wtorek, 4 lutego 2014

I / 40

Zmieniłam wygląd bohaterów.

*Oczami Olivii* - Następnego dnia rano.

Leżałam swobodnie w swoim domu, w swoim pokoju, w swoim łóżku, nad ciepłą kołdrą i to w dodatku sama. Dużo tego zwrotu 'w swoim', prawda? Wybaczcie, najlepiej pasuje. Obudziłam się około godziny 10, a teraz zegarek wskazuje 11. Tak bardzo nie chce mi się wstać. Kiedy pomyślę o dzisiejszym dniu, o tym ile mam do roboty.. No ale cóż, sama tego chciałam. Poza tym na pewno, wręcz jestem przekonana, że z efektu będę zadowolona.


Po spacerze wróciliśmy z Zayn'em do jego i chłopaków domu, ale tylko na chwilę, żebym mogła zabrać swoje rzeczy, których naprawdę potrzebuję, a później odprowadził mnie pod same drzwi domu, w którym spotkałam siedzącego ojca w salonie. Nie, nie czekał na mnie. Był ciekawy gdzie jestem całymi dniami, co robię, z kim. Chciał pogadać, zapytać co u mnie, jak się czuję i takie tam. Pogadaliśmy też na temat mamy.. Podobno pogorszyło się jej. Gdy tylko to usłyszałam to obiecałam sobie, że jak najszybciej jak tylko mogę do niej wpadnę, czyli jutro: poniedziałek. Dziś czeka mnie pakowanie wszystkich tych rzeczy do nowego mieszkania. Po spakowaniu do pudełek różnych przedmiotów, ciuchów - muszę pamiętać, aby podpisać każdy karton, żeby później nie mieć problemów, ponieważ nie chcę się pomylić, będę np. chciała ubrania, a wezmę coś innego - wszystko przewieziemy samochodem. Będę musiała wszystko rozpakować u siebie i jechać po jeszcze inne rzeczy np. do kuchni, łazienki, lodówki. Ze względu na to, że mam mieszkać tam sama dużo roboty nie będzie. Tym bardziej, że mieszkanie jest urządzone. Wszystko mi się podoba. Tylko wydaje mi się, że chciałam coś zmienić, ale nie pamiętam co dokładnie. Jak wejdę tam to się jeszcze raz rozejrzę i wtedy podejmę decyzję. Tata, oczywiście nie może pogodzić się z myślą, że nie będę już z nimi - nim i Amelią - mieszkać. Siostrze już wcześniej wytłumaczyłam o co chodzi, nie mówiąc wszystkiego. Nie zabieram jej ze sobą, ponieważ widzę, że tata się stara, jest lepiej, bawi się z nią, rozmawia, rysuje. Amelia nie płacze, cały czas się uśmiecha. To dobry znak. Jutro niestety on wraca do pracy, ale wspominał coś, że będzie wpadać opiekunka. Kobieta, którą znał już wcześniej, jest naprawdę miła i nieszkodliwa - tak ją przedstawił. Oczywiście jutro ma już przyjść. Ja też wpadnę, żeby zobaczyć kto to. Najpierw oczywiście pojadę do mamy, później do szkoły - podobno tata już mi załatwił szkołę do której mam uczęszczać, a później zajrzę tutaj. I pozwalając wrócić sobie do tematu szkoły. To nie jest tak, że: poszedł tam, wyłożył pieniądze i oni mnie przyjęli i to w dodatku po terminach zgłoszeń. NIE! To było tak, że poszedł tam i pogadał szczerze na spokojnie, z moimi papierami, w których były moje dane, oceny, zachowanie. Wicedyrektor szkoły przyjęła mnie tylko dlatego, że spodobałam jej się. Moje oceny były genialne tak jak zachowanie i inne rzeczy. Dodatkowo znalazło się dla mnie miejsce. A więc nie przedłużając dalej, wszystko odbyło się legalnie. Ta szkoła jest jednak płatna,  jednak nie stanowi to dla mojej rodziny problemów. Wybrałam Liceum Fotograficzne, ponieważ kocham robić zdjęcia i uważam, że są naprawdę dobre. Kilka prac oczywiście ojciec pokazał w szkole i również one się przyjęły. Jedno z nich