Kursywa to wspomnienia ;)
Przekręciłam się i dłonią wyszukałam telefonu. Cicho westchnęłam pocierając ręką twarz. Nie mogę zasnąć i sama nie wiem czemu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który zmieniał swoją godzinę i datę. Od kilku sekund oficjalnie jesteśmy w pierwszym dniu listopada. Jest czwartek co znaczy, że za jakieś siedem godzin będę musiała wstać i przygotować się do szkoły. Całe szczęście dni są nadal ciepłe z czego się cieszę. O czym ja w ogóle myślę. Jest środek nocy, a ja wam gadam o pogodzie.
Cóż,
w ostatnim czasie nie wiele się w moim życiu zmieniło. Tak jak mówiłam
wcześniej zapisałam się na siłownię. Poświęcam jej godzinę zegarową trzy razy w
tygodniu. Uczestniczę również w lekcjach co do posiadania prawa jazdy, które
tata załatwił mi jakiś czas temu. Nie długo będę podchodzić do egzaminu. Na
razie próbuję się tym nie stresować jak zapewne podejrzewacie. Po prostu
tą myśl upycham gdzieś daleko. Przyjdzie w odpowiednim momencie na to czas, ale
i tak jestem dobrej myśli.
W
piątek, czyli jutro organizuję imprezę. Nie mogę nazwać tego tak dokładnie
imprezą, bo.. W sumie mogę. Ale ogółem rzecz biorąc to jest to parapetówka, o
której również wam wspominałam. Pomysł należy do Tom'a, który po głębszym
przemyśleniu mi się spodobał, a głównym czynnikiem, który wpłynął na moją
pozytywną decyzję jest to, że zaczynam nowy etap, rozdział w swoim życiu i
jutrzejszy dzień to tylko potwierdzi. Zapewne chcecie się dowiedzieć kogo
zaprosiłam. Cóż, kilka dziewczyn i chłopaków z nowej klasy, z którymi się bardzo
dobrze dogaduję. Poczucie humoru i fakt, że można porozmawiać z nimi na tak
wiele tematów jest fajna. Wysłałam również sms'a do Avril i Connor'a, którzy
odpisali mi niemal natychmiast z zapytaniem czy nie potrzebuję pomocy przy
organizacji i czy mają przynieść coś dość konkretnego. Pamiętam jak
śmiałam się głośno do słuchawki telefon, kiedy rozmawiałam z chłopakiem. Niemal
wyczuwałam uśmiech na jego twarzy i wyobrażałam jak porusza zabawnie brwiami na
myśl o alkoholu. Chciałam zaprosić Jennifer, ale z wiadomych przyczyn nie
mogłam tego zrobić. Jest w Polsce. Pocieszam się jednak myślą, że nie długo się
zobaczymy, a konkretniej w przerwie świątecznej albo jeszcze wcześniej, jeśli
tylko nam się to uda. Pozostało mi zaprosić Liam'a, Louis'a, Niall'a z dziewczynami
i Harry'ego. Wychodzi na to, że tylko on nie będzie miał pary, gdyż jego
połówka jest daleko od niego, ale wiem, że są w kontakcie. W sumie to ja
również nie będę miała pary, więc będziemy mogli się połączyć. Oczywiście w
parę przyjaciół! Kręcę głową uśmiechając się lekko, ale mój uśmiech gaśnie,
kiedy moje myśli przypominają mi o jeszcze jednej osobie, a konkretniej 1/5
zespołu One Direction, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie lubiłam. To
śmieszne, prawda?
Zayn.
Głupie cztery litery, ale połączone razem powodują, że odczuwam różne emocje.
Cóż, one już zależą od mojego humoru, nastawienia czy formy w jakiej o nim
sobie przypomniałam czy w jakiej ktoś inny to zrobił. Odsuwam pościel na drugą,
pustą, zimną część łóżka, która jakiś czas temu była zupełnym przeciwieństwem
przymiotników jakie wymieniłam. Przysiadam na skraju prześcieradła. Nie ma
mowy. Nie, nie rozpłaczę się. Ten etap mam za sobą, przecież! - Moje
drugie Ja kręci przecząco głową. Wiem, że chce zaprzeczyć, bo doskonale wie, że
ten etap minął, ale tylko w jakiejś części. Cóż, sama o tym wiem i to
doskonale. Próbuję po prostu to w sobie zagłuszyć. Musicie jednak wiedzieć, że
czasami mam naprawdę takie poczucie, że mam to za sobą, czuję się wolna i w
ogóle, ale takie chwile - jak ta - chcą mi uświadomić, że jest zupełnie
inaczej. Wstaję z łóżka i idę w kierunku kuchni. Z lodówki wyjmuję sok, a z
szafki szklankę. Nalewam sobie trochę i upijam kilka dużych łyków. Wracając do
głównego pytania: Czy go zapraszam? Przyznam szczerze, że nawet dość długo się
zastanawiałam nad podjęciem decyzji, ale ostatecznie stanęło na tym, że.. nie.
Nie zaproszę go. To ma być mój dzień, szczęśliwy dzień, w którym rozpocznę nowy
etap, bez niego. Nie chcę ponownie cierpieć. Oficjalnie nie jesteśmy razem. Zresztą
pod każdym względem nie jesteśmy i muszę przyznać się, że jakaś mała cząstka
mnie myśli, że to wszystko przeze mnie. Może nie byłam dla niego wystarczająco
dobra? Atrakcyjna? Mądra? Odpowiednia? Wzdycham cicho. Cóż, z tego co mówił to
odpowiadałam mu jak żadna inna dziewczyna i to pod wszystkimi względami.
Zwyczajnie kłamał. Nie wiem jaki miał w tym cel. Nie interesuje.. Nie mogę
powiedzieć, że naprawdę mnie to nie interesuje, bo pewna część mnie chce się
dowiedzieć czemu mi to zrobił, dlaczego mnie tak potraktował. Może kiedyś się
dowiem, ale jak na razie tego nie chcę, chyba.
Nie wiem już sama co myślę i czego chcę.
Odkładam
szklankę do zlewu i idę z powrotem do łóżka. Prześpię się trochę. Zostało mi
kilka godzin snu, a dzisiejszego dnia mam jeszcze mały sprawdzian, więc muszę
chociaż czuć się wypoczęta.
* * *
Po
wszystkich porannych czynnościach idę w kierunku kuchni, aby zrobić sobie
kanapkę. Za dokładnie piętnaście minut muszę wyjść z mieszkania, gdyż mam
autobus. Na całe szczęście, kiedy dostanę ten cienki papierek - dość ważny -
odnośnie tego, że zdałam prawo jazdy nie będę już zależna od komunikacji
miejskiej i to będzie fajne. No bo kurczę mam trochę dość tego, że nie dość, że
autobus jest prawie wypchany po brzegi osobami, które spieszą się do szkoły lub
pracy to jeszcze przepychają się tylko idąc w moim kierunku, aby poprosić o
zdjęcie czy autograf.
Nie jestem pewna czy wspominałam wam o tym, że wydałam już swój pierwszy
album. Chyba nie. Wybaczcie. Ale tak, to prawda. Stało się. Płyta jest do
nabycia już od dwóch tygodni i muszę przyznać, że to co się działo w tych dwóch
tygodniach to przechodzi najśmielsze oczekiwania, bo sama nie pomyślałam, że
tak będzie. A mianowicie: płyta sprzedała się w prawie 100 tysięcznym
nakładzie, dostałam kilka propozycji odnośnie koncertów i zaproszenie do
jednego ze sławnych stacji radiowych na mały wywiad. To wszystko jest wprost
nie do uwierzenia, mam rację?
W końcu wysiadłam na odpowiednim przystanku.
Razem z
Paul'em - menadżerem chłopaków i moim - doszliśmy do wniosku, a raczej go
przekonałam, że na razie nie chcę przyjmować żadnej oferty. Chcę się skupić na
szkole. Pamiętam jego zdziwienie..
- Ale zaraz, zaraz. Jak to 'chcę się skupić na szkole'?
- Myślałam, że to oczywiste.
- Nie dla mnie. Sądziłem, że będziesz normalnie chodzić do
szkoły, ale od czasu do czasu zgodzisz się spędzić trochę czasu z fanami.
Wiesz, koncert, podpisywanie płyt i te sprawy. Przecież nie możesz wszystkiego
przekreślić. Olivia, to Twoja szansa. Jesteś atrakcyjną, młodą i utalentowaną
dziewczyną! Musisz to wykorzystać.
- Paul, to nie jest takie proste. Jestem Ci wdzięczna za
wszystko co robisz dla mnie, naprawdę, ale.. Daj mi czas, dobrze?
- Czas na co? Olivia, każdego dnia ktoś do mnie dzwoni i pyta
o Ciebie, o Twój czas, czy nie dałabyś koncertu! Co ja mam mówić tym osobą? Że
potrzebujesz czasu? Czy Ty w ogóle wiesz ile zarobiłabyś na jednym, powtarzam
jednym koncercie?
Wzdycham
cicho siedząc w jego gabinecie na przeciwko.
- Po prostu.. Nie przypuszczałam, że to wszytko tak się
potoczy. W tak szybkim tempie. Nie byłam nawet przygotowana na to, że będzie
taka możliwość iż odniosę tak duży sukces. Jestem jeszcze w szoku i chciałam
Cię poprosić, abyś dał mi czas się z tym oswoić. Chociaż do końca pierwszego
semestru. Proszę..
- Olivia, ja..
- Proszę. To dla mnie naprawdę bardzo dużo. Szkoła, moje
sprawy prywatne, rodzinne i jeszcze do tego koncerty, wywiady i cała reszta..
Czuję, że nie dam rady, więc nie chce się brać za coś, co wiem, że mi nie
wyjdzie. Nie chcę odrzucenia, rozczarowania.
Paul siedzi
w swoim fotelu i zastanawia się, a ja mam tylko nadzieję, że mnie wesprze.
Naprawdę, wolę nie robić nic niż zrobić i nie dać z siebie wszystkiego. Z
perspektywy czasu nie umiałabym na to spojrzeć, bo to przypominałoby mi o tym
jaka byłam słaba i sobie nie poradziłam..
- Do końca pierwszego semestru?
Odzywa się,
a ja podnoszę na niego wzrok i kiwam głową.
- W porządku. Wrócimy do tej rozmowy. Musisz wiedzieć, że to iż
daję Ci wolną rękę nie oznacza, że popieram to w stu procentach, bo szczerze to
wolałbym, abyś jednak zgodziła się koncertować.
- Wiem i jestem Ci bardzo wdzięczna.
- Dobrze, a co do nagrywania nowych kawałków?
- Myślę, że się dogadamy.
Uśmiecham
się do niego. Oboje zaczynamy planować, kiedy będę mogła wpadać do studia i
zacząć pracować nad nowymi piosenkami.
Zostawiam
ubrania i buty w szatni po czym idę w kierunku sali, gdzie odbędzie się moja
pierwsza lekcja tego dnia - matematyka.
* * *
- Hej. Ta jutrzejsza impreza u Ciebie jest o
dwudziestej?
Spoglądam
na Max'a i Chris'a, którzy idą obok mnie na przerwie.
- To parapetówka! Tak, o dwudziestej.
- Żadna różnica. Jest miejscówka, ludzie, alkohol, więc to
impreza. A ta nazwa jest tylko dla przykrywki, prawda?
Max śmieje
się, a ja uderzam go w ramię z uśmiechem.
- I za co? Przecież możesz nam powiedzieć prawdę!
- Powiedziałam, a teraz sio. Idźcie gdzieś sobie.
- Z pewnością przyjdziemy. Jutro. Do. Ciebie.
Wskazuje na
mnie palcem wskazującym. Zaczynam się śmiać. Kręcę głową i chyba zaczynam
żałować, że ich zaprosiłam. Ci dwoje to nieźli żartownisie. Z nimi nie da się
nie nudzić. Oboje mnie wyprzedzają i idą przed siebie obok. Cóż, mam tylko
nadzieję, że moje mieszkanie po wszystkim będzie w nie najgorszym stanie.
Wyciągam wibrujący telefon z kieszonki koszulki w kratkę. Skąd on w ogóle się
tutaj wziął? Nieważne. Na wyświetlaczu widzę imię Liam'a i zdjęcia. Skręcam w
lewo i wchodzę do łazienki, gdzie jest o wiele ciszej.
- Cześć, Liam. Co słychać?
- Powiedz mi proszę, że w tym momencie nie jesteś na lekcji i
nie oberwiesz uwagą czy kozą po lekcjach od nauczyciela.
Wybucham
śmiechem, a w jego głosie słyszę ulgę.
- Nie. Właśnie zaczęła się przerwa.
- To bardzo dobrze. Chłopki już tak nalegali, abym zadzwonił i
nie wytrzymałem, a odkładałem to jak tylko potrafiłem. Nie chcę zabierać Ci
całej przerwy dlatego będę się streszczał, dobrze? Dawno się nie widzieliśmy i
pomyśleliśmy z chłopakami, że może masz ochotę się spotkać? Mieliśmy zrobić Ci
niespodziankę i przyjechać po Ciebie, ale nie wiedzieliśmy o której kończysz
zajęcia i czy przypadkiem może nie masz planów, dlatego wolałem się
upewnić.
- Prawdę mówiąc to sama miałam do was dzisiaj wpaść, bo mam
pewną wiadomość, a raczej zaproszenie. Powiem jak się spotkamy. A zajęcia
kończę za godzinę. W porządku?
- W porządku. Wiesz, żeby nie robić zamieszania któryś z nas
po Ciebie przyjedzie. Co powiesz na obiad? Na pewno jesteś głodna. Może później
dasz się namówić na film czy kręgle.
Zaniemówiłam.
Wzięłam głęboki oddech i ścisnęłam mocniej dłoń.
- Liam.. Proszę, niech to tylko nie będzie Zayn.
Szepnęłam
cichym głosem.
_______________
OD
AUTORKI: Wygląda na to, że nie potrafię się rozstać z wami i blogiem.
Rozdział pierwszy w drugim sezonie już jest za nami. Jak wrażenia? I co
myślicie o szablonie? Sprawdźcie zakładkę z obsadą ;) Do
następnego i przy okazji życzę wam udanego Sylwestra <3