interesuje.. Nie mogę powiedzieć, że naprawdę mnie to nie interesuje, bo pewna część mnie chce się dowiedzieć czemu mi to zrobił, dlaczego mnie tak potraktował. Może kiedyś się dowiem, ale jak na razie tego nie chcę, chyba. 
     Nie wiem już sama co myślę i czego chcę. 
Odkładam szklankę do zlewu i idę z powrotem do łóżka. Prześpię się trochę. Zostało mi kilka godzin snu, a dzisiejszego dnia mam jeszcze mały sprawdzian, więc muszę chociaż czuć się wypoczęta. 

* * *

  Po wszystkich porannych czynnościach idę w kierunku kuchni, aby zrobić sobie kanapkę. Za dokładnie piętnaście minut muszę wyjść z mieszkania, gdyż mam autobus. Na całe szczęście, kiedy dostanę ten cienki papierek - dość ważny - odnośnie tego, że zdałam prawo jazdy nie będę już zależna od komunikacji miejskiej i to będzie fajne. No bo kurczę mam trochę dość tego, że nie dość, że autobus jest prawie wypchany po brzegi osobami, które spieszą się do szkoły lub pracy to jeszcze przepychają się tylko idąc w moim kierunku, aby poprosić o zdjęcie czy autograf.
   Nie jestem pewna czy wspominałam wam o tym, że wydałam już swój pierwszy album. Chyba nie. Wybaczcie. Ale tak, to prawda. Stało się. Płyta jest do nabycia już od dwóch tygodni i muszę przyznać, że to co się działo w tych dwóch tygodniach to przechodzi najśmielsze oczekiwania, bo sama nie pomyślałam, że tak będzie. A mianowicie: płyta sprzedała się w prawie 100 tysięcznym nakładzie, dostałam kilka propozycji odnośnie koncertów i zaproszenie do jednego ze sławnych stacji radiowych na mały wywiad. To wszystko jest wprost nie do uwierzenia, mam rację?
     W końcu wysiadłam na odpowiednim przystanku. 
Razem z Paul'em - menadżerem chłopaków i moim - doszliśmy do wniosku, a raczej go przekonałam, że na razie nie chcę przyjmować żadnej oferty. Chcę się skupić na szkole. Pamiętam jego zdziwienie..
     - Ale zaraz, zaraz. Jak to 'chcę się skupić na szkole'?
     Myślałam, że to oczywiste. 
     - Nie dla mnie. Sądziłem, że będziesz normalnie chodzić do szkoły, ale od czasu do czasu zgodzisz się spędzić trochę czasu z fanami. Wiesz, koncert, podpisywanie płyt i te sprawy. Przecież nie możesz wszystkiego przekreślić. Olivia, to Twoja szansa. Jesteś atrakcyjną, młodą i utalentowaną dziewczyną! Musisz to wykorzystać. 
     - Paul, to nie jest takie proste. Jestem Ci wdzięczna za wszystko co robisz dla mnie, naprawdę, ale.. Daj mi czas, dobrze?
     - Czas na co? Olivia, każdego dnia ktoś do mnie dzwoni i pyta o Ciebie, o Twój czas, czy nie dałabyś koncertu! Co ja mam mówić tym osobą? Że potrzebujesz czasu? Czy Ty w ogóle wiesz ile zarobiłabyś na jednym, powtarzam jednym koncercie? 
Wzdycham cicho siedząc w jego gabinecie na przeciwko. 
     - Po prostu.. Nie przypuszczałam, że to wszytko tak się potoczy. W tak szybkim tempie. Nie byłam nawet przygotowana na to, że będzie taka możliwość iż odniosę tak duży sukces. Jestem jeszcze w szoku i chciałam Cię poprosić, abyś dał mi czas się z tym oswoić. Chociaż do końca pierwszego semestru. Proszę..
     - Olivia, ja.. 
     - Proszę. To dla mnie naprawdę bardzo dużo. Szkoła, moje sprawy prywatne, rodzinne i jeszcze do tego koncerty, wywiady i cała reszta.. Czuję, że nie dam rady, więc nie chce się brać za coś, co wiem, że mi nie wyjdzie. Nie chcę odrzucenia, rozczarowania. 
Paul siedzi w swoim fotelu i zastanawia się, a ja mam tylko nadzieję, że mnie wesprze. Naprawdę, wolę nie robić nic niż zrobić i nie dać z siebie wszystkiego. Z perspektywy czasu nie umiałabym na to spojrzeć, bo to przypominałoby mi o tym jaka byłam słaba i sobie nie poradziłam.. 
     - Do końca pierwszego semestru? 
Odzywa się, a ja podnoszę na niego wzrok i kiwam głową.
     - W porządku. Wrócimy do tej rozmowy. Musisz wiedzieć, że to iż daję Ci wolną rękę nie oznacza, że popieram to w stu procentach, bo szczerze to wolałbym, abyś jednak zgodziła się koncertować. 
     - Wiem i jestem Ci bardzo wdzięczna. 
     - Dobrze, a co do nagrywania nowych kawałków?
     - Myślę, że się dogadamy. 
Uśmiecham się do niego. Oboje zaczynamy planować, kiedy będę mogła wpadać do studia i zacząć pracować nad nowymi piosenkami. 
  Zostawiam ubrania i buty w szatni po czym idę w kierunku sali, gdzie odbędzie się moja pierwsza lekcja tego dnia - matematyka.

* * *

     - Hej. Ta jutrzejsza impreza u Ciebie jest o dwudziestej? 
Spoglądam na Max'a i Chris'a, którzy idą obok mnie na przerwie. 
     - To parapetówka! Tak, o dwudziestej.
     - Żadna różnica. Jest miejscówka, ludzie, alkohol, więc to impreza. A ta nazwa jest tylko dla przykrywki, prawda?
Max śmieje się, a ja uderzam go w ramię z uśmiechem.
     - I za co? Przecież możesz nam powiedzieć prawdę!
     - Powiedziałam, a teraz sio. Idźcie gdzieś sobie.
     - Z pewnością przyjdziemy. Jutro. Do. Ciebie.
Wskazuje na mnie palcem wskazującym. Zaczynam się śmiać. Kręcę głową i chyba zaczynam żałować, że ich zaprosiłam. Ci dwoje to nieźli żartownisie. Z nimi nie da się nie nudzić. Oboje mnie wyprzedzają i idą przed siebie obok. Cóż, mam tylko nadzieję, że moje mieszkanie po wszystkim będzie w nie najgorszym stanie. Wyciągam wibrujący telefon z kieszonki koszulki w kratkę. Skąd on w ogóle się tutaj wziął? Nieważne. Na wyświetlaczu widzę imię Liam'a i zdjęcia. Skręcam w lewo i wchodzę do łazienki, gdzie jest o wiele ciszej. 
     - Cześć, Liam. Co słychać? 
     - Powiedz mi proszę, że w tym momencie nie jesteś na lekcji i nie oberwiesz uwagą czy kozą po lekcjach od nauczyciela. 
Wybucham śmiechem, a w jego głosie słyszę ulgę.
     - Nie. Właśnie zaczęła się przerwa.
     - To bardzo dobrze. Chłopki już tak nalegali, abym zadzwonił i nie wytrzymałem, a odkładałem to jak tylko potrafiłem. Nie chcę zabierać Ci całej przerwy dlatego będę się streszczał, dobrze? Dawno się nie widzieliśmy i pomyśleliśmy z chłopakami, że może masz ochotę się spotkać? Mieliśmy zrobić Ci niespodziankę i przyjechać po Ciebie, ale nie wiedzieliśmy o której kończysz zajęcia i czy przypadkiem może nie masz planów, dlatego wolałem się upewnić. 
     - Prawdę mówiąc to sama miałam do was dzisiaj wpaść, bo mam pewną wiadomość, a raczej zaproszenie. Powiem jak się spotkamy. A zajęcia kończę za godzinę. W porządku?
     - W porządku. Wiesz, żeby nie robić zamieszania któryś z nas po Ciebie przyjedzie. Co powiesz na obiad? Na pewno jesteś głodna. Może później dasz się namówić na film czy kręgle. 
Zaniemówiłam. Wzięłam głęboki oddech i ścisnęłam mocniej dłoń. 
     - Liam.. Proszę, niech to tylko nie będzie Zayn. 
Szepnęłam cichym głosem. 
_______________
OD AUTORKI: Wygląda na to, że nie potrafię się rozstać z wami i blogiem. Rozdział pierwszy w drugim sezonie już jest za nami. Jak wrażenia? I co myślicie o szablonie? Sprawdźcie zakładkę z obsadą ;) Do następnego i przy okazji życzę wam udanego Sylwestra <3


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Pożegnanie..

