sobota, 1 marca 2014

I / 43


Owijam swoje ciało dużym, czarnym ręcznikiem. To samo robię z włosami i wychodzę z łazienki, wcześniej gasząc światło. Wchodzę do pokoju, a po kilku krokach do garderoby. Dłońmi przebiegam po wieszakach, czasami je wyjmuję i sprawdzam bluzkę/sukienkę i zastanawiam się czy mogę ją założyć. W sumie to nie wiem jak się ubrać, bo nie wiem jaki jest motyw i czy w ogóle jakiś jest tej imprezy. Decyduję się na szorty z wysokim stanem, ponieważ one zawsze są dobre i to praktycznie na każdą okazję. Ogółem komplet ubrań wygląda tak: 



Do tego szykuję TAKIE buty i TAKI naszyjnik. Nie biorę torebki, bo uznaję, że nie jest mi ona potrzebna do zabawy. Sięgam do szuflady po dolną część bielizny, ponieważ górnej nie zakładam, przez to jaka jest góra. Kiedy jestem ubrana, po balsamowaniu orientuję się, że wybiła 18. Nie spieszę się, ponieważ dużo mi nie zostało. Jedynie włosy, robię TAK. Spryskuję się ulubioną mgiełką i chowam małą paczkę gum do kieszeni szortów. Telefonu też nie biorę, a kluczyk zostawię pod wycieraczką, tak, że nie będzie go widać. Wiem, najlepiej by było jakbym wzięła torebkę, ale boję się, że ją zgubię, za czym idzie: telefon, klucze, inne ważne rzeczy. Wole po prostu nie ryzykować. Po tym jak zakładam buty, przechodzę się po korytarzu, aby sprawdzić czy będzie mi w nich wygodnie. Słyszę otwieranie drzwi i spoglądam w tamtą stronę. To Tom. Biorę ostatni łyk ze szklanki, którą odstawiam do zmywarki i zabieram z koszyczka klucz. Posyłam uśmiech chłopakowi, co odwzajemnia.
     - Wyglądasz pięknie. 
Rumienię się na jego słowa i przekręcam klucz w drzwiach, a po chwili chowam go tam gdzie wcześniej wspominałam. Chłopak posyła mi dziwnie zabawne spojrzenia na co się śmieję i kieruję się w stronę windy. Opieram się o jedną z jej ścian łopatkami, tak, że moje biodra są wysunięte, a nogi skrzyżowane w kostkach. Robię z gumy balon, a przyjaciel przekuwa go swoim palcem. Kręcę zabawnie głową i bawię się tak dopóki winda nie zjeżdża na podziemny parking. Odnajduję wzrokiem jego samochód i nie wiem dlaczego, ale mam ochotę poprowadzić. 
     - Zrobiłaś prawo jazdy?
Pyta Tom, kiedy staję obok drzwi od strony kierowcy i trzymam wyciągniętą rękę w jego stronę, w geście, aby dał mi kluczyki. Kręcę przecząco na jego pytanie, na co się śmieję.
     - W takim razie twoje miejsce jest obok mnie. Poza tym naprawdę prowadziłabyś samochód w tych butach?
Posyła mi kpiący wzrok, a ja spoglądam na swoje buty. Faktycznie, nie są odpowiednie do jazdy samochodu. Chłopak stoi przede mną.
     - Jak chcesz to możemy pojeździć w niedzielę, bo wtedy jest mały ruch i o wiele mniejsze prawdopodobieństwo, że coś się stanie. Jestem dobrym nauczycielem, który ma dużo cierpliwości.