podobno ma się znaleźć na głównej tablicy szkoły, gdzie są wszystkie informacje i takie tam. Pojawię się tam jutro, ponieważ chcę na żywo zobaczyć cały budynek, aby miej więcej - liczę oczywiście, że więcej - będę się orientowała gdzie jaka sala. Niestety, Jennifer przy mnie nie będzie i jest mi z tego powodu smutno. Miałyśmy iść dalej: przedszkole, podstawówka, gimnazjum, szkoła średnia. Ostatnie: misja niezakończona pomyślnie. Trudno, będziemy musiały sobie jakoś poradzić, osobno. Pocieszam się jednak myślą, że na święta wpada do mnie i spędzimy kilka dni razem. Jestem pewna, że spędzimy miło czas. Zacznę robić listę o czym mam jej opowiedzieć - wiem, że umówiłyśmy się już z tym na skypa, ale jednak to coś innego, będziemy twarzą w twarz - i może zaproponuję jej to samo ? Nie wiem, zobaczę. Usłyszałam pukanie do drzwi, które wyrwało mnie z moich myśli. Spojrzałam w kierunku drzwi podnosząc się na łokciach. Nie przeszkadzało mi, że miałam na sobie nadal bokserki Zayn'a i swoją koszulkę. Owszem, w domu byli wszyscy, ale z tego co wiem, to na tarasie. Amelia bawiła się w ogrodzie, a tata czytał książkę i przy okazji jej pilnował. Noc była naprawdę ciepła, w porównaniu z dniem. Niedługo przyjdzie deszcz jak październik, więc trzeba z tego korzystać. Do pomieszczenia wszedł Zayn. Uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam i opadłam z powrotem na łóżko, które chwilę później zakołysało się pod ciężarem chłopaka. Pachniał cudownie. Prysznic, perfumy i on. Ta mieszanka nigdy nie wypadnie mi z głowy. Nie powinnam czasem pomyśleć 'z nosa' ? Zaśmiałam się ze swoich myśli, a chłopak, który był nade mną również się uśmiechnął. 
     - Leżąc na łóżku nic nie zdziałamy. Chyba, że chodzi Ci o..
Przyłożyłam palec wskazujący do jego ust, powodując uciszenie go i brak kontynuacji dalszej jego wypowiedzi. Zapewne sprośnej wypowiedzi, która spowodowałaby kolor czerwony na moich policzkach. Jego wargi cmoknęły mój palec, a w moich myślach pojawiły się przebłyski - ponieważ starałam się je schować najgłębiej w mojej głowie jak się dało - wczorajszej/dzisiejszej nocy. Zayn odsunął moją dłoń ze swoich ust, które przybliżył do tych moich i złączył w pocałunku. Mruknęłam przez pocałunek i uśmiechnęłam się. 
     - Ubierz coś luźnego. Daję Ci kilka minut.
Oznajmił, po czym ostatni raz cmoknął mnie w usta i ułożył się obok mnie. Pokręciłam głową z uśmiechem na ustach i wstałam z łóżka. Chłopak gwizdną na mój wygląd, na co ja się odwróciłam w jego kierunku. Przegryzł dolną wargę spoglądając na moje ciało, a ja uciekłam do łazienki, co skwitował głośnym śmiechem. Zdjęłam z siebie wszytko, a włosy rozpuściłam. Wzięłam szybki prysznic, po którym się ubrałam - na całe szczęście miałam w tym samym pomieszczeniu czyste ubrania. Włosów nie suszyłam, ponieważ uznałam, że i tak na słońcu mi wyschną. Gdy tylko byłam gotowa wyszłam z łazienki. Zayn siedział na łóżku i w sumie dobrze, ponieważ chcę sama to zrobić. W garderobie mam mnóstwo ubrań, których już nie chcę, mogę je oddać potrzebującym, bądź wyrzucić - dlatego on nie może tego zrobić. W biurku i inych takich też nie może mi pomóc, bo zapewne tam tez są rzeczy, które chciałabym zachować, a niektóre wyrzucić. Jednak chłopak przyda mi się na pewno, chociażby do towarzystwa. Z nim szybciej zleci. 
     