 + Jeśli to możliwe, to byłabym wdzięczna, aby każda osoba pod tym postem skomentowała go, nie wiem np. 'Czekam na drugi sezon' czy coś, nie wiem może być nawet kropka. Chcę tylko zobaczyć ile osób ze mną jest, z Olivią i Zayn'em i resztą bohaterów. Dacie radę? 
+ Może macie jakieś ciekawy momenty z opowiadania? Coś wam bardziej się podobało i to nadal wspominacie? Będzie mi miło jeśli się tym ze mną podzielicie.

Sama nie wiem od czego mam zacząć i w jaki sposób to zrobić. Rozdział 'Czterdzieści Dziewięć' był ostatnim w pierwszym sezonie postem. Cholernie trudno jest mi się z wami żegnać, gdyż robię sobie długą przerwę przed drugim sezonem. Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia ile ona będzie trwała. Chciałabym napisać kilka rozdziałów do przodu, aby mieć wam co publikować i potem ewentualnie pisać sobie spokojnie dalej, bez pośpiechu. Wy odpoczniecie od opowiadania, a ja odpocznę od pisania, w sensie na ten pewien czas, w którym zbiorę nowe pomysły, chociaż już kilka mam. Chciałabym wam podziękować za każdy jeden komentarz, za każde jedno wyświetlenie, za każdego obserwatora. Bloga zostawiam wstanie (na dzień dzisiejszy):

Komentarze: 575
Wyświetlenia: 66.765 tyś.
Obserwatorzy: 50

Pod strony:
Archiwum - 1313
Bohaterowie - 2241
Spam - 963
Zapytaj - 66

Nie wiem co miałabym wam jeszcze powiedzieć. Jak czasami sobie to wyobrażałam, że miałabym się z wami żegnać to tyle pomysłów co miałabym wam napisać i przekazać w tym ostatnim poście, ale jak już przychodzi ten czas, że naprawdę muszę to zrobić to mam pustkę w głowie, niestety. Sądzę, że to już wszystko co miałam wam do powiedzenia. Termin drugiego sezonu - przewidywalny - będę tutaj wam podawać. Mogę jeszcze dodać, że w głowie rysują mi się już pierwsze rozdziały, więc sądzę, że nie będziecie tak długo czekały. Korzystając również z okazji chcę wam życzyć udanych wakacji. Wiem, że jeszcze troszkę zostało, ale jesteśmy bliżej niż dalej, prawda? Spędźcie miło i bezpiecznie czas, wypocznijcie, wyszalejcie się i nie zapomnijcie o opowiadaniu! Jeszcze raz bardzo mocno dziękuję za wszystko i do zobaczenia w drugim sezonie PERFECT ;)

Pozdrawiam, Mała♥

wtorek, 20 maja 2014

I / 49

*Oczami Olivii* 


Nie, nie otworzę. Nie chcę otwierać. Nie chcę się z nikim widzieć, a przynajmniej nie teraz. Chcę po prostu posiedzieć w kącie pokoju i wypłakać się do woli, ponieważ mam do tego pełne prawo. Jest pieprzona niedziela co oznacza, że minęło prawie 7 dni. 7 okropnych dni w moim życiu, które spędziłam beznadziejnie, płacząc, załamując się. Wszystko co robiłam nie miało najmniejszego znaczenia. Jego już przy mnie nie ma i..i nie będzie. Ta myśl jest..straszna, a wręcz okropna. Myśl, że już nigdy się koło niego nie obudzę, nie porozmawiam z nim,  nie zjem śniadania, nie poczuję jego ust na swojej skórze czy po prostu koło niego nie będę jest przytłaczająca za bardzo. Myśl, że teraz jest koło niego inna dziewczyna, którą obdarza uśmiechem, dotyka w taki sam sposób tak jak mnie dotykał jest..jest bolesna. Mój szloch jest głośniejszy niż jeszcze kilka minut temu. Moja dolna warga drży, ciało się trzęsie skulone w kącie pokoju za sofą. Dzwonek do drzwi ponownie daje o sobie znać, a ja naprawdę nie mam siły wstać. Niech ktoś pośle tę osobę do piekła czy gdzieś. Czy ona nie rozumie, że skoro nikt nie otwiera to najczęściej tej osoby nie ma bądź po prost nie chce z nikim rozmawiać i odpocząć od wszystkich i wszystkiego? W moim ciele zaczyna rosnąć gniew, dlatego wstaję. Otworzę te cholerne drzwi, powiem coś niemiłego, z powrotem je zatrzasnę i będę mogła wrócić w mój "przytulny" kąt. Idąc przez salon niespecjalnie uważam jak idę, ale kiedy spoglądam w dół, widzę moje i Zayn'a zdjęcia w ramce. Upadam na kolana i chwytam ją w dłonie. Opuszki palców prawej ręki jeżdżą po szybce, za którą znajduje się fotografia. Wtedy jeszcze wszystko było dobrze w porównaniu z tym co jest teraz. Pukanie do drzwi i jednoczesny dźwięk dzwonka powoduje, że rzecz, którą trzymam w rękach upada. Szkło rozdrabnia się na małe kawałki, ale w niczym to nie przypomina mojego połamanego serca, ramka również się psuje, a zdjęcie wypada. Wzruszam ramionami. Przecież to nic, zwykła głupia ramka, a zdjęcia i tak już nieważne. Idę w stronę drzwi, nawet nie sprawdzam kogo niesie i przekręcam górny i dolny klucz w drzwiach. Gwałtownie przyciągam drzwi w swoją stronę i za późno orientuję się jak po policzkach lecą mi łzy. Wycieram oczy, gdyż przez nie nic nie widzę. Pociągam nosem i dostrzegam Tom'a, który jest zaskoczony moim widokiem, a ja prawdę mówiąc jego. Robię kilka kroków w tył kiedy on wchodzi wgłąb mieszkania i zamyka za sobą drzwi. Patrzy na mnie i nie wie co powiedzieć. Obejmuję się ciasno ramionami i unikam jego wzroku. Mój plan spławienia kogokolwiek za moimi drzwiami się nie powiódł, niestety. Odwracam się i idę w stronę kuchni. Słyszę ciche kroki Tom'a za mną. Sięgam mały zestaw szufelki i szczotki. Pociągam nosem kiedy kucam na stopach i zmiatam szkło. Próbuję być twarda i po prostu się nie rozpłakać, ale to jest silniejsze ode mnie. Odkładam przedmioty z moich rąk i siadam na zimnych panelach, przyciągając kolana pod brodę. Próbuję być cicho przez płacz, ale to też raczej mi nie wychodzi. Czuję jak oplatają mnie silne ramiona i orientuję się, że Tom usiadł za mną i objął mnie ramionami. Jego dłonie są na moich i delikatnie je pociera. Do mojego ucha po chwili wpływają ciche uspokajające słowa przyjaciela. 


