sobota, 29 marca 2014

I / 47

*Oczami Louis'a*

     - To ostatnie mieszkanie.
Informuje nas kobieta, która pracuje w Agencji Nieruchomości mojego dobrego znajomego, który postanowił oddać jedno mieszkanie i to zupełnie za darmo. Jak tego dokonałem? Tym bardziej, że mieszkanie jest w jednej z najlepszych dzielnic Londynu i dodatkowo budynek został wybudowany jakiś czas temu, więc mieszkania czekają tylko na to, aby je pomalować i umeblować, nic więcej. Przechodząc do sedna. Widziałem się z nim pewnego popołudnia. Przypomniałem sobie o Taylor, gdyż do mnie napisała i to spowodowało, że zacząłem temat. Opowiedziałem Mark'owi o sytuacji Taylor - tyle ile sam wiedziałem, ale też unikając niektórych informacji. Po prostu powiedziałem mu, że mam dobrą znajomą w nieciekawej sytuacji, która potrzebuje mieszkania i jeszcze coś. Zadał mi kilka pytań, na które odpowiedziałem i ostatecznie się zgodził. On zawsze był taki, w sensie pomocny. Zarabia naprawdę wielkie pieniądze, więc dla niego nieopłacenie jednego mieszkania, nie robi żadnej różnicy. Oczywiście zaproponowałem, że mógłbym płacić ile tylko będzie trzeba, ale on stanowczo odmówił. Zamiast tego poprosił o cztery wejściówki na nasz najbliższy koncert, gdyż jego córki nas uwielbiają. Pamiętam, że wtedy się z tego zaśmiałem, w sensie uśmiechnąłem i oczywiście się zgodziłem dając mu bilety z wejściem za kulisy. Wtedy jego córki poznają nas bliżej, pogadają z nami czy coś. Cieszyłem się, że się zgodził i jeszcze dodatkowo dał nam trzy różne mieszkania do wyboru - to znaczy Taylor. Po tym jak brunetka otworzyła mieszkanie razem z Taylor rozejrzeliśmy się po mieszkaniu: przedpokój, łazienka, salon, dwie sypialnie, jeden pokój gościnny, mała biblioteka i jeszcze jakieś pomieszczenie, na które nie zwracałem dużej uwagi. Spojrzałem na dziewczynę, która rozglądała się po jednym z pomieszczeń. Jak zauważyłem kobieta z Agencji Nieruchomości ulotniła się z lokalu, aby dać nam czas do namysłu. Podszedłem bliżej dziewczyny, której położyłem rękę na ramieniu. Najchętniej bym ją przytulił. 
     - I jak Ci się podoba?
Spytałem cichym, ale zrozumiałem głosem jednocześnie się wpatrując na widok poza balkonem na budynek na przeciwko. Dziewczyna wzruszyła ramionami. Zauważyłem, że dziś wyjątkowo była bardzo cicha, odkąd jej powiedziałem, że mam dla niej niespodziankę. Ucieszyła się, ale kiedy dowiedziała się o co chodzi, zamilkła i mówiła tylko coś czasami, można powiedzieć, że bardzo rzadko i tylko jeśli naprawdę musiała. Stanąłem naprzeciwko jej sylwetki i spojrzałem w jej niebieskie oczy, które były wpatrzone w jej splecione dłonie, jak zauważyłem. Ułożyłem palec wskazujący pod jej podbródkiem i podniosłem go tak, aby jej wzrok był skierowany na mój. Jej oczy były wypełnione szklankami i w tym momencie zastanawiałem się, kiedy je wypuści - wiem, idiota ze mnie, że tak myślę. Zagadką było dla mnie również to, dlaczego w ogóle się tam pojawiły. Jej tęczówki błądziły po moich oczach, raz po prawym, a zaraz po lewym.