* * *

Około godziny 15 mój pokój był pusty, poza łóżkiem, biurkiem, szafką na ubrania, szafką nocną, ogółem meblami. Było tutaj tak czysto jak nigdy. Zamknęłam za sobą drzwi, biorąc swoją torbę i przełożyłam ją przez ramię. Poszłam w kierunku kuchni, gdzie tata specjalnie urwał się z pracy, aby pożegnać się, co niestety nie było łatwe. 
     - Będę za Tobą tęsknić, córeczko. 
Tata przytulił się do mnie kiedy tylko znalazłam się w danym pomieszczeniu. Amelia również mnie przytulała. 
     - Przecież nie umieram. Będę zaledwie 20 minut od was. Zawsze możecie przyjechać, odwiedzić mnie. 
Powiedziałam. Starałam się być optymistyczna, ale naprawdę trudno było mi opuszczać ten dom. Spędziłam w nim kilka miesięcy i teraz się znowu przeprowadzam. Pocieszam się jednak myślą, że będę już na swoim. 
     - Będzie dobrze.
Potarłam plecy taty, będąc z nim w uścisku jeszcze chwilę. Później przytuliłam Amelię, która podarowała mi rysunek. Obiecałam, że na pewno go gdzieś powieszę. Cała nasza trójka wyszła na dwór. Moje pudełka stały już w mieszkaniu i czekały tylko, aby je odpakować. Pożegnałam się jeszcze raz z tą dwójką. Tata przypomniał mi jeszcze, że sam się zajmie załatwianiem prawem jazdy, bo przynajmniej będzie miał pretekst, aby mnie odwiedzić. Zaśmiałam się z jego komentarza. Wsiadłam do samochodu Zayn'a, który miał mnie zawieść pod mój nowy adres. Pomachałam przez uchyloną szybę tacie i siostrze dłonią dopóki nie zniknęli mi z oczu. Odetchnęłam cicho, opierając głowę o zagłówek. Głupio i w sumie trudno się przyznać, ale chciałam znaleźć się już w swoim mieszkaniu, sama. Zająć się tym wszystkim, a później skoczyć na zakupy. Na razie tylko spożywcze, bo wiem, że jak uporam się z rozpakowywaniem i tego typu rzeczami, to dużo czasu minie, a takie sklepy z artykułami do kuchni, łazienki i tym podobne nie są otwarte do wieczora. Zjadłabym jakąś kolacja, obejrzała przy tym coś w telewizji i wzięła prysznic. Później może coś bym przeczytała, zależy czy miałabym.. Moje myśli dzisiejszego ranka już drugi raz zostały zakłócone i to przez tą samą osobę. Zayn dotknął mojej ręki, która leżała na kolanie, a opuszki palców wystukiwały jakiś rytm z radia, które cicho grało. Uśmiechnęłam się tylko i oczywiście poczułam jak robi mi się gorąco, bardziej gorąco.
     - Chcesz coś zjeść na mieście?
Spytał cichym głosem wpatrując się przed siebie w drogę. Pokiwałam przecząco głową, kiedy zdałam sobie sprawę, że na mnie patrzy, gdyż czekaliśmy na zielone światło. Widziałam, że chciał coś powiedzieć, jednak ponowna zmiana świateł mu przeszkodziła. Kilkanaście minut później jego samochód został przez niego zaparkowany na nowym parkingu, blisko wejścia do mojej klatki. Wysiadłam z samochodu i powiedziałam w jego stronę 'Dziękuję za podwiezienie' i idąc w stronę budynku szukałam kluczy do nowego lokum. Poczułam szarpnięcie w tył za łokieć i niemal pisnęłam. Zorientowałam się, że to Zayn, a samochód, który właśnie koło nas przejechał, pojechał dalej. 
     - Umm.. Dzięki.
Bąknęłam nieśmiało, kiedy zdałam sobie sprawę, że uratował mi przed sekundą życie. Kiedy upewniłam się, że droga wolna ruszyłam dalej rozglądając się. Ciężkie kroki chłopaka świadczyły o tym, że idzie za mną, z rękoma włożonymi w kieszenie czarnych spodni. Oboje wsiedliśmy do windy, a kiedy jej drzwi się zamknęły, uśmiechnęłam się na widok cyferek i kliknęłam '20'. Rzadko kiedy miałam okazję tak się 'pobawić', ale teraz..teraz będę robić to niemal codziennie. Usłyszałam cichy chichot ze strony Zayn'a na co się lekko zaczerwieniłam. Na pewno musiał widzieć moją reakcję.
     - Zamontuję windę wszędzie, byleby tylko widzieć twój uśmiech. 
Jego twarz wyrażała powagę, na co ja się pohamowałam od zaśmiania, z jego żartu. Oblizałam wargi końcem języka i oparłam się o jedną z czterech ścian windy, wpatrując się w małe okienko, które pokazywało na którym piętrze jesteśmy i ile jeszcze zostało, '7 pięter'.Uśmiechnęłam się przypominając sobie wcześniejsze słowa Zayn'a, i trwałam tak do momentu - z uśmiechem na twarzy - w którym winda nie wydała z siebie głośnego piknięcia. Jej drzwi rozsunęły się, a ja wyszłam, po czym usłyszałam kroki chłopaka za mną. Szybko otworzyłam drzwi mieszkania, nowym kluczem. Mieszkanie wyglądało dokładnie tak jak je widziałam po raz pierwszy. Wszystko było na swoim miejscu, oprócz tego, że zauważyłam kosz na blacie kuchennym z różnymi owocami. Podeszłam bliżej i obejrzałam kosz owoców z bliska. Przy nim znajdywała się mała karteczka z życzeniami, aby się dobrze mieszkało czy coś w tym stylu. Pudełka stały w salonie (salon jest połączony z kuchnią | wygląd mieszkania jest w rozdziale 30). Odłożyłam klucze na stół, gdzie można było jeść posiłki, na cztery osoby. Zdjęłam przez głowę torebkę i złapałam pierwsze pudełko, które było podpisane jako 'ubrania'. Zabrałam je i wyniosłam do sypialni. Kiedy chciałam je otworzyć zorientowałam się, że Zayn nadal czeka w mieszkaniu. Pokierowałam się w tamtym kierunku. Chłopak stał do mnie tyłem i rozglądał się po wnętrzu. Odchrząknęłam znacznie, na co się odwrócił.
     - Cóż, ja dam sobie już radę, Zayn więc możesz iść. Dziękuję Ci za pomoc, naprawdę. Jesteś kochany. 
Mulat pokiwał głową twierdząco z małym uśmiechem.
     - Szczerze miałem taką nadzieję, bo mam do załatwienia kilka spraw. Jakbyś czegoś jeszcze potrzebowała, to znasz mój numer. 
Uśmiechnął się do mnie i przeszedł przez korytarz/przedpokój po czym wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi, a moje brwi się zmarszczyły w dezorientacji. Tak, naprawdę to chciałam żeby został. Chociażby po to, aby mi potowarzyszyć, jak wcześniej przy pakowaniu. Po wszystkim moglibyśmy zjeść kolację czy coś. Wiem jestem zmienna, bo jeszcze kilkanaście minut temu chciałam być sama. Nawet się nie pożegnał, a zawsze to robi. Jest mi przykro.

* * *

Moje mieszkanie wygląda lepiej. Jest wypełnione moimi rzeczami. Właśnie wróciłam z supermarketu. Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy typu: szczotka do włosów, zębów, jakieś ściereczki i coś do jedzenie. Muszę wziąć prysznic, bo jestem zmęczona. Wypakowałam swoje rzeczy, odkurzyłam wszędzie, ogółem uporządkowałam łazienkę. Nie to, że było w niej brudno. Po prostu nie wiem kto ostatni z niej korzystał, jeśli wiecie o co mi chodzi. Po prysznicu postanowiłam sobie zrobić herbatę i kanapki, takie naprawdę wypasione: masło, sałata, kiełbasa, ser, pomidor, ogórek, po dwa plastry cebuli i sos czosnkowy. Uwielbiam je! Jennifer kiedyś mi je zrobiła u siebie i od tej pory wariuję na ich punkcie. Mój telefon dał o sobie znać. Sięgnęłam go z blatu kiedy zalewałam wrzątkiem herbatę. 

result-thumb

Odłożyłam czajnik na jego miejsce, aby nie wywołać niepotrzebnego wypadku. Moje oczy skanowały jeszcze kilka razy tą samą wiadomość od Zayn'a, którą otrzymałam dosłownie kilka minut temu. Co to ma znaczyć? To znaczy rozumiem jego wiadomość, ale jest jakoś dziwnie napisana, jakaś taka..prosta? On zawsze w wiadomościach - poza jedną, kiedy beznamiętnie poinformował mnie, że już jest pod moim domem, przed tym jak do niego zadzwoniłam, aby się zjawił - pisał buziaki, żegnał się jakimś zwrotem typu: "Kotku", "Skarbie" i tak dalej. Trzymając telefon w prawej dłoni, spojrzałam przed siebie na ścianę, a zaraz na kanapę i na okno/balkon. Mój wzrok ponownie wrócił na telefon. Wiem, pewnie niektóre z was powiedziałby, że dramatyzuję, ale..Zayn to Zayn. Po prostu przyzwyczaiłam się do tego czego sam mnie nauczył, a teraz on to zmienia. I jeszcze przypomina mi się jego pożegnanie, które nie mogę nazwać pożegnaniem i wy na pewno też. No bo jaki chłopak żegna się ze swoją dziewczyną w taki sposób? Chyba, że się pokłócili, są w trakcie pogodzenia się. Nie wiem. Postanawiam nie odpisywać, ponieważ tak naprawdę nie wiem co miałabym mu odpowiedzieć. Zostawiam komórkę na blacie kuchennym kiedy tylko ścieram z niego okruszki i z talerzem kanapek i parującą herbatą z kubka udaję się na kanapę. "Zobaczycie się jutro" - szepcze cicho moje drugie ja, kiedy biorę łyk ciepłego płynu. Kiedy kończę jeść, sięgam swój telefon i postanawiam napisać do Avril. Nie widziałyśmy się przez pewien czas i to jest tylko moja wina, ponieważ kiedy miałam się z nią zobaczyć cały czas coś mi wypadało. Również dawno nie widziałam Connora i jest to dla mnie dziwna sytuacja. 

result-thumb

result-thumb

result-thumb

result-thumb

Postanawiam już nic nie odpisywać. Zostawiam wszystko i uciekam do sypialni. Z nowej garderoby wyciągam TEN zestaw. Muszę przyznać, że miałam sporo rzeczy, których nawet nie nosiłam, ale znalazłam dla nich miejsce, więc spokojnie. Te bardziej poniszczone wyrzuciłam do kosza. Nie idę pod prysznic, po prostu zakładam na siebie to co wybrałam, maluję rzęsy i usta. Łapię torebkę, w której znajdę telefon, portfel, błyszczyk, gumy do żucia i grzebień. Więcej mi nie potrzeba. Moje stopy zdobią zwykłe czarne japonki. Włosy wiążę w szybki kok. Wychodzę z mieszkania pamiętając, aby je zamknąć. Chowam klucze do torebki i spieszę się do windy, która się zamyka. Na szczęście starszy pan zatrzymuje je dla mnie, kiedy mnie widzi. Uśmiecham się do niego w geście wdzięczności i jedziemy na sam dół. No nie tak bardzo, ponieważ jest jeszcze podziemny parking, na którym nie chcę się znaleźć. Do centrum handlowego mam 5 minut, więc jestem pewna, że spokojnie zdążę. 
  Gdy już dochodzę, Avril czeka na mnie przed wejściem wpatrując się w ekran telefonu. Chwilę później unosi głowę i rozgląda się. Łapiemy się wzrokiem, na co obie się uśmiechamy. Dziewczyna chowa telefon i przytulamy się kołysząc. 
     - Cieszę się, że w końcu znalazłaś dla mnie czas. Dziś sobie to odbijemy!
     - I będę znajdywać go częściej, obiecuję. 
Przysięgam i łapiemy się za najmniejsze palce, po czym obie się śmiejemy. Z uwagi na to, że Avril jest wysoką i szczupłą dziewczyną, obejmuje mnie ramieniem i obie kierujemy się w stronę wejścia. Postanawiamy, że najpierw połazimy po sklepach, kupimy coś, a później pójdziemy na kolację. Szkoda, że nie ma z nami Jennifer.

* * *

Wspomniałam wam o mojej nowej garderobie, prawda? Prawda. W związku z tym, że już za kilka dni, dokładnie tydzień - jutro poniedziałek - idę do szkoły, kupiłam sobie 3 pary dżinsów, buty po i do szkoły, kilka koszulek/bokserek, bluzę i sweterek. Nie, nie jestem szalona. Te rzeczy są mi naprawdę potrzebne. Poza tym nie należę do biednej rodziny, ale też się tym nie chwale. Uważam, że powinnam z tego korzystać, a skoro jestem rozważną nastolatką to mogę. Proste. 
Około godziny 21 siedzimy z Avril - centrum jest do północny, chociaż czasem całą noc, ale to jakieś takie wyjątkowe okazje - w restauracji. Obie już złożyłyśmy zamówienie. Biorę kilka łyków soku pomarańczowego i uważnie słucham co działo się u Avril. Podobno poznała fajnego chłopaka, z czego się cieszę. Dochodzi do wniosku, że powinnyśmy umówić się na podwójną randkę, czyli ja i Zayn, ona i jej chłopak. Kiwam głową, ponieważ nie wiem czy Zayn się zgodzi i kiedy będę miała okazję mu o tym powiedzieć, ponieważ przeczuwam, że jutro nic z tego nie wyjdzie. 
Nagle słyszę znajomy śmiech, za bardzo znajomy. Próbuję go zignorować, ale on tak jakby się nie ucisza. Proszę dziewczynę, aby mnie uszczypnęła, na co się śmieje, ale za chwilę poważnieje i wykonuje moją prośbę. Sycze cicho i jęczę w myśli, że to nie sen i jestem tu naprawdę i ON tutaj też jest.
_______
OD AUTORKI: Podejrzewacie kto to może być? Przepraszam za opóźnienie. Następny postaram się dodać szybciej.
HARSH <-- Zapraszam. 

~ Mała ♥

3 komentarze:

  1. To na 1000000000000% Zayn!! Ciekawe o co chodzi ;d Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj :)
    Nominowałam Cię do LBA ,więcej informacji u mnie ! ->http://mylivemyfun1d.blogspot.com
    Pamiętaj nie możesz nominować bloga który Cię nominował !:D

    OdpowiedzUsuń