Kilka minut później moje ciało już nie drga, płacz ustąpił, uspokoiłam się i siedzę w ramionach Tom'a, z czołem na kolanach. Jeszcze zanim przyleciałam do Londynu i w moim życiu był obecny Tom, tak właśnie wyglądało pocieszanie z jego strony, jeśli coś mnie bardzo gnębiło, czy płakałam. Zawsze byłam i będę mu wdzięczna za to. Rozumiał mnie i wspierał. Wiedział, że wystarczy po prostu tylko mnie przytulić i posiedzieć, nie mówić nic, tak jak teraz. Podniosłam głowę w górę i złapałam głęboki oddech, po czym wypuściłam głośno powietrze i tak jeszcze dwa razy. Tom wstał na równe nogi i pomógł również mnie. Przytuliłam się do jego ciała i szepnęłam ciche "Dziękuję" po czym posłałam mu lekki uśmiech, który odwzajemnił. Wyminął mnie i sam dokończył zbieranie szkła. Później zaczął układać porozwalane rzeczy w salonie, a ja do niego dołączyłam. Dobrze wiedział, że nawet nie musiał pytać "Co tu się stało(?)", bo dobrze wiedział tym bardziej sprzątając zdjęcie moje i Zayn'a. Kilkanaście minut później salon wyglądał tak jak wcześniej. Podeszłam do dużej szafy, gdzie trzymam różnego rodzaju kurtki, buty i inne rzeczy, wyjęłam duże pudełko. Rzeczy Zayn'a z salonu jak i zdjęcia znalazły swoje miejsce, tak samo jak z sypialni, ogółem z mojego mieszkania. Szkoda, że nie może być to takie łatwe w przypadku mojego serca. To by było o wiele prostsze. Zakleiłam pudełko przezroczystą taśmą i odstawiłam obok blatu kuchennego. Jeszcze nie wiem jak ta paczka znajdzie się u niego. Może podeślę mu kurierem, bo w końcu wiem gdzie mieszka. Wiem, że możliwość jest też taka iż wyprowadził się z domu chłopaków i mieszka z nową dziewczyną. Dołączę więc list, że gdyby w razie paczka mogłaby go tam nie zastać niech chłopaki pokierują ja na odpowiedni adres. Mam nadzieję, że to dla nich nie będzie problem. 
     - Sądzę, że to też nie jest Ci potrzebne.
Odwracam się w stronę Tom'a i spoglądam w jego prawą rękę, w której znajduje się paczka papierosów. Otwieram zaskoczona usta, ale po chwili je zamykam jednocześnie się rumieniąc i wzruszam bezradnie ramionami. Nie muszę się z tego przecież tłumaczyć. Przyjaciel chowa paczkę do kieszeni swojej czarnej marynarki, którą przewiesił przez oparcie kanapy.
     - Może wyskoczymy gdzieś na miasto?
Pyta z lekkim uśmiechem i siada na stołku barowym.
     - Nie, dziś nie. Chcę jeszcze zostać w domu.
     - Dobrze. Masz więc plany na jutro?
   - Rozpoczęcie roku szkolnego, pierwsza lekcja kursu prawa jazdy, może jakieś zakupy, bo chcę odświeżyć trochę szafę i chciałabym zapisać się na siłownie.
Tom jest zaskoczony moimi ostatnimi słowami.
     - Siłownia, powiadasz?
     - Kpisz sobie ze mnie?
    - W żadnym wypadku. Po prostu nie wyglądasz na osobę, która by jej potrzebowała. Jesteś drobniutka.
     - Chciałabym popracować nad swoim ciałem, tyle.
Uśmiecham się do niego, a Tom to odwzajemnia.
     - Chcesz, abym się tym zajął?
Pyta delikatnie i cicho, a ja orientuję się, że chodzi mu o pełne pudełko z rzeczami Zayn'a. Gryzę wnętrze policzka i kręcę przecząco głową. Sama potrafię się tym zająć, dam radę. Razem z Tom'em jemy coś co sam przyrządził w mojej kuchni. I chociażbym chciała bardzo wam powiedzieć co to jest to i tak wam nie powiem, bo nie wypowiem tego słowa i w sumie to zbyt pyszne, aby się tym z kimkolwiek dzielić, wybaczcie. Łapię kieliszek z białym winem w środku, które wcześniej otrzymałam od Tom'a, biorę dwa małe łyki i kiwam głową potwierdzając jego słowa:
    - Wiesz, że jeśli coś by się działo to możesz zadzwonić. 
Mam naprawdę wielkie szczęście, że mam go przy sobie.
     - Robisz parapetówkę?
Jego słowa mnie zbijają z tropu.
     - Ee..Szczerze mówiąc o tym nie myślałam.
   - Wiesz..Nowa szkoła, nowe znajomości, nowe mieszkanie i nowy sposób na życie to jest dobry pomysł, aby to zorganizować. Nie tylko uczcisz swoje pierwsze, nowe mieszkanie, ale też nowy rozdział w życiu. Jeślibyś się zgodziła, mógłbym pomóc Ci wszystko zorganizować.
     - Tak, masz racje. To naprawdę dobry pomysł.
Kiwam głową potwierdzając i uśmiecham się kończąc jedzenie. Wstawiam brudne talerze i kieliszki do zmywarki. Tom proponuje mi, abyśmy przeszli się po okolicy, abym złapała trochę świeżego powietrza. Godzę, się na jego pomysł i idę do sypialni. Wyciągam z szafki luźną i długą ciemnoniebieską koszulkę, a do tego czarne leginsy. Włosy wiążę w koka i zostawiam kilka pasemek luźno, a przed tym obmywam twarz. Ponieważ nie chcę, aby przyjaciel czekał, a ja nie mam ochoty na makijaż, nakładam jedynie na usta pomadkę ochronną i zabieram klucze od mieszkania na małym, grubym sznureczku. Zakładam swoje wygodne i niewysokie koturny, w tym samym kolorze co bluzka. Uśmiecham się do Toma' lekko i oboje wychodzimy z mieszkania. 

* * *

Macham ręką Tom'owi, który odjeżdża swoim czarnym samochodem. Pod koniec naszego spaceru zadzwonił jego telefon. Musiał pilnie jechać, ale zanim to zrobił przeprosił mnie chyba z dziesięć razy jak nie więcej i powtarzał, że gdyby tylko mógł to przełożyć to zrobiłby to, bo teraz to ja jestem najważniejsza. Zarumieniłam się na te słowa. Oczywiście, że rozumiałam to. Przecież każdy ma swoje życie w jakiś sposób poukładane i nie mogę wymagać od Tom'a, że ma być ze mną cały czas i nie może mnie opuścić, a wyjątkiem jest toaleta. Nigdy bym nie mogła się tak zachować. Sam fakt, że przyszedł i spędził ze mną ten czas i nieważne czy godzinę czy kilka, ważne, że był przy mnie i wsparł duchowo. Kiedy znika mi z oczu wchodzę do klatki. Posyłam mały uśmiech kobiecie, która siedzi przy biurku i idę w stronę jednej z wind. Wciskam swoje piętro i jadę w górę opierając się o jedną z czterech ścian jednocześnie mając zamknięte oczy. Staram się nie myśleć o niczym, a tym bardziej o czarnowłosym chłopaku. Rozmowa z Tom'em dużo mi dała. Wzięłam sobie do serca jego rady. Jeśli nie Zayn to ktoś inny, prawda? Jedynym problemem jest to, że Zayn był moim pierwszym chłopakiem i to naprawdę wspaniałym, kochanym i wiem, że nie zapomnę go tak na pstryknięcie palcami czy z dnia na dzień. Muszę po prostu otaczać się ludźmi, na których mi zależy i którym zależy na mnie, skupić się na pozytywach i korzystać dalej z życia, a jakoś się ułoży. Jakoś. Z czasem. Po głośnym piknięciu windy wychodzę z niej i idę w kierunku drzwi, gdzie stoi Danielle z Liam'em. Jestem zaskoczona. Przecież przełożyliśmy obiad na inny dzień. Posyłam im słaby uśmiech i wpuszczam do mieszkania. Wskazuję białą kanapę, na której siadają. Danielle posyła mi uśmiech, co odwzajemniam i zanim zdejmuję swoje buty chowam do lodówki butelkę wina. 
     - Nie spodziewałam się wizyty z waszej strony.
Mówię cicho, kiedy siadam naprzeciwko nich na krześle.
     - Chcieliśmy się upewnić, że wszystko dobrze.
Kiwam głową twierdząco. Gryzę wnętrze policzka, kiedy Danielle gwałtownie wstaje, podchodzi i przytula mnie do siebie mocno. Liam posyła mi uśmiech i po chwili jego dziewczyna się ode mnie odsuwa i siada koło mnie. Już chyba wiem o co chodzi. Po jej wypowiedzi wnioskuję, że wie o wszystkim. Jestem skonsternowana tą wiadomością. Nie mówię dużo prawdę mówiąc, tylko to co chcę, gdyż nie jestem osobą zbyt gadatliwą. Oczywiście z Danielle mam naprawdę świetny kontakt licząc momenty, w których rozmawiałyśmy, ale opowiedzenie jej wszystkiego dokładnie to za dużo. Dodatkowo dowiaduję się, że dziewczyna, którą spotkałam w garderobie i która podawała się za dziewczynę Zayn'a jest byłą przyjaciółką Danielle. Mówi mi o tym, że nie sądziła, że tak się zachowa, o tym jak sama została przez nią wykorzystana. Współczuję jej, ale ta rozmowa tak naprawdę mi niczego nie daje, tylko informacje. Przecież od tego nie wrócę do siebie z Zayn'em. W końcu oddycham kiedy oboje wstają i idą w stronę drzwi. Liam mnie przytula, a zaraz po nim Danielle.
     - Mam małą prośbę.
Mówię kiedy już mają wychodzić. 
     - Czy moglibyście przekazać to jemu? Są tam jego rzeczy i inne. Mogłabym sama mu wysłać kurierem, ale w sumie nie wiem czy nadal z wami mieszka, skoro ma nową dziewczynę. Jeśli to dla was problem..
     - Żaden problem, mała. 
Liam odbiera ode mnie brązowy karton. Danielle jeszcze raz mnie przytula i mówi, że gdybym miała jakiś problem czy nie miałabym z kim pogadać, cokolwiek bym potrzebowała mam śmiało dzwonić. Dziękuję jej i chłopakowi cicho za wszystko i zamykam za nimi drzwi jak tylko wychodzą. Zabieram głęboki oddech. Ta rozmowa była wyczerpująca, serio. Wyciągam butelkę wina z lodówki i nalewam sobie niecałą lampkę, po czym odgrzewam jeszcze trochę specjału Tom'a. Siadam przed telewizorem i oglądam program "Snooki & Jwoww" na MTV. Przynajmniej się trochę pośmieję i przy okazji odpocznę. Po programie pójdę pod prysznic, przebiorę się w piżamę, przygotuję na jutro ubrania i  wskoczę do łóżka razem z książką. 