     - O co chodzi?
Mruknąłem łagodnym głosem. 
     - To za dużo.
Wyszeptała ledwie słyszalnie. Gdybym stał kilka kroków dalej, jestem pewien, że musiałbym ją poprosić o powtórzenie tego co powiedziała kilka sekund temu. Taylor pokręciła głową przecząco - ponownie ją skierowała w dół - tak, że widziałem jak jej kucyk pokiwał się lekko z prawej na lewą stronę. Zmarszczyłem brwi w lekkiej dezorientacji. Dziewczyna zrobiła kilka kroków w tył, powodując tym samym odsunięcie się ode mnie. Zaczęła robić małe kroki chodząc po pomieszczeniu, w którym się znajdywaliśmy. Odwróciłem się w jej stronę, aby ją widzieć. Jej prawa dłoń zaczesała grzywkę do tyłu, a po chwili obie dłonie opadły wzdłuż jej ciała. W momencie, w którym miałem się odezwać, ona pokiwała głową przecząco, abym się nie odzywał. Wziąłem to za znak, że chce pomyśleć, przeanalizować całą sytuację, mieć chwilę ciszy, co postanowiłem uszanować.
     - Ja..ja nie mogę przyjąć, tego prezentu od Ciebie. To jest stanowczo za dużo jak dla mnie. Znamy się niecały miesiąc, a Ty mi proponujesz mieszkanie od tak, na pstryknięcie palcami. Dodatkowo mam nie płacić za nie i mogę sobie je jeszcze urządzić za darmo jak chcę. Nie potrafię tak. Wybacz, Louis. 
Wyczułem w jej głosie lekkie zdenerwowanie.
     - Już Ci tłumaczyłem, że to zasługa Mark'a. On lubi pomagać innym, a Ty jesteś osobą, która tego potrzebuje. Chcę Ci pomóc, chcę żebyś była bezpieczna razem ze swoją córeczką, rozumiesz? Nie zniosę myśli, że kiedy się nie widzimy Tobie może coś grozić, a oboje dobrze wiemy, że nie mieszkasz w bezpiecznym miejscu. Na każdym rogu stoi jakiś bandzior, alkoholik czy psychopata, który mógłby Cię zaatakować.. 
Pokręciłem głową przecząco, chcąc odsunąć od siebie złe myśli.
     - Nic nam się nie stanie. Umiem zadbać o siebie i o Sue. Przez ten cały czas sobie jakoś radziłam, nikt mi nie pomagał, bo nawet moim biologicznym rodzicom było szkoda, dać mi jakiekolwiek pieniądze. Ojciec nawet chciał mnie wyrzucić z mieszkania. Zrezygnowałam ze szkoły i poszłam do pracy byleby tylko zarobić i dać Sue wszystko co tylko mogłam. Ty nie musiałeś nic robić, wszystko dostałej na złotej tacy i łatwo Ci teraz tak pieprzyć.
Pokręciłem przecząco głową, kiedy mówiła o tym, że wszystko dostałem tak po prostu, na pstryknięcie palcami - nie przerwałem jej jednak. Z początku jej głos był bardzo łagodny, ale z chwili na chwilę robił się chłodny, a ostatecznie czułem, że ma ochotę na mnie nakrzyczeć. 
     - Taylor..
    - Nie. Przestań, Louis. Dziękuję, że chcesz mi, to znaczy nam pomóc, doceniam to, ale nie mogę tego przyjąć. Przykro mi.