Otwieram usta zaskoczona. Moje oczy wyrażają niedowierzanie, którym ciskam w niego, a on ponownie się śmieje. Kręci głową i wskazuje mi dłonią, że mam iść od strony pasażera. Przewracam oczami, ale uśmiecham się i wykonuję jego polecenie. Tom miał rację i dobrze, że wyjechaliśmy jeszcze wcześniej niż planowaliśmy, ponieważ korek jest ogromny. Na szczęście z niego się wygrzebaliśmy i właśnie chłopak parkuje na parkingu, który jest pełen samochodów. Jestem zdziwiona - szczerze mówiąc -, że znaleźliśmy miejsce. Wysiadam z samochodu i po chwili przyjaciel do mnie dołącza. Wkładam dłonie do kieszeni szortów i kierujemy się w stronę wejść, gdzie jest ogromna kolejka. Udaję się na jej koniec, ale chłopak łapie mnie za łokieć i prowadzi na początek. Słyszę buczenie osób, które czekają na swoją kolejkę. Tom podchodzi do dwóch, napakowanych ochroniarzy i już wiem, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Zamykam oczy, gdyż nie chcę widzieć ich groźnych min. 
     - Tom, jak miło Cię ponownie widzieć.
Słyszę męski głos. Moje powieki się otwierają i widzę jak przyjaciel przytula w niedźwiedzim uścisku jednego z ochroniarzów. To oni się znają? Nie wiedziałam, serio. Coraz więcej rzeczy dowiaduję się o Tom'ie i to trochę dziwne, że wcześniej o tym nic nie wiedziałam, chociaż przeprowadził się tutaj i mieszka już tu jakiś czas, więc mógł sobie wyrobić opinię i wgl. Tyle, że zastanawiam się, do jakiego stopnia, że wchodzi bez czekania do klubu.
     - Baw się dobrze, chłopie.
Klepie go po plecach, a ochroniarz obok niego skanuje mnie wzrokiem. Pomimo tego, że jest ciepło, moje ciało oblewa zimny dreszcz i robi mi się zimno. 
     - Kolejka jest tam.
Wskazuje mi palcem kolejkę, która musiała się zaokrąglić i jest za budynkiem. Tom podchodzi do mnie i bierze mnie za rękę i jestem mu za to wdzięczna, bo gdyby nie on to zaczęłabym krzyczeć. Nie codziennie widzę takich.. olbrzymów, którzy posyłają Ci krzywe spojrzenie.
     - Ona jest ze mną.
Informuje ich chłopak, a ochroniarz, który chwilę temu pokazywał mi kolejkę, wydaję się łagodnieć i kiwa w moją stronę głową, co interpretuję jako przeprosiny. Uśmiecham się lekko i idę za Tom'em. W środku jest pełno tańczących osób na parkiecie. Widzę też osoby przy barze, które czekają na swoją kolejkę. Na scenie zaczynają stawiać sprzęt muzyczny, więc zapewne niedługo wystąpi gwiazda wieczoru. Ciekawa jestem kogo zaprosili. Słyszałam kiedyś o nich? Lubię ich? Zobaczymy.
     - Chodź. Mamy zarezerwowane miejsce.
Szczerze żałuję swojego wyboru co do butów, ponieważ moje stopy już lekko pobolewają, niestety. W końcu siadamy w małej loży. Takiej na kilka osób. Zapewne są w różnych rozmiarach.
     - Skąd wiedziałeś, że się zgodzę?
     - Czułem to. 
Uśmiecha się do mnie i przywołuje gestem ręki kelnera, który szedł obok naszej loży. Zakładam nogę na nogę i rozglądam się. Z tego miejsca mamy idealny widok na scenę i ogółem na ludzi. Wspominałam, że loże są piętro wyżej? Nie? No to już wiecie. Kelner przychodzi ponownie i stawia na stole dwa kieliszki wódki, dwie większe szklanki i sok. Spoglądam na Tom'a.
     - Nie myślałaś chyba, że przyjedziemy tylko po to, aby popatrzeć. Z powrotem nie musimy wracać. Możemy tutaj zostać. Ten lokal jest mojego znajomego, który ma jeszcze dwa piętra. Na ostatnim są sypialnie, więc będziemy mogli tam zostać i pojechać jak tylko będzie dobrze. W porządku?
Kiwam niepewnie głową. 
     - Więc, wypijmy za spotkanie.
Łapiemy kieliszki wódki. Wypijam od razu całą zawartość i krzywię się. Tom podaje mi szklankę soku, uśmiechają się jednocześnie. To będzie długa noc.. 

* * *

Czuję się tak cholernie dobrze. W większych szklankach jest wódka z sokiem żurawinowym. To był i zawsze będzie mój ulubiony drink. Pije go po kilka łyków. Przybliżam się do chłopaka, tak, że moje usta były na wprost jego ucha, ponieważ chcę, aby mnie usłyszał. Nie jestem pijana.
     - Zejdźmy na dół potańczyć.
Kiwa głową potwierdzając i oboje schodzimy na dół. Słyszę męski głos, który powiadamia, że za 5 minut rozpocznie się koncert, osoby, którą zaprosili na dzisiejszy wieczór. Ponieważ chce mi się strasznie siusiu, a nie chcę przegapić wejścia gwiazdy informuję Tom'a, że idę do toalety. Unosi kciuk do góry, a ja idę w stronę wyjścia, gdzie przed nim jest zakręt i tam znajdują się toalety. Tak przynajmniej mówią tabliczki. Skręcam w prawo, a po chwili w lewo. Nie, tutaj na pewno nie ma toalety, dlatego się cofam i moje plecy dotykając czegoś, a raczej kogoś. Przełykam głośno ślinę i odwracam się. Przede mną stoi wielki, dosłownie wielki mężczyzna. Moje oczy wytrzeszczają się na jego widok. Czuję się przy nim jak mysz. Jego wzrok jest lodowaty, ale po chwili zmienia swoje nastawienie i łagodnieje. Łapie mnie za ramiona, a ja się wzdrygam.
     - Olivia? 
Skąd zna moje imię? Facet pochyla się i przypatruje mi dokładnie. Po chwili piszczę kiedy bierze mnie na ręce jak pannę młodą i gdzieś niesie. To nie dzieje się naprawdę, prawda? Nie chcę, żeby mnie nosił, gdzieś prowadził. Chcę po prostu do toalety. A jeśli coś mi zrobi? Jestem przerażona. Z łatwością otwiera białe drzwi i stawia przed sobą, a ja przecieram zamknięte powieki. Po chwili patrzę przed siebie i widzę.. Liam'a, Louis'a, Niall'a, Harry'ego i jego. Co? Odwracam się z powrotem do gościa za mną i orientuję się, że to jeden z ich ochroniarzy. 
     - Po co mnie tutaj przyprowadziłeś? Chciałam tylko do toalety.
Mówię do niego, a on wzrusza przepraszająco ramionami i wychodzi. Odwracam się do chłopaków. Zayn wstaje chowając telefon do kieszeni spodni. 
     - Spotkamy się na scenie.
Informuje chłopaków i mija mnie nawet na mnie nie patrząc. Liam wstaje i podejrzewam, że chce powiedzieć coś w stylus 'Nigdzie nie idziesz', ale jest za późno i ponownie opada na kanapę.
     - Usiądź.
Proponuje Harry, na co przytakuję i siadam na kanapie obok Liam'a. 
     - Wiesz, to nie jest nasza sprawa, ale czy Ty i Zayn pokłóciliście się? Odkąd wrócił dzisiaj rano z waszej wycieczki zachowuje się dziwnie, tak samo jak przed nią. Nic nie chce powiedzieć, więc może Ty nam coś powiesz.
Odzywa się chłopak obok mnie. Marszczę zdezorientowana brwi.
     - Wycieczka? Jaka wycieczka? 
Kręcę głową, ponieważ nie rozumiem. 
     - Mówił, że zabiera Cię na wycieczkę, abyście odpoczęli, bo Ty masz zaraz szkołę, on swoje sprawy i nie będziecie mieli dużo czasu na spotykanie się.
Mówi Louis.
     - Chłopaki wybaczcie, ale ja nie wiem o czym wy mówicie, naprawdę. Ostatni raz widziałam się w z nim we wtorek rano. W poniedziałek pomagał mi w przeprowadzce, a później coś się w nim zmieniło, bo powiedział, że musi iść. Wieczorem go spotkałam w swoim mieszkaniu. Został na noc, nie odezwaliśmy się słowem, a rano się posprzeczaliśmy trochę. Od tamtego czasu nie dostałam od niego żadnej wiadomości i się z nim nie widziałam do teraz. 
Wyznałam szczerze. Musiałam im powiedzieć, ponieważ było coś nie tak i tak jak oni chciałam się dowiedzieć o co chodzi. Okłamał swoich najlepszych przyjaciół, a z tego co wiem, są dla siebie jak bracia i nie mają przed sobą tajemnic, więc co się zmieniło?
  Do pokoju wchodzi Paul.
     - Chłopaki wchodzicie na scenę. 
Informuje, a po chwili jego wzrok ląduje na mnie. Posyłam mu krzywy uśmiech. Uśmiecha się do mnie i kiwa na chłopaków, którzy wstawiają ze swoich miejsc. Liam łapie mnie za ramie i pociąga delikatnie w tył. Stajemy naprzeciwko siebie.
     - Mam nadzieję, że niedługo mu przejdzie i wróci wszystko do normy.
     - Ja też, ale.. swoim zachowaniem pieprzy wszystko, Liam. Jestem dziewczyną, która potrafi zrozumieć wszystko, ale.. sam rozumiesz.
     - Przepraszam Cię za niego, naprawdę. Jesteś za dobra, aby Cię tak traktował. Szczerze myślałem, że to Harry jest takim dupkiem, ale jednak pomyliłem się.
Wymuszam uśmiech.
     - Muszę już iść. Wpadnij do nas jutro, pamiętasz adres? Może zjedlibyśmy coś w piątkę na mieście i zastanowili się o co chodzi? Jest naszym bratem i zawsze jest tak, że pomagamy sobie nawzajem, więc..
     - Liam!
Spoglądamy w stronę Paul'a.
     - Muszę już iść. Wpadnij do nas jutro. 
Uśmiecha się ostatni raz i znika mi z oczu. A ja stoję i wpatruję się w miejsce, gdzie zniknął Liam. Paul wskazał mi drzwi, gdzie jeszcze chwile temu zaprowadził mnie ich ochroniarz. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Musiałam odetchnąć. On..on ich okłamał..on ich naprawdę okłamał! I dodatkowo musiał wciągnąć to mnie. Dlaczego on się tak zachowuje? Dlaczego nie może po prostu przyjść i powiedzieć o co chodzi, jaki ma problem?! Przecież otaczają go osoby, które chcą mu pomóc, nikt go nie krzywdzi, ale on.. Kręcę głową, ponieważ nie mam już siły o tym myśleć. Te kilka dni wyssało ze mnie tyle energii. Kładę się na białej kanapie, gdzie nie dawno siedziałam z Liam'em i resztą chłopków. Mój umysł zaczyna krążyć gdzieś indziej, tworzyć jakieś historie, mówić i przedstawia mi co by było, gdyby Zayn nie zachowywał się tak jak się zachowuje.. Nagle do pokoju, bez żadnego pukania wchodzi dziewczyna. Marszczę skonsternowana brwi i przyglądam się jej. Jest szczupłą, wysoką, blondynką z włosami do ramion. Zauważam dwa pasma, które są zafarbowane na jasny fiolet. Kiedy spogląda na mnie dostrzegam, że ma mocny makijaż. Wstaję z kanapy i staję niedaleko jej. Tak jak przypuszczałam, jest wyższa ode mnie i nawet nie wliczam w to, że ma na sobie kilkucentymetrowe, czerwone szpilki. Posyła mi na początku zdziwione spojrzenie, ale po chwili uśmiecha się cwaniacko, zakłada splecione dłonie na piersi i prostuje się. Boże, nigdy nie chciałabym być, aż tak bardzo wysoka, serio. Chociaż muszę przyznać, że polubiłam swój wzrost, jednak czasami kiedy widzę ludzi wyższych od siebie - a uwierzcie to nie jest kilka centymetrów - to mam ochotę zakopać się, rozpłynąć, aby wiatr mnie zdmuchnął, czy coś.
     - Ty jesteś Olivia, prawda?
Pyta i wyciąga w moją stronę rękę. Skąd zna moje imię? Kiwam głową na potwierdzenie jej pytania i lekko ściskam jej dłoń. 
     - Powinnam wiedzieć jak Ty się nazywasz?
Odzywam się i orientuję się, że mój głos jest lekko lodowaty. Nie wiedziałam, że tak potrafię, serio. Myślałam, że się pomylę, zatnę czy coś, ale tak nie wyszło. Z jej twarzy mogę wyczytać zdziwienie, ale już po chwili mruży na mnie oczy, jakby chciała mnie skarcić za to, że jej nie rozpoznałam. Przyglądam jej się dokładniej, i fakt muszę przyznać, że wygląda znajomo, ale kim ona jest..
     - Jestem Perrie z zespołu Little Mix.
Słyszę w jej głosie gniew. 
     - Umm..wybacz, ale nie mam dobrej pamięci do twarzy.
Wzruszam bezradnie ramionami i siadam na kanapę, podczas gdy ona rozgląda się po pomieszczeniu i chodzi po nim, tak jakby była jakimś detektywem, no po prostu się rozgląda, ale i tak dziwnie to wygląda, uwierzcie mi.
     - Jesteś kolejną zdesperowaną fanką, której udało się zaprzyjaźnić z chłopakami, prawda? W każdym razie to długo nie potrwa. Nie jesteś na ich poziomie..
Zerka na mnie, a po chwili jej wzrok ląduje na moich ciuchach. Co niby z nimi nie tak? Tak mi się podobało, więc tak się ubrałam, a jej gówno do tego. Oblizuję dolną wargę, ponieważ nie chcę być dla niej niemiła, gdyż podejrzewam, że skoro tutaj weszła tak łatwo i jest kimś sławnym, to też jest kimś ważnym dla zespołu. Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego akurat przyszła do garderoby Zayn'a?
     - Czego chcesz, tak właściwie?
Drwi z moich słów i słyszę jej głośny śmiech.
    - Jakby Ci to powiedzieć, słoneczko.. Lepiej będzie dla Ciebie, jeśli po prostu znikniesz z życia mojego chłopaka.
     - A znam go w ogóle? 
Przechyla głowę na bok, ale po chwili znowu się śmieję.
   - Tak, znasz Zayn'a, który dużo mi opowiadał o Twoich nieporadnych ustach.
Że co?
___________
OD AUTORKI: [Rozdział nie jest dokładnie sprawdzony. Zrobię to jutro]
Jeszcze siedem rozdziałów dzieli nas od końca i początku drugiego sezonu. Cieszycie się? Chciałabym, abyście w komentarzach napisały co myślicie o spotkaniu Perrie z Olivią i może podpowiedziałybyście mi, albo zaproponowałybyście co mogłoby być dalej. Oczywiście ja mam tam jakiś zarys, ale chętnie poznam waszą opinię. 

~ Mała ♥

2 komentarze:

  1. Oooooooooo kurwa co się dzieje? Perrie czemu? Wtf? Nieźle namieszałaś...eeeh teraz trzeba czekać na kolejny rozdział..mam nadzieję że pojawi się szybko! ;) A ten jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się zastanawiam i zastanawiam i nie mogę wykombinować o co chodzi z tym Zayn'em.
    A rozdział super <3

    OdpowiedzUsuń