*Oczami Liam'a*

     - Jesteś sam?
Wchodzę wgłąb mieszkania nie czekając jak Zayn się przesunie. Jest jakoś około dwudziestej drugiej, ale wiem, że dla niego to nic. Wiem, że mogłem przyjechać jutro o odpowiedniej godzinie, jednak rozpiera mnie taka złość, że po prostu wolę załatwić to teraz niż przez wieczór być dupkiem dla Danielle. Zayn kiwa głową potwierdzając moje pytanie, a ja wchodzę do kuchni i na blacie stawiam pudełko.
     - Co to? 
Pyta ciekawy i siada na krześle, a ja nadal stoję.
     - Przesyłka specjalna dla dupka. 
Mówię i przesuwam w jego stronę. Chłopak marszczy brwi i patrzy na mnie, a ja kiwam głową na niego i za chwilę na pudełko. Chcę żeby je otworzył, zobaczyć jego reakcje na swoje rzeczy. Zayn chwyta nóż i przebija taśmę. Mija kilka sekund i w końcu otwiera skrzydła tektury. Jego ręce chwytają rzeczy, które wykłada na blat: zegarek, dwie bransoletki jedną męską drugą damską, dwie książki, naszyjnik i kilka koszulek w tym czarną bluzę. Odsuwa puste pudełko i oblizuje językiem usta. Bierze głęboki oddech i pociera dłońmi twarz, po czym ponownie spogląda na rzeczy/przedmioty.
     - Powiedz coś teraz. 
     - A co chcesz usłyszeć?
     - Wiesz skąd są te wszystkie rzeczy?
Pytam. Przez chwilę nie odpowiada. Bierze jedną z kilku koszulek w dłoń i przygląda się jej. Jego nos dotyka materiału i jednocześnie zamyka oczy. Mogę dać sobie palca uciąć, że bluzka pachnie nią. Odkłada ją przed sobą i bierze następnie w dłonie biżuterię: bransoletkę damską i naszyjnik. Obraca w dłoni najpierw jedno potem drugie.
     - Powiedziała coś? 
Spogląda na mnie ciekawy. Jego wzrok jest pusty.
     - A co miała powiedzieć Twoim zdaniem? Po co Ci to całe gówno? Po jaką cholerę znowu się w to pakujesz? Nie była dla Ciebie zbyt wystarczająca czy lubisz cierpieć, do chuja? Mam ochotę porządnie Ci wpierdolić i nie tylko ja, ale ze względu na to, że jesteś dla mnie jak brat nie zrobię tego, chociaż powinienem. Nie rozumiem po jaką cholerę znowu zadajesz się z tą..nią, ale kurwa Zayn! Było dobrze, naprawdę dobrze i nie rozumiem co nagle się stało, że po prostu postanowiłeś zmienić zdanie! Dlaczego w ogóle z nią nie porozmawiałeś, nie dałeś znaku życia? Dziewczyna się martwiła o Ciebie, przeżywała, a Ty miałeś i nadal masz ją kompletnie w dupie. Nie było Cię kurwa nawet stać na to, aby się z nią spotkać i powiedzieć, że z nią zrywasz! Wolałeś po prostu się od niej odciąć. I tylko mi teraz nie gadaj, że to nie jest Twoja wina, bo to jest Twoja i tylko Twoja wina. Była wobec Ciebie fair, a Ty? A Ty zachowałeś się jak ostatni debil.
     - Porozmawiam z nią.
     - I tylko tyle? Ty myślisz, że to wystarczy? 
     - A co mam jej zapłacić za spędzony czas? 
Moja dłoń mocno uderza o jego lewy policzek. 
     - Nie jest dziwką, żeby jej płacić za czas, rozumiesz? Mam dość tego jak ją traktowałeś. Ona sobie na to nie zasłużyła. I wiesz co? Mam dość również tego jak się staczasz. Myślałem razem z chłopakami, że po prostu Ci przejdzie, ale nie. Przykro mi, ale jeśli nadal zamierzasz być z Perrie możesz zapomnieć o chłopakach i o zespole. Paul dał Tobie trzy dni na zdecydowanie się: albo zrywasz z nią i wracasz do zespołu albo po prostu zapominasz o całej ekipie i się nie znamy. Nie mówię, że masz wrócić do Olivii, nie. Chcę tylko, żebyś sobie znalazł odpowiednią dziewczynę. Zastanów się dobrze, co robisz ze swoim życiem i kogo w nim chcesz. 
Jestem już tak wkurwiony, że po prostu kończę mówić, nie daję mu dojść do słowa i wychodzę z pomieszczenia. W drzwiach mijam się z Perrie, która jest zaskoczona moim widokiem. Wsiadam do samochodu i odjeżdżam z piskiem opon. Tak naprawdę Paul nie dał mu żadnego czasu. Po prostu, gdy mówiłem wpadło mi to do głowy i wykorzystałem. Teraz pojadę do Paul'a, którego już uprzedziłem, że mam sprawę, która nie może czekać i jadę do niego. Zgodził się. Przekonam go chociażby nie wiem co by się miało stać. Zayn musi się zdecydować i wiem, że jestem nie fair w stosunku do niego, ale on nie jest w stosunku fair do nas i Olivii. Niech sobie wszystko przemyśli i zadzwoni z odpowiedzią. Oczywiście wiem, że jako przyjaciel powinienem mu pomóc jak reszta chłopaków z zespołu, ale naprawdę jemu się inaczej nie da. Jeśli będziemy dalej tak traktować sprawę, nie wyjdzie z tego nic dobrego. Stojąc na czerwonym świetle rozmawiam z Danielle, która się o mnie martwi. Była na górze, kiedy ja wychodziłem. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że mi zajmie tyle wizyta u Zayn'a i po prostu jej nic nie mówiłem. Powiadomiłem, że będę niedługo jak tylko porozmawiam z Paul'em i do niej wracam. Zgodziła się po tym jak jej krótko powiedziałem o co chodzi, ale w "karze" za nieuprzedzenie, mam nie wracać z "dobrymi rzeczami", co znaczy, że czeka mnie wizyta w jakimś supermarkecie, który jest całodobowy. Danielle wie jak mnie pocieszyć. Dobrze, że mam kogoś takiego koło swojego boku. Jeśli Zayn by chciał też by mógł mieć, ale zdecydowanie to nie jest Perrie. 
__________
OD AUTORKI: Mam nadzieję, że mi wybaczycie opóźnienie.
Początkowo rozdział miał mieć inną treść i być z perspektywy Niall'a, ale postanowiłam, że po prostu pomysł z nim wykorzystam w drugim sezonie, który jednak będzie. Tak naprawdę to był ostatni rozdział. Nie chcę was dalej zanudzać, więc po prostu proszę o komentarze, w których wyrazicie swoje zdanie. W następnym poście rozpiszę się i wszystkiego się dowiecie na spokojnie.
+ Dziękuję za ponad 60 tyś. wyświetleń i 45 fanów! Miło <3

~ Mała ♥

niedziela, 4 maja 2014

I / 48

SKOMENTUJ, jeśli już przeczytasz.

*Oczami Liam'a* - Poniedziałek.


Brama wjazdowa przesunęła się w bok, abym mógł wjechać samochodem na posesje Danielle. Zaparkowałem auto tuż przy garażu, aby nie było problemu z przejściem, zgasiłem silnik i rozejrzałem się po wnętrzu, gdyż chciałem się upewnić, że wszystko wezmę. Oddaliłem się od samochodu kiedy tylko zabrałem zakupy z tylnych siedzeń. Koło moich nóg pojawiła się piłka do grania w nożną. Wziąłem ją w dłoń i rozejrzałem się. Kilku chłopków stało niedaleko bramy. Podszedłem bliżej, uśmiechnąłem się i odrzuciłem im ją. Muszę zanotować, że dawno z Harry'm, Zayn'em, Louis'em i Niall'em nie grałem i trzeba byłoby to zrobić. Ostatnio spędzamy ze sobą tak mało czasu. Chodzi mi o to, że tylko pracujemy, a gdy mamy czas wolny rozchodzimy się. Martwię się, gdyż nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy się od siebie oddalić.  Skierowałem się do wejścia domu. Zdjąłem swoje buty w przedpokoju i poszedłem w kierunku kuchni. Zacząłem rozpakowywać zakupy, kiedy usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach. Uniosłem swój wzrok, w momencie, w którym Danielle wchodziła do pomieszczenia. Podeszła do mnie, swoje dłonie oplotła wokół mojego pasa i cmoknęła mnie w kark. Zaśmiałem się cicho. Dobrze to wykorzystywała. 



     - Jak mija Ci pierwszy dzień września?
Odezwałem się jednocześnie oddalając od dziewczyny, aby schować produkty do lodówki, które tego wymagały. Spojrzałem w jej kierunku ciekawy co robi. Brunetka usadowiła się na blacie kuchennym i zaczęła machać lekko nogami. Jej włosy opadły po bokach jej twarzy, gdyż schyliła głowę w dół. Wspominałem, że Danielle postanowiła wyprostować włosy i rozjaśnić sobie końcówki? Nie? To wybaczcie, ale właśnie tak zrobiła kilka dni temu będąc u fryzjera. Osobiście wolałem, gdy miała kręcone, ale teraz wyglądała również pięknie. Dziewczyna wzruszyła obojętnie ramionami na moje pytanie. 
     - Jak każdy inny dzień. Czasami mam ochotę wrócić do czasów, kiedy miało się wakacje, chodziło do szkoły, a potem marudziło na ten nieszczęsny wrzesień. Niestety, już do tego nie wrócimy. Co dziś na obiad?
Danielle zeskoczyła z ciemnego blatu i podeszła do mnie ciekawa.
     - Co tylko będziesz chciała.
Cmoknąłem ją przelotnie w czoło. Dzisiejszy cały dzień miałem zarezerwowany tylko dla niej. Chciałem wynagrodzić jej to, że w ostatnim czasie ją lekko zaniedbywałem i też wykupić jeszcze troszkę więcej cierpliwości, gdyż późnym wieczorem we wtorek wyjeżdżamy, a właściwie lecimy na trzy dni do Wielkiej Brytanii, a dokładniej do miasta Birmingham, gdzie damy dwa wieczorowe koncerty. Jeden dzień chcieliśmy po prostu tam pobyć, pozwiedzać. Powrót mamy zaplanowany na piątek i tego musimy się trzymać. Bardzo chciałem, aby Danielle zabrała się z nami, tak samo jak reszta dziewczyn chłopaków. Jednak cała nasza piątka stwierdziła, że one mają też swoje zajęcia, plany, których muszą się trzymać, np. Jennifer jest w Polsce, Taylor ma córeczkę i porządkuje sobie życie, Edie jest modelką i jest ostatnio zabiegana, więc ona również odpada. Wiem, że nie wymieniłem jednej dziewczyny. Olivia. Olivia i Zayn. Kręcę głową kiedy przypomina mi się cała sytuacja, kiedy ją spotkaliśmy w garderobie przed naszym koncertem, w jednym z klubów Londynu. Całe szczęście, że tamta dziewczyna tam była i jakoś zareagowała, że Paul znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Wracając do sprawy.. Szczerze wątpię, żeby Olivia się zgodziła z nami pojechać, nawet jeśli tylko ona, jako jedyna z dziewczyn. Zaczyna od dzisiaj szkołę i Zayn, z którym jest pokłócona. Nadal nie umiem pojąć, jak on ją potraktował i nadal traktuje. To taka fajna dziewczyna. W końcu wyszedł na prostą, z tego całego gówna, było tak dobrze, a wręcz idealnie, kiedy pojawiła się Perrie i znowu wszystko szlak trafił. Niech ktoś pośle tą kobietę do piekła. Można powiedzieć, że każdemu kto ją zna, działa na nerwy, a Zayn jest idiotą, że ponownie dał się złapać w jej sidła, chociaż sam dobrze nie wiem jak tam między nimi jest. Mogę się jedynie domyślać, że gdy nie ma go z nami, a bywa tylko jeśli musi typu: wywiady, koncerty i takie inne, to pewnie jest z nią.
     - Widziałam się ostatnio z Perrie.
Odezwała się Danielle poważnym głosem. Spojrzałem na nią.
     - W sensie spotkałaś się z nią czy to był przypadek?
Mój głos zrobił się chłodny. Nie byłem zły na dziewczynę, nie chcę i nie mam zamiaru ją wiązać na smycz, trzymać krótko czy coś, ale jeśli chodzi o Perrie, wolałbym, aby się z nią nie przyjaźniła, nie kolegowała, w ogóle omijała szerokim łukiem. To dziewczyna, która nie przepuści żadnej okazji, aby komuś nie powiedzieć czegoś nie miłego, która chce wszystko i wszystkich zniszczyć. Uwierzcie mi, nie przesadzam. Jej zachowanie jest nie w porządku. No bo niby dlaczego mamy być źle traktowani tylko dlatego, że ona ma taki kaprys? Spojrzałem ponownie na Danielle.
     - Poprosiła mnie o spotkanie.
     - A Ty się zgodziłaś?
     - Liam, to moja przyjaciółka..
Moje oczy zrobiły się większe, gdy usłyszałem jak ją nazwała.
     - Była przyjaciółka, która obrabiała Ci dupę za każdym razem, jak tylko się odwróciłaś, mało tego okłamywała Cię na każdym kroku, pożyczała pieniądze, których nawet nie zwracała. Mam wymieniać dalej? 
Przeczesuję dłonią włosy. Danielle stoi cicho, a ja się odwracam.
     - Czego chciała? Pożyczyć pieniądze czy może..
     - Przestań!
Danielle krzyczy tylko to jedno słowo, co powoduje, że ja się gwałtownie obracam w jej stronę, na jej wybuch. Jej oczy są wypełnione łzami. Próbuje je powstrzymać, mając głowę odchyloną do tyłu i głębokimi oddechami. Chcę podejść do niej, przytulić i uspokoić, ale ona szybko podnosi głowę i kręci głową przecząco unosząc ręce w obronnym geście. Widzę, że jest jej przykro i smutno, a łzy, które tak bardzo starała się je zatrzymać, wypłynęły na jej policzki. Robię krok w przód, ale ona ponownie kręci głową wycierając skórę twarzy. Jej widok powoduje, że łamie mi się serce i czuję się jak skończony dupek.
      - Po prostu nic nie mów i mnie zostaw.
Szepcze przez zaciśnięte zęby i wychodzi z pomieszczenia. Cholera! Moim celem nie było jej doprowadzenie do płaczu czy do chociażby smutku. Ten dzień mieliśmy spędzić razem, spokojnie, śmiejąc się, rozmawiając, jedząc na kanapie przy włączonym telewizorze/filmie - robiąc cokolwiek, ale bez żadnego 'zgrzytu'. Moje ręce przeczesują włosy i twarz po czym opadają wzdłuż ciała. 'Muszę to jakoś naprawić..' - mówię cicho sam do siebie i wychodzę z kuchni. Stojąc na korytarzu, na jego końcu widzę szczupłą sylwetkę Danielle, która zakłada buty. Idę w jej stronę, ona łapie torbę i wychodzi lekko trzaskając drzwiami przed moim nosem. Biorę głęboki oddech. Muszę dać jej po prostu odetchnąć. 'Ona wróci. Ona na pewno wróci, do mnie..' - szepczę cicho do siebie opierając się dłońmi o drzwi frontowe. 