Z chwili na chwilę byłem coraz bliżej jej osoby. W końcu stanąłem przed nią i złapałem jej dłonie w swoje, jednak one cały czas były ułożone wzdłuż jej ciała. Spojrzałem w jej oczy, które wyrażały zagubienie. W tym momencie chciałem jej wyjawić tyle rzeczy..Po chwili ocknąłem się i powiedziałem pewnie:
     - Możesz.
     - Nie, nie mogę.
     - Możesz, Taylor. Przyjmij ten prezent ode mnie, chociażby ze względu na Sue. Dzięki temu będziesz miała więcej możliwości. Małą będziesz mogła zostawić z opiekunką, którą znam już kilka lat i mam do niej pełne zaufanie. Pójdziesz do pracy, będziesz zarabiać i w końcu Twoje życie nabierze więcej barw. Po prostu mi zaufaj, a wszystko będzie dobrze.
Uśmiechnąłem się do niej szeroko, kiedy dostrzegłem, że podczas mojej wypowiedzi jej oczy były wpatrzone w moje, słuchała mnie i to było dla mnie ważne, gdyż chciałem, aby moje słowa do niej trafiły, aby zrozumiała, że chce dla niej jak najlepiej, dla niej i dla Sue.
     - Jak ja Ci się odwdzięczę, co?
Po tym pytaniu już wiedziałem, że jest zdecydowana.
     - Nie jesteś mi nic winna.
Dodatkowo pokiwałem głową, aby potwierdzić swoje słowa. Delikatnie pogładziłem bokiem kciuka jej lewy policzek. Nawet nie zorientowałem się, kiedy moje lewe przedramię oplatało jej talię. Taylor zamknęła powieki i wtuliła się w moją dłoń. Przytuliłem ją do siebie i pogłaskałem po plecach. Tak bardzo tego pragnąłem, od dłuższego czasu. Moja dłoń, która jeszcze chwilę temu dotykała jej policzka, teraz wczepiona była w jej długie, miękkie włosy. Dziewczyna odsunęła się ode mnie lekko i spojrzała w moje oczy. Zauważyłem jak przegryza swoją dolną wargę, jej policzki lekko czerwienieją. Zbliżyłem swoją twarz w kierunku jej. Chciałem dotknąć jej warg swoimi, chciałem, a wręcz pragnąłem ją pocałować. W momencie, w którym nasze usta miały się złączyć, oboje usłyszeliśmy osobę trzecią w tym samym pomieszczeniu co my. Dobrze wiedziałem kto to i najchętniej posłałbym ją do piekła. Byłem tak blisko.. Odsunęliśmy się oboje od siebie i stanęliśmy tak, że nasze ramiona prawie się stykały ze sobą.
     - Jest Pani już zdecydowana?
Blondynka o krągłych kształtach, która była średniego wzrostu najpierw spojrzała na mnie, ale zaraz jej pytający wzrok spoczął na Taylor, która była lekko zakłopotana obecną sytuacją w jakiej się znalazła - czułem to. 
     - Tak, jest zdecydowana. Bierze to mieszkanie.
   - Wspaniale. W takim razie moglibyśmy podpisać papiery już teraz? Wystarczy tylko, że dalibyście państwo chwilę czasu, aby notariusz mógłby się zjawić, załatwilibyśmy wszystkie sprawy i jeszcze dziś otrzymałaby Pani klucze do lokum.
     - Sądzę, że tak będzie dobrze.
Taylor odpowiedziała ciepłym głosem i uśmiechnęła się do starszej kobiety, na co ta odwdzięczyła się tym samym. Wskazała na telefon i wycofała się do innego pomieszczenia, aby zadzwonić.

Kilka dni później.


Razem z Taylor umówiłem się, że spotkamy się przed nowym blokiem. Zaproponowałem jej również, aby wzięła ze sobą Sue. Dawno nie widziałem tej kruszynki i się za nią stęskniłem. Jest naprawdę śliczna i słodka. Dokładnie tak jak jej mama. Uśmiechnąłem się sam do siebie kiedy parkowałem samochód na parkingu. Idąc w kierunku Taylor, która już na mnie czekała, odwróciłem się lekko, aby na małym pilociku kliknąć 'zamknij'. Samochód wydał z siebie ciche piknięcie, które potwierdziło czynność. Przytuliłem dziewczynę i pocałowałem ją w prawy policzek. Ukucnąłem obok wózka, w którym była Sue. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i złapałem jej małą rączkę. Dziewczynka również się do mnie uśmiechnęła. Podałem jej do rąk małą zabawkę, w postaci miśka. Mam nadzieję, że ma dziś dobry humor, bo nie chciałbym, aby Taylor się denerwowała. Chcę, żeby ten dzień był udany, naprawdę udany. Wstałem na równe nogi, pozostawiając zainteresowaną Sue nową zabawką. 




     - Gotowa?
Spojrzałem przyjaznym, a zarazem pytającym wzrokiem na Taylor, która pokiwała niepewnie głową twierdząco. Dziś nadszedł dzień, aby sprawdzić efekty pracy osób, które pracowały w mieszkaniu. Mieli nadać kolory ścianą, umeblować i zrobić kilka innych rzeczy w tym lokum - tak jak chciała Taylor, która była strasznie nieśmiała decydując się na cokolwiek. Pamiętam jaka była zszokowana i zaniepokojona, gdy robiliśmy zakupy 'meblowe'. Te ceny ją przerażały, ale cały czas jej przypominałem, aby o tym zapomniała, nie miała o nic się martwić. Skierowaliśmy się do wejście do bloku. W recepcji siedziała starsza kobieta, która uśmiechnęła się do nas ciepło. Cieszyłem się, że Mark w swoich projektach umieszcza recepcję, ochronę i inne ważne rzeczy. Gdyby recepcjonistka miałabym wpuścić do Taylor czy do innego mieszkańca tego budynku osobę z zewnątrz, musiałaby ona znaleźć się na liście, bądź dostać pozwolenie na wejście, po zadzwonieniu do mieszkania. Daje mi to jeszcze mniejszą ulgę, że gdyby jej ojciec się zdenerwował i chciał do niej przyjść to do niej nie wejdzie. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy był na nią wkurwiony jak sam skurwysyn - wybaczcie za wyrażenie, ale uwierzcie mi, mógłbym użyć gorszych słów na tą całą sytuację. Chciałem jej pomóc zabrać wszystkie rzeczy, które należały do niej i zatrzymać do momentu, w którym mogłaby je już umieścić w swoim nowym mieszkaniu. Nie sądziłem, że będzie to taki duży problem. Oczywiście Taylor próbowała mnie powstrzymać i cały czas mówiła, że sobie poradzi, ale ja byłem nieugięty. Po części chciałem jej naprawdę pomóc, ale też z drugiej strony byłem ciekawy jak dotychczas mieszkała, jacy są jej rodzice - to nie ma znaczenia, bo nikt nie może sobie ich wybrać. 

Taylor była bardziej zdenerwowana niż kiedy prawie się pocałowaliśmy, ale przerwała to pośredniczka z Agencji Nieruchomości. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałem. Jej strach był zapewne spowodowany tym, że za chwilę wejdę razem z nią do jej mieszkania i poznam jej rodziców. Tak naprawdę nie obchodziło mnie to jacy oni są, przecież każdy rodzic jest inny, ważne, że się go ma. Dziewczyna wspominała, że jej ojciec chciał ją wyrzucić z mieszkania, bo zajmuje tylko niepotrzebnie miejsce, więc w porządku. Skoro woli więcej przestrzeni od własnej córki, to będzie to miał. Szkoda tylko, że po pewnym czasie będzie tego żałował, a Taylor może mu tego nie wybaczyć - nie wiem, nie mówię więcej, bo nie wiem co będzie i co ona by zrobiła w takiej sytuacji. W momencie, w którym miała już otworzyć drzwi, zatrzymała się i odwróciła w moją stronę. Z jej miny i oczu mogłem wyczytać pytanie: 'Jesteś pewny? Możesz się jeszcze wycofać'. Nie ma mowy, nigdzie się nie wybieram. Pokiwałem przecząco głową, a dziewczyna westchnęła cicho i pokiwała głową. Oboje weszliśmy do mieszkania. Zamknąłem za sobą drzwi. Poczułem drobną dłoń na swoim nadgarstku. Taylor pociągnęła mnie w stronę - jak przypuszczam - swojego pokoju, który był mały i dodatkowo dzieliła go z Sue. Usadziła mnie na łóżku dla jednej osoby i sama zajęła się pakowaniem. Widziałem jak pakuje rzeczy w pośpiechu, tak jakby chciała już wyjść, a najlepiej tutaj w ogóle nie przychodzić. Złapałem ją za dłoń, co spowodowało, że jej wzrok spoczął na mnie. Przyciągnąłem ją w swoim kierunku tak, że stała pomiędzy moimi udami. Złapałem ją za kark, aby delikatnie pochyliła się w moją stronę, zrobiła to. Szepnąłem jej w usta 'będzie dobrze'. Chciałem, żeby się rozluźniła. W momencie, w którym miałem złączyć nasze wargi, usłyszałem trzask drzwi. Mam pecha, czy co? Najpierw pośredniczka, a teraz..jej mama.
     - Dzień dobry. 
Przywitałem się jednocześnie wstając. Podszedłem bliżej i podałem jej dłoń. Kobieta odwzajemniła gest szybko, ale jej wzrok przeniósł się na jej córkę. Widziałem dezorientacje w jej oczach. Więc Taylor im nie powiedziała. Sam nie wiedziałem czy to dobrze..W sumie dziewczyna nic nie wspominała o tym, że jej mama również chce, aby się wyprowadziła, więc chyba jest za nią. Kobieta wychodzi z pokoju, a ja podchodzę do Taylor. Jej wzrok jest wpatrzony w drzwi i czuję, że ona coś przypuszcza, jednak się nie odzywam. Chwilę później przyznaję sobie rację, kiedy do pokoju wpada jej ojciec.
     - Co to ma znaczyć, kurwa?
Mężczyzna wskazuje na dużą, czarną torbę, która jest w połowie zapełniona. Oddycham z ulgą, że Sue nie ma z nami w tym samym pomieszczeniu. Kruszynka pewnie by się rozpłakała. Od mężczyzny czuję alkohol. 
     - Dzień dobry.
Postanawiam odwrócić jego uwagę od niej i skierować ją na sobie, gdyż zauważyłem jak Taylor próbuje się schować za moją sylwetką, w taki sposób, aby tego nikt nie zauważył, a w szczególności jej ojciec, który spogląda na mnie, ale zaraz wraca wzrokiem na córkę. Jej matka stoi za mężczyzną.
     - Dobry. Mam rozumieć, że się wyprowadzasz? Powiedz mi kochana córeczko dokąd pójdziesz, no dokąd, kurwa? Znalazłaś sobie sponsora, mała dziwko, tak?
      - Niech Pan uważa na słowa.
      - Nie będzie mi żaden gówniarz mówił, co mam robić.
Podchodzi bliżej Taylor, ale wysuwam się, aby ją zakryć. Czuję jak dłońmi ściska tył mojej białej koszulki. Moje oczy ciskają pioruny w stronę jej taty.
      - Taylor jest dorosła i ma prawo robić co chce. 
   - Dopóki ja ją utrzymuję, będzie tak jak ja chcę! Wypierdalaj z mojego mieszkania smarkaczu, a Ty zapomni, że gdziekolwiek pójdziesz. Zostajesz tutaj, chyba, że chcesz pożegnać się z Sue. Wybieraj.
Mężczyzna wychodzi, a ja odwracam się i widzę, jak ciało Taylor opada na łóżko. Dłońmi zakrywa twarz, słyszę jej płacz. Siadam obok niej i przytulam ją do swojej klatki piersiowej. 
     - Przykro mi.
Odzywa się jej mama i również wychodzi z pokoju. Zabieram Taylor na swoje kolana i przytulam ją do siebie. Próbuje się odsunąć, zaczyna mnie okładać jej małymi piąstkami po piersi, ale łapię jej nadgarstki i ponownie do siebie przytulam. Pociąga nosem i czuję jak jej ręce oplatają moją szyję, a ciało przylega do mojego.
     - Nie mogę jej stracić.
     - Nie stracisz, obiecuję.

Siedziałem z Taylor jeszcze jakiś czas. Doszła do wniosku, że nie może się wyprowadzić, nie chce stracić Sue. Nie rozumiałem tego, ale wyjaśniała mi tę sytuację. Nie mieściło mi się to w głowie, że nie pozwalają jej zabrać ze sobą córki. Uspokoiłem ją i zaprzeczyłem temu, że nie może się wyprowadzić. Musi być po prostu cierpliwa, dlatego postanowiliśmy, że będzie mieszkać jeszcze kilka dni ze swoimi rodzicami, do momentu aż wymyślę coś. Dziś tata Sue poszedł do pracy, więc Taylor udało się namówić matkę, aby zabrała maleństwo na spacer - rzecz jasna, ten spacer to nasze spotkanie. Taylor mieszkanie mieściło się na dziesiątym piętrze. Dobrze, że była winda, nie będzie miała problemu z wózkiem. Podałem jej klucze od mieszkania, które otrzymałem je rano, a sam zająłem się wózkiem, pozwalając tym samym, aby dziewczyna weszła pierwsza. Musiałem przyznać, że mieszkanie było naprawdę ładne. 



Wszystko ze sobą idealnie współgrało. Najważniejsze jednak dla mnie było to, aby one się w nim czuły dobrze, a co najważniejsze bezpiecznie. Dzięki temu mieszkaniu Taylor miała naprawdę więcej możliwości. Nie musiała się gnieździć w małym pokoiku, z jedną łazienką na cztery osoby - niby to nie dużo, ale wiecie, skoro ma się małe dziecko, to jest to niemały problem. Tym bardziej, że opiekunka była na telefon - wystarczyło zadzwonić i się z nią umówić, a ona pojawiłaby się od razu. Miałem dla Taylor jeszcze dwie niespodzianki. Miałem cichą nadzieję, że je po prostu przyjmie, a jeśli nie to będę robił wszystko, aby ją do nich przekonać. Spojrzałem na Taylor, kiedy miałem Sue na rękach. Jej duże niebieskie oczy - po mamie - rozglądały się po wnętrzu. Dziewczyna obróciła się w naszą stronę, w momencie, w którym podawałem smoczek do ust Sue.
    - Jest pięknie, naprawdę. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
    - A więc uwierz.
Uśmiechnąłem się do niej ciepło. Dziewczyna podeszła do nas.
    - Od teraz będzie już tylko lepiej. 

________________________
OD AUTORKI: Śpieszę do was z notką, gdyż rozdziały zaczęły pojawiać się co tydzień w soboty. Szczerze myślałam, że nie zdążę, ale na szczęście skończyłam go. Rozdział jest tylko z perspektywy Louis'a, dzięki czemu możecie zobaczyć co się u niego dzieje. Podejrzewam, że w następnym będzie z Liam'em, a w jeszcze następnym z Niall'em. Rozdział Fifty (czyt. 50) będzie pewnie skupiony na Olivii, a może na wszystkich - myślałam też coś o formie rozdziału podsumowującego, ale nadal takiego jak pozostałe, chociaż nie do końca. Jeszcze nie wiem, ale co do Niall'a i Liam'a jestem prawie pewna. Zobaczymy jak to będzie. Przypominam o KONKURSIE! Screen z równą liczbą 50.000 tyś. na blogu (wyświetlenia, na samym dole). Wygrana to pięć pytań, dwa z nich możecie wykorzystać naprawdę mądrze. Zdjęcie wysyłacie na: TheNiebieskookaBlog@o2.pl

~ Mała ♥

11 komentarzy:

  1. Aaaa... Wchodzę na bloga, widzę że jest kolejny rozdział i już myślę że się dowiem kto przyszedł do Oliwi. A tu BUM cały rozdział z perspektywy Luisa. Po mimo tego rozdział jest genialny, miło wiedzieć co u reszty zespołu. Jak już wspomniałam rozdział fantastyczny, mam nadzieję że komentarze szybko się pojawią i dodasz kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ouh.. te rozczarowanie na początku rozdziału .. :/ .. myslałam że to co ostatnio się w rozdziale wydarzyło to będzie dalej kontynuacja .. a tu BUM! Fajne zaskoczenie :)
    Nie przejmuj się moimi pierwszymi słowami bo rozdział bardzo ciekawy :) i cieszę się że właśnie było Louisa POV :)
    ale mam nadzieję że w końcu się dowiemy kto do niej zapukał do tych drzwi i co dalej się potoczy :)
    nie mogę się doczekać kolejnego , kocham :***
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to uwielbiam ,to jest wspaniałe !!
    W jeden dzień przeczytałam wszytsko,jesteś niesamowita,pisz dalej.
    To mnie uzależniło,naprawdę.
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w grupie czytelników. Miło mi, że Ci się podoba ;)

      Usuń
  5. To jest cudowne jeju. Ale dalej nie rozumiem dlaczego Zayn to zrobił Olivii....
    Ja się od tego uzależniłam <3 Kocham to czytać,to jest wspaniałe i takie realistyczne,ja Cię błagam,pisz dalej !!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnych rozdziałach będzie wszystko wyjaśnione ( bądź w 2 sezonie), cierpliwości ;)

      Usuń
  6. Świetnie piszesz,to jest super ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniały!
    Tylko szkoda że nie dowiedziałam się kto puka..
    No cóż trudno..
    Czekam nn. :3

    OdpowiedzUsuń