* * *

Danielle wróciła jakiś czas temu do swojego mieszkania, w którym ja nadal przebywam. Od tego momentu nie odezwała się do mnie słowem, ani nawet nie spojrzała w moim kierunku. To naprawdę mnie raniło i nadal rani, ale z drugiej strony ją rozumiałem. Moje słowa ją zasmuciły, a w żadnym procencie tego nie chciałem. Miałem nadzieję, że po prostu jej przemówię do rozsądku po raz kolejny, że przekonam ją, aby zostawiła tą znajomość, że Perrie nie jest warta jej czasu. Nie chciałem, abyśmy się kłócili, a w szczególności przez nią. Mam nadzieję, że szybko zniknie z mojego życia i innych, którzy mają jej dość. 
Przebrałem się w czarny dres i białą bokserkę. Chciałem czuć się luźniej i bardziej komfortowo. Napiłem się herbaty z nadzieję, że brunetka przyjdzie do pomieszczenia i uda nam się spokojnie porozmawiać. Moje modlitwy zostały wysłuchane - nie wiem przez kogo, to dziwne - i niespełnione. Odłożyłem kubek i ruszyłem do sypialni Danielle, a w sumie naszej sypialni, bo dość często tutaj śpię. Wspiąłem się po schodach i stając przed drzwiami zawahałem się czy mam wejść. Może robi coś ważnego? Może jest po prostu zajęta? 'A może po prostu przestaniesz się zastanawiać i wejdziesz?' - moje drugie Ja było niezastąpione, miało racje. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do pomieszczenia. Danielle znajdywała się na dużym łóżku w pozycji półleżącej/półsiedzącej i wpatrywała się w ekran swojego, białego laptopa.
     - Porozmawiaj ze mną, proszę.
Wykonałem kilka szybkich i dużych kroków, które pozwoliły mi znaleźć się przy brunetce. Usiadłem na miękkim materacu tak, aby widzieć Danielle i jej miny/reakcje. Minęło kilka minut, które spędziliśmy w grobowej ciszy. Jak dla mnie to była wieczność, która zaczęła mnie wykańczać, doszczętnie. 
     - Przepraszam.
Powiedziałem cichym głosem, który mogła usłyszeć tylko ona. Miałem nadzieję, że się do mnie odezwie, że dojdziemy do jakiegoś porozumienia. Moja dłoń płasko leżała na białym prześcieradle/materacu i sunęła pomału w stronę stopy Danielle. Moja ręka bez problemu i delikatnie oplotła jej kostkę, którą zacząłem delikatnie masować. Spojrzałem na dziewczynę nie przerywając czynności. Czułem jak moje serce przyśpieszyło znacznie, kiedy jej wzrok powędrował na mnie. W tym momencie się zastanawiam czy mam ponownie się odezwać czy może jednak ona pierwsza powie cokolwiek..
     - Zachowałeś się jak ostatni dupek..
Odezwała się, a ja zorientowałem się szybko, że jej noga usunęła się spod mojej ręki i teraz siedziała po turecku jednocześnie patrząc i bawiąc się swoimi bransoletkami na lewym nadgarstku. Laptop został odłożony na bok. Wiedziałem już, że skoro odezwała się do mnie to teraz nie będzie już tak trudno. Po prostu muszę z nią szczerze porozmawiać i..
     - Masz rację zachowałem się jak ostatni dupek, ale zależy mi na Tobie i  co tylko z Tobą związane. Chciałem Ci przypomnieć..
     - Potraktowałeś mnie tak jakbym była idiotką..
     - Nie, Danielle..
Pokręciłem głową przecząco szybko ze zmartwieniem na twarzy.
     - Chciałem Ci tylko przypomnieć jak było, jak się zachowywała względem Ciebie, co czułaś i jak mocno cierpiałaś. Chciałem ponownie Ci to uświadomić, gdyż miałem nadzieję, że da to jakiś skutek, że po prostu przestaniesz do niej wracać, nie będziesz jej na każdy telefon..
     - Ona oprócz mnie nie ma nikogo..
    - A Leigh, Jade i Jesy? Zresztą nieważne nawet one. Perrie sama zadbała o to, doprowadziła do tego, że już prawie nikt nie chce z nią rozmawiać, a nawet spotykać się. Wiesz dobrze jaki jestem, nawet jeśli kogoś bardzo nie lubię, to go przynajmniej toleruję, ale z nią już się tak nie da. Jak sobie pościeli tak się wyśpi.
Brunetka siedziała ze spuszczoną głową i bawiła się moimi palcami. Bawiło mnie to, wyglądało to naprawdę przekomicznie, ale Danielle już taka była. Cieszyłem się, że przynajmniej mogę koło niej siedzieć i z nią porozmawiać, a dotykanie mnie przez nią to tylko cudowny dodatek. Uśmiechnąłem się do dziewczyny kiedy spojrzała na mnie przelotnie i zaczęła dalej kreślić jakieś niewidzialne wzory na wewnętrznej stronie mojej dłoni. Czasami wybuchałem śmiechem, gdyż miałem tam gilgotki i gdy ktoś mnie smyrnie zaczynam się głośno śmiać. Usiadłem tak samo jak dziewczyna z tym, że ja wyprostowałem nogi, ale lekko je zgiąłem, wyciągnąłem dłonie i chwyciłem Danielle, którą usadowiłem na swoich kolanach. Dziewczyna ułożyła swoje nogi po obydwóch stronach moich ud i wczepiła palce w moje włosy.
     - Przepraszam, Skarbie.
Szepnąłem cicho w jej usta.
     - Jest dobrze, naprawdę.


* * *

Obróciłem się dookoła w poszukiwaniu Danielle. Dziewczyna zniknęła mi z oczu dosłownie kilka sekund temu. Odepchnąłem się na prawej nodze, a chwilę po tym na lewej. Razem z dziewczyną postanowiliśmy pojeździć na rolkach niedaleko jej domu. Zawsze, oboje lubiliśmy spędzać czas wolny na świeżym powietrzu, co nie wyklucza, że nie lubimy również od czasu do czasu się polenić na kanapie. Kiedy ją zauważyłem siedzącą na betonie szybko do niej 'podjechałem' z nadzieją, że chciała tylko odpocząć i nic jej się nie stało..
     - Danielle..
Dziewczyna spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się, ale w tym było coś jeszcze, co mogłem szybko rozszyfrować - ból. Wykrzywiła kącik ust na prawo i schyliła ponownie głowę w dół, a ja kucnąłem przy niej i przyjrzałem się jej z bliska. Jej kolano miało małą ranę, z której wydostawała się krew, było jej naprawdę mało. Danielle odchyliła głowę do tyłu. Nie znosiła widoku krwi od dziecka. Zawsze robiło jej się słabo kiedy tylko widziała chociażby odrobinę czerwonej cieczy.
     - Skarbie, proszę nie panikuj. 
Powiedziałem kiedy jej oddech przyśpieszył, a ciało zaczęło lekko drżeć. Oderwałem kawałek swojej, białej bluzki i owinąłem jej kolano. Z uwagi na to, że jej dom był zaledwie minutę drogi z miejsca, w którym teraz się znajdujemy, zdjąłem swoje rolki, aby było mi wygodniej i odłożyłem je - może po nie wrócę, jeśli jeszcze będą - podniosłem dziewczynę mając prawą rękę pod jej kolanami, a lewe przedramię oplatało jej talię. Jej dłonie oplotły mój kark. Kiedy w końcu znaleźliśmy się w salonie, położyłem Danielle na kanapie, a sam poszedłem do kuchni po potrzebne rzeczy. Kucnąłem przed dziewczyną, której ułożyłem ręcznik pod kolanem, a następnie postanowiłem przemyć je wodą utlenioną. Słyszałem jak syknęła cicho, a kiedy na nią spojrzałem zmarszczyła słodko nos i czoło. Uśmiechnąłem się i ostatnie co zrobiłem to przykleiłem plaster. 
     - Dziękuję.
Uśmiechnęła się lekko i cmoknęła mnie w usta. Odwzajemniłem gest i posprzątałem to, co przyniosłem. W kuchni zostałem trochę dłużej, gdyż postanowiłem zrobić coś nam do jedzenia, a kiedy wszystko było gotowe zaniosłem dziewczynie do salonu. Podałem jej talerz z kanapkami i sięgnąłem po pufę, aby ją podłożyć pod chorą nogę Danielle.
     - Jesteś kochany, wiesz?
Uśmiechnęła się szeroko, a ja sięgnąłem pilota z ławy i usiadłem blisko dziewczyny tak, że moja ręka była na oparciu sofy tuż za nią. Kiedy tylko włączyłem telewizor dziewczyna pokierowała kanapkę w moją stronę do ust, a ja ugryzłem kawałek - wtedy zdałem sobie sprawę, że zaczęła mnie karmić i to było naprawdę miłe z jej strony, chociaż czułem, że to ja powinienem był się nią opiekować. Danielle odstawiła talerz na stół po czym oparła lewy policzek na moim ramieniu. 
  - Wiesz..pomyślałam sobie, że moglibyśmy zorganizować spotkanie przyjacielskie, na przykład w klubie. Takie na dziesięć osób: ja, Ty, Louis z Taylor, Niall z Edie, Harry z Jennifer, podobno ma przylecieć jutro i Zayn z Olivią. Tak dawno nie byliśmy wszyscy razem w jednym pomieszczeniu..moglibyśmy zjeść kolację, a potem pójść gdzieś się wspólnie zabawiać przy dobrej muzyce i drinku..Co o tym myślisz?
Spojrzała na mnie, a ja wzruszyłem lekko ramionami.
    - Nie wiedziałem, że Jennifer ma przyjechać..
   - Podobno remontują wnętrze szkoły i dali im jeszcze tydzień wolnego, więc wcale jej się nie dziwię, że chce przylecieć. Dobrze wiem, a raczej wiemy jak można się stęsknić, jeśli ma się drugą połówkę daleko od siebie i nie można nawet się przytulić..
     - W porządku, ale Zayn i Olivia..Oni raczej przyjdą osobno.
Danielle spojrzała na mnie skonsternowana i zmarszczyła czoło.
     - To długa historia..ale widzę po Twojej minie, że nic Cię nie powstrzyma od tego, aby się wszystkiego dowiedzieć, więc powiem Ci. Sam dokładnie wszystkiego nie wiem, ale pewne jest to, że gdy Zayn mówił o urlopie na kilka dni, na pewno nie był tam z Olivią. Poza tym zaniedbuję ją, nawet się nie odzywa do niej.. woli spędzać czas z kimś innym. Tak bardzo mi jej szkoda, bo to taka fajna dziewczyna. Wydawało mi się, że Zayn jest dla niej odpowiedni i ona dla niego, ale pomyliłem się.. Dlatego, gdy go widzę czy któryś z chłopaków ma ochotę go udusić, ale po prostu próbujemy się nie wtrącać..
    - Z kim się spotyka?
    - Z Perrie.
    - Dlatego wcześniej..
Przytaknąłem kiwając głową, aby nie dokańczała.
    - Nie wiedziałam o tym! I to wszystko jej wina, tak?
    - Nie do końca tylko jej.. Zayn powinien mieć swój rozum.
  - I wy nie chcecie się wtrącać? Liam! To jest oczywiste, że trzeba się wtrącić i przemówić mu do rozumu. Nie mówię tutaj o przemocy, ale o szczerej rozmowie. Jesteście przyjaciółmi, spędzacie tyle czasu razem i nie wierzę w to, że nie macie chociażby głupich dziesięciu minut, aby pogadać w piątkę. Kurczę! Przecież tej dziewczynie trzeba pomóc...
     - Danielle, to nie jest takie łatwe jak Ci się wydaję, naprawdę. Wielokrotnie próbowaliśmy z nim porozmawiać, ale najczęściej temat się zmieniał albo po prostu on nie chciał z nami rozmawiać, bo był zajęty czymś, a raczej kimś innym..Myślisz, że przechodzimy obok tego obojętnie? Każdemu z nas jest jej szkoda, a nawet Zayn'a, bo przeszedł taką długa drogę po tym co zrobiła mu Perrie, w końcu się ustatkował, był szczęśliwy, bo spotkał Olivię.. Wszystko się skomplikowało jak tylko wróciła. Ja wiem, że to Twoja przyjaciółka..
     - Nawet nie waż się nazywać jej moją przyjaciółką..
Uśmiechnąłem się szeroko na jej słowa. Zrozumiała.
     - Do tematu spotkania wrócimy, ale teraz chciałabym się z nią spotkać i porozmawiać..
     - Z kim? Z Perrie? Nawet..
     - Nie, z Olivią. Zawieziesz mnie do niej, proszę?
     - Danielle, nie zrozum mnie źle, ale z tego co wiem, to wy się tylko lubicie, kolegujecie i nie za dużo spędziłyście ze sobą czasu i czy nie uważasz, że takie wpadnięcie do niej, nie będzie.. dziwne?
     - Tak, może i masz rację, ale czas, aby to naprawiać, teraz.
Westchnąłem cicho, zamknąłem powieki i przetarłem dłońmi twarz. Jestem trochę zmęczony, bo nie śpię już prawie drugą noc z rzędu i jeszcze Danielle.. Poczułem jak dziewczyna siada na moich kolanach, złapała moje dłonie i odsunęła od mojej twarzy. Sama zaczesała swoimi rękoma moje włosy do tyłu co spowodowało, że zniżyłem się lekko z kanapy, tak, że mój kark przylegał do kanapy. Danielle cmoknęła mnie w usta i spojrzała w moje oczy. Już wiedziałem do czego zmierza. To zawsze był i będzie jej sposób, aby negocjować coś, na co mam się zgodzić. Nie mogę oczywiście zaprzeczyć, że taka forma przekonywania mi się podoba, ale czasami naprawdę nie chce jej ulec, bo wiem, że może wyjść coś nie tak..
     - Proszę..
     - W porządku.


* * *

     - Zadzwoń jeszcze do Niall'a, a ja zarezerwuję nam lożę.
Odezwała się Danielle, która gdy tylko uśmiechnęła się do mnie, złapała swój telefon i oddaliła do innego pomieszczenia. Co do spotkania dziewczyny z Olivią.. Niestety, ale Olivii nie zastaliśmy w domu - dzwoniłem do niej nawet na komórkę, ale nikt nie odebrał. Danielle była zawiedziona takim obrotem sytuacji, ale ja ją pocieszyłem, że na pewno się niedługo spotkają.. Wtedy niespodziewanie usłyszeliśmy dźwięk windy i chwilę później widziałem na twarzy Danielle uśmiech, kiedy tylko zobaczyła brunetkę, która swoją drogą nie wyglądała najlepiej, ale też nie najgorzej - nie chcę jej urazić. Olivia wymusiła uśmiech i wpuściła nas do swojego mieszkania. Porozmawialiśmy z jakąś godzinkę, chociaż przez cały ten czas mi się wydawało, że tylko Danielle mówiła, pytała, a dziewczyna odpowiadała jak tylko musiała i jeśli uznała, że może i chce. Ja również się odzywałem, ale też nie za dużo. Kiedy tylko się zbieraliśmy widziałem po minie Danielle, że chciałbym zostać i oczywiście zaproponowała to Olivii, ale ona zaprzeczyła i uznała, że da sobie radę - ani ja, a tym bardziej Danielle w to nie uwierzyła mimo że, nie znają się tak dobrze - przeczułem, że po prostu są to dziewczyny i one widzą najlepiej. Złapałem swój telefon w rękę i wykręciłem numer blondyna.
     - Odbierz..
Powiedziałem do siebie, kiedy usłyszałem trzeci sygnał, a on nadal nie odbierał, co było w sumie w jego stylu. Zawsze, gdy tylko go potrzebujemy i chcemy się z nim skontaktować przez telefon to potrzeba cudu, ale gdy po prostu chcemy pogadać, on odbiera niemal natychmiast. Powiedźcie mi proszę, gdzie tu logika, bo ja tego serio nie ogarniam. Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i jeszcze raz do niego zadzwoniłem. Nawet nie zorientowałem się kiedy zacząłem chodzić po pokoju i myślę, że to ze zdenerwowania. Zegar właśnie wybił dwudziestą pierwszą, a za oknem pokropywał deszcz - typowe jak na Londyn.
     - Ileż można czekać aż odbierzesz ten telefon?
     - Liam, nie stresuj się. Jadłem kolację, a sam rozumiesz..
    - Nie stresuję się. Pewnie, że kolacja ważniejsza, prawda? A co jakbym dzwonił, bo na przykład paliłoby się i chciałbym żebyś przyjechał i mi jakoś pomógł?
     - O mój Boże! Już jadę!
    - Niall! To był przykład! Skup się, proszę. Chodzi o to, że razem z Danielle chcielibyśmy zorganizować na jutro wyjście z przyjaciółmi, wiesz nasza piątka i każdy z nich z dziewczyną. Dzwonię do Ciebie, aby zapytać się czy pojawicie się z Edie? Bardzo nam na tym zależy, Niall.
     - Jutro? Wiesz, że ja zawsze i to z wielka przyjemnością, ale wątpię, żeby Edie mogła. Ona ma teraz dużo pracy i wiesz.. organizuje sobie życie w Londynie, a sam dobrze wiesz, że to nie takie łatwe.. Z tego co pamiętam to jutro jest zajęta..
     - A nie wiesz czy nie dałaby rady tego.. przełożyć? 
     - Nie, niestety. Sam dobrze wiesz, że wolałbym, aby tam była z nami wszystkimi, ale jutro to naprawdę będzie nierealne. Na mnie możesz liczyć, powiedz tylko o której i gdzie mam przyjechać..
     - Wyślę Ci sms'a, dzięki za dobre chęci.
     - Jeszcze nie raz się spotkamy wszyscy.
     - Mam taką nadzieję. Wracaj do jedzenia.
Zaśmiałem się na swoje ostatnie słowa i już w myślach widziałem jak Niall się krzywi i smuci, ale już po chwili po drugiej stronie usłyszałem jego śmiech. Rozłączyłem się nie żegnając z nim, bo przecież i tak niedługo się z nim zobaczę - nieważne. Nawet nie zdążyłem odłożyć telefonu, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. O tej porze? Nie, że jest bardzo późno, ale jednak jest po dwudziestej pierwszej trochę i czy ludzie naprawdę nie mają co robić? A może Danielle się umówiła na wieczór z jakąś ze swoich koleżanek/przyjaciółek? Nie, to niemożliwe. Uprzedziłem ją, że rezerwuję dla niej i tylko dla niej czas, a ona na to przystała i obiecała, że nie będzie z nikim się umawiać. Wykonałem kilka kroków w stronę drzwi i je otworzyłem. Uniosłem do góry brwi kiedy tylko moje oczy dostrzegły osobę, której tak naprawdę nie chciałbym już nigdy widzieć w życiu. Najwidoczniej świat jest naprawdę malutki. 
     - Cześć Liam! Jak miło Cię widzieć.
Perrie uśmiechnęła się szeroko i sztucznie wystawiając swoje białe, równe zęby. Pomimo tego, że padał deszcz ona miała na sobie żółtą sukienkę i szpilki, serio? Przekręciłem głową na bok i pochyliłem lekko w jej stronę tak, żeby moja ręka oparła się o framugę. Kiedy już miałem jej powiedzieć grzecznie, aby stąd spieprzała, Danielle pojawiła się przy moim boku. Złapała mnie za rękę i zaciągnęła za siebie, a ja nie protestowałem. Westchnąłem cicho i postanowiłem jak na razie się nie wtrącą.. Dopóki nie trzeba. 
     - Pomyślałam, że mogłybyśmy urządzić sobie babski wieczór.
Perrie podniosła prawą dłoń, w której trzymała butelkę białego wina jednocześnie szczerząc się jak idiotka. Boże, jak ja jej nienawidzę. Serio, musicie mi uwierzyć, ale jeszcze nigdy tak bardzo kogoś nienawidziłem, a tym bardziej dziewczyny. Działa mi na nerwy samym wyglądem. 'W coś ty się Zayn, chłopie wpakował..' - przeszło mi przez myśl. Głos Danielle przywrócił mnie do żywych.
     - Co Ty tutaj robisz?
     - Jak to co? Przyjechałam..
     - Posłuchaj Perrie.. Od tej chwili nie jesteś moją przyjaciółką, koleżanką, a nawet znajomą. Myślałam, że ty naprawdę się zmieniłaś, że naprawdę nasza rozmowa była szczera, że wróciłaś tylko po to, aby na nowo poukładać sobie życie i tylko przeprosić Zayn'a, ale Twoje działania zabrnęły za daleko i to dużo za daleko. Jesteś żmiją, jedną wielką, ohydną żmiją, która kradnie chłopaków i to jeszcze w dodatku czyimś kosztem, dodatkowo go okłamując. Jaka ja byłam głupia, kiedy nie wierzyłam tym wszystkim osobom, w to kiedy mi mówili jaka jesteś naprawdę.. 
     - Kochana.. Zayn jest mój i już zawsze tak będzie. Nie pozwolę, żeby jakaś mała dziwka zajmował moje miejsce, rozumiesz? 
     - Nawet nie waż się tak o niej wyrażać. Wszystko było dobrze, dopóki się tutaj nie zjawiłaś. Był szczęśliwy z Olivią, którą każdy polubił na swój sposób. Zayn ją pokochał, ale Ty jak zwykle, idealne wyczucie czasu i musiałaś się wpierdolić w nie swoje sprawy. Czy Ty wiesz co w ogóle zrobiłaś? Ta dziewczyna tylko teraz cierpi i tylko wyłącznie przez Twoje 'chcę teraz Zayn'a'. Zaraz znowu pojawi się jakiś inny chłoptaś, którego będziesz chciała wykorzystać, zostawisz Zayn'a i on ponownie będzie cierpiał. Wcale się nie dziwię, że nikt nie chce się z Tobą kolegować, a co dopiero przyjaźnić. Jesteś odrażająca..
Perrie piorunuje Danielle wzrokiem i nawet nie mam czasu, żeby zareagować, kiedy jej ręka mocno uderza o lewym policzek dziewczyny, która przekręca głowę i upada jednocześnie. Szybko kucam przy Danielle, która patrzy nadal na mnie, a jej policzek jest czerwony z odciskiem jej dłoni.
     - Pożałujesz każdego wypowiedzianego słowa.
     - Wypierdalaj stąd zanim kurwa zrobię Ci krzywdę.
     - Oj, Liam! Czy Ty mi właśnie grozisz? 
     - Liczę do trzech i ma Cie tutaj nie być, rozumiesz? Masz się kurwa raz na zawsze odpierdolić ode mnie, od Danielle i od moich znajomych, zrozumiałaś? A jeśli jeszcze raz się dowiem, że chociażby tutaj przyszłaś to Ty pożałujesz. 
Nawet nie zorientowałem się, kiedy moje dłonie były przyciskały jej ramiona, a jej sylwetka do ściany. Po jej minie widziałem, że była przestraszona, co próbowała ukryć. Puściłem ją, a ona pobiegła w stronę samochodu. Mój oddech był ciężki i jednocześnie szybki. Próbowałem się uspokoić. Jeszcze chwila i naprawdę bym ją uderzył. Spojrzałem na Danielle, która kuliła się na zimnych kafelkach. Zabrałem ją na ręce i zamknąłem drzwi frontowe. Zaniosłem dziewczynę do sypialni i szybko przyniosłem lód w przezroczystej foli, który owinąłem ręcznikiem i przyłożyłem do czerwonego i pulsującego policzkach dziewczyny. 
     - Jestem z Ciebie dumny, Skarbie. 
Odsunąłem na chwile lód, a moje usta dotknęły jej zranionego policzka i ponownie przyłożyłem lodowate kostki. Danielle była naprawdę świetna. Moje serce się radowało kiedy słyszałem każde słowo skierowane w stronę tej 'żmii' - jak to dziewczyna ją nazwała. I bardzo dobrze jej tak, przynajmniej zna prawdę, w którą pewnie sama nie wierzy. Dlaczego mam przeczucie, że Zayn będzie jej bronił, bo ona wszystko mu opowie i mogę być pewny, że pewnie przekoloryzuje, dopowie.. Niech ten horror się już skończy. W tej całej sytuacji najgorsze jest to, że Danielle oberwała i to za nic, a w sumie za szczerość. 
     - Możemy się już położyć?
Dziewczyna szepnęła cicho nie patrząc na mnie. 
     - Tak, nie ma problemu. Tylko jeszcze kilka minut musisz mieć ten lód przy policzku. Potrzymaj, a ja wyjmę Ci coś na przebranie.
Sięgnąłem z szuflady jakieś krótkie spodenki i top dla Danielle, która zazwyczaj w tym spała. Pokazałem jej, aby się położyła na plecach, ale żeby jej pupa była na krawędzi łóżka. Zdjąłem jej szorty i skarpetki, włożyłem na dół to co wziąłem. Z małą trudnością zamieniłem bluzki i odkryłem pościel po jej stronie, ułożyłem i przykryłem. 
      - Jeszcze minutka. Dasz radę, Kochanie.
Widziałem jak mnie prosiła wzrokiem, aby odsunąć ten lód, bo zrobiło jej się naprawdę zimno. Sam zabrałem ręcznik i jeszcze go trzymałem przy jej policzku jedną dłonią, a drugą pocierałem jedno ramię, aby trochę ją ogrzać. Nie chciałem, aby rano miała dużego siniaka na policzku. Jeszcze kilka sekund i odłożyłem do łazienki ręcznik, a resztę lodu po prostu spuściłem w toalecie. Wróciłem do Danielle. Przebrałem się w sam dres i bokserki. Ułożyłem się przy dziewczynie i przytuliłem, aby ogrzać. Pocałowałem ją w czubek głowy. Było mi jej naprawdę szkoda. Zacząłem miziać ją po plecach, aby się odprężyła i zasnęła aż w końcu sam usunąłem. 
___________
OD AUTORKI: [Nie sprawdziłam błędów. Zrobię to później].
Mam nadzieje, że wam się podoba - jest naprawdę długi. 
Dziękuję za liczne wyświetlenia i zapraszam do skomentowania rozdziału. Obiecuję następny dodać szybciej. Udanej niedzieli wam życzę ; )

~ Mała